Co zrobić by zapewnić rozrywkę ludziom, wciąż szukającym nowej podniety? Jaką nienaturalną atrakcje należy zdobyć, by mieć utrzymanie przez resztę życia? Profesor Coffin zna odpowiedzi na te pytania. Razem ze swym młodym asystentem wybiera się na wyprawę pełną przygód i niebezpieczeństw – wyprawę na poszukiwanie Japońskiej Dziewczyny Płaszczki, Sayito. Wyprawę, która może zmienić losy planet…
Rok 1895. Jak wyglądałby wtedy świat po najeździe obcych? Otóż dla ludzi bardzo korzystnie – kochani i śmierdzący Marsjanie umierają atakowani przez… ziemskie bakterie, a Królowa Wiktoria staje się Imperatorową Marsa. Na Ziemi zaczynają gościć mieszkańcy Wenus i Jowisza, a widok zakonserwowanego kosmity przestaje już dziwić. George i profesor Coffin, jego pracodawca, właściciel wędrownego cyrku pomni przepowiedni niejakiego Mcmoystera Farla, że to właśnie George odnajdzie Dziewczynę Płaszczkę dostają się na pokład „Imperatorowej Marsa” – opartego na marsjańskiej technologii, najbardziej luksusowego pojazdu na Ziemi. Wraz z domniemaną córką słynnego poety Byrona przemierzają lądy, morza i przeżywają wiele przygód. Akcja jest szybka i nieco chaotyczna. Na szczególną uwagę zasługują całe akapity humorystycznej wizji świata w czasie belle epoque – autor doskonale połączył XXI wieczny styl myślenia ze zwyczajami wiktoriańskich Brytyjczyków. Postaci jest niewiele, ale każdą opisał z potężną dozą ironii.
Od wujka Google dowiedziałam się, że Robert Rankin jest uznawany na równi z Terrym Pratchettem i Adamem Douglasem za najbardziej oryginalnego humorystycznego pisarza angielskiego. Autor nagrody im. Roberta Rankina (nie wiem, czy to błąd w druku, ale taki napis z pełną powagą widniał w jego krótkim życiorysie) nie zawiódł moich oczekiwań. Po dość nużącym i rozwlekłym wstępie wprowadził mnie do świata końca XIX wieku kiedy flagi Imperium Brytyjskiego z dumą powiewały na ¼ powierzchni Ziemi. Byłam zachwycona dowcipnymi i trafnymi spostrzeżeniami oraz sprytnym wykorzystaniem mieszaniny postaci autentycznych jak i literackich. Najlepsze przykłady to młody Winston Churchill, twórca kalkulatora Charles Babbage, Sherlock Holmes, hrabia de Saint Germain( jeśli ktoś czytał „Hotel Transylwania” wie, o kim mówię) oraz… Adolf Hitler. Pan Rankin nawiązał także do popkultury wstawiając w obsadę Dżentelmenów w Czerni. Autor nagina historię do swoich celów, dezorientując nas nieco zmienionymi faktami historycznymi i rozśmieszając tym do łez. Tworzy awanturniczy miszmasz, z którego wyłania się prawdziwy cel wędrówek Georga – przeczytanie księgi Sayito.
Moja ulubioną postacią jest Ada – silna i niezależna dziewczyna, która swoim sprytem wybawia Georga z niejednej opresji. Epoka wiktoriańska nie jest szczęśliwym okresem dla inteligentnej i żywiołowej matematyczki, ale ona nie poddaje się w dążeniu do sukcesu. George jest postacią zdecydowanie pozytywną, co nie znaczy, że nudną. To prosty i dobry chłopak, którego największym marzeniem jest właśnie ta tajemnicza dziewczyna. W pewnym momencie George traci przekonanie, że odnalezienie żyjącej bogini jest priorytetową rzeczą w jego życiu. Więc z czyjej inicjatywy odbywa się ta wyprawa? Autor trzyma nas w napięciu do ostatniej chwili i lekkim piórem prowadzi nas przez kolejne kraksy tej osobliwej trójki.
Rankin nie oferuje nam górnolotnej sztuki – to książka na wakacyjny kocyk. Jest znakomitą alternatywą dla wampirzego fantasy, które straciło nieco na swojej świeżości i oryginalności.
Uważam, że nadaje się zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Fabuła zda się wam prosta, jasna i klarowna, lecz autor szybko pozbawi was złudzeń, że wiecie co się wydarzy. Więc śmiało – dowiedzcie się co Adolf Hitler robi w fantastyczno naukowej książce i sprawdźcie czy George odnalazł Sayito.