𝘽𝙪𝙩 𝙩𝙝𝙖𝙩 𝙬𝙖𝙨 𝙩𝙝𝙚 𝙣𝙖𝙩𝙪𝙧𝙚 𝙤𝙛 𝙡𝙞𝙛𝙚 𝙖𝙣𝙙 𝙡𝙤𝙨𝙨: 𝙏𝙝𝙚𝙧𝙚 𝙬𝙖𝙨 𝙣𝙚𝙫𝙚𝙧 𝙚𝙣𝙤𝙪𝙜𝙝 𝙩𝙞𝙢𝙚.
.
Już z samego opisu bardzo zaciekawiła mnie obecność feniksów i ich rola w całej historii. Nie czytałam wielu książek z tymi stworzeniami, więc było to coś dla mnie nowego. Od samego początku książki spodobał mi się system magiczny. W świecie COF istnieją ludzie zwani animagami (eng. animage), którzy potrafią nawiązać specjalną więź ze zwierzętami. Potrafią z nimi podświadomie rozmawiać i zaglądać do ich umysłów. Jednak to feniksy są stworzeniami, z którymi związują się najmocniej i to one stają się ich "bondmate'ami". Uwielbiam wątki, w których zwierzęta odgrywają dużą rolę i nie zawiodłam się tym, jak został on przedstawiony w tej historii. Przyznam jednak, że początek bardzo mi się dłużył i trudno mi było się wciągnąć. Problemem był też troszkę skomplikowany język, tłumacz był dla mnie nieodzowny.
Książka jest pisana z trzech perspektyw. Veronyki, Tristana i Seva. O Veronyce wiemy już wiele z opisu, ale po krótce przedstawię Wam też pozostałą dwójkę. Sev to osiemnastoletni animag, który zasila szeregi wojska imperium. Niestety musi on ukrywać swoje moce przed innymi żołnierzami, ponieważ animagowie w imperium są ścigani i zakuwani w niewolnicze kajdany.
Tristan jest synem dowódcy ukrytego oddziału Jeźdźców Feniksów. Na barkach chłopaka spoczywa wielka presja, stara się być jak najlepszym uczniem. Istotnie Tristan wyróżnia się wśród innych młodziaków i nie można odmówić mu talentu. Jedynym problemem jest jego paniczny strach przes ogniem. Bohaterowie zdecydowanie nie są doskonali. Mają swoje słabości tak jak i dobre strony.
Jeśli miałabym wybrać najgorszą perspektywę z tych trzech to byłby to napewno Sev. Niestety jego punkt widzenia był nudny w porównaniu z Veronyką i Tristane, jednak mimo wszystko nie była też taka okropna. Bardzo podobał mi się ten delikatnie zarysowany romans, którego rozwinięcie zapewne zobaczymy w drugiej części.
Mimo wszystko, to historia Veronyki i Tristana sprawiła, że tak cudownie czytało mi się tę książkę. Ich relacja po prostu rozpuszczała moje serce. Była taka ciepła i urocze, że o jejuu. Cały wątek a'la Mulan był naprawdę dobrze napisany i mega mi się podobał. No i ten wątek romantyczny. Ahhh.... miód na moje serce.
Jednak to Val i jej relacja z siostrą jest moim ulubionym punktem COF. Jest ona cholernie skomplikowana, pełna nienawiści pomieszanej z wielką miłością. Uwielbiam to jak bardzo pełna jest ona sprzeczności i uczuć. Kochaaaam. Sama Val jest dla mnie chyba najbardziej intrygującą postacią i mam nadzieję, że będzie jej więcej w drugiej części.
Bardzo spodobał mi się też niekonwencjonalny sposób opowiadania historii Avalkyrii i jej siostry Pheronii. Na górze każdego rozdziału jest fragment wypowiedzi Avalkyrii, która mówi o wszystkim ze swojej perspektywy. Nie ma tam wiele konkretów, ale spełnia to swoją funkcję zainteresowania czytelnika. Wszystko dopełniają też listy sióstr i fragmenty z lore świata.
NO I TEN PLOT TWIST.
Szczerze to nadal nie wiem co o nim myśleć. Z jednej strony jest on na tyle oryginalny i ciekawy, że trudno mi go skrytykować. Jednak z drugiej strony BYŁ TAK CHOLERNIE DZIWNY. Serio, nie mam pojęcia nadal co o nim myśleć i wciąż zastanawiam się czy bardziej go nienawidzę czy kocham. Mam nadzieję, że autorka fajnie to dalej rozpisała w drugiej części.
Podsumowując...
CZYTAJCIE BŁAGAM