“Wydaje mi się, że balansuję na cienkiej linie, że docieram do granicy, a za nią jest już tylko czyste szaleństwo”.
[ reklama ] @wydawnictwoniezwykle
Wiecie, są takie książki, które zostawiają po sobie tylko miłe wspomnienia, ale są też takie, które wgryzają się w duszę i zostają tam na długo. „Hurtless” to zdecydowanie ta druga kategoria. To historia, która boli, wzrusza i zmusza do myślenia – o relacjach, o zaufaniu, o tym, jak nasze decyzje mogą zaważyć na całym życiu.
Przyznam, że “Hurtless” poruszyło mnie w boleśnie głęboki sposób. Magda ma dar, którego nie sposób podrobić. Pisze tak, że wszystko wydaje się tak bardzo bliskie, jakby dotyczyło właśnie ciebie. Każda emocja, każdy wewnętrzny konflikt bohaterów sprawiał, że czułam, jakby ktoś trafił w najbardziej wrażliwy punkt mojego serca.
Najbardziej urzekło mnie to, jak Magda oddała emocje Maddoxa. Ten strach przed utratą wszystkiego, na co pracował, ten nieustanny ból, który dusił go od środka, a jednocześnie jego potrzeba bycia silnym. Wszystko to było tak prawdziwe, że momentami czułam gulę w gardle. Maddox nie jest bohaterem idealnym, ale właśnie to sprawia, że jego historia tak bardzo trafia do serca.
Kay z kolei to postać, która wywołała we mnie całą gamę emocji – od współczucia po złość, ale koniec końców nie mogłam jej nie kibicować. To, co przeszła, jak się zmieniła, a jednocześnie jak bardzo próbowała naprawić błędy z przeszłości, było poruszające.
Relacja Kay i Maddoxa była jak otwarta rana, której nie dało się zignorować. Czułam ból, gniew, żal, a jednocześnie gdzieś pod tym wszystkim tliła się nadzieja, że być może jednak uda im się odnaleźć wspólną drogę.
Tutaj nie znajdziecie prostych odpowiedzi, szybkich rozwiązań czy sztucznego happy endu. Każda emocja, każdy krok do przodu (lub wstecz) między Maddoxem a Kay jest prawdziwy i bolesny, ale dzięki temu historia jest tak wiarygodna.
„Hurtless” to dla mnie książka o tym, jak trudno jest zmierzyć się z własnymi demonami, jak bardzo boimy się pokazać swoją słabość, a jednocześnie o tym, że czasami to właśnie szczerość i otwartość mogą nas uratować. Czułam, jakby Magda dotknęła tematów, o których często boimy się mówić, a jednak są tak bardzo powszechne.
Nie potrafię przestać o niej myśleć. Nie dlatego, że jest „łatwa” czy „przyjemna”, ale dlatego, że porusza coś głębszego. Jeśli lubicie historie, które zmuszają do przeżywania, do refleksji i które zostawiają po sobie ślad – „Hurtless” jest dla Was. Ale ostrzegam: ta powieść nie bierze jeńców. Przygotujcie się na to, że może rozłożyć Was na kawałki, a potem delikatnie złożyć na nowo w trochę innej postaci niż wcześniej.