Bezduszność nazistowskiej doktryny w odniesieniu do Żydów nigdy nie przestanie mrozić krwi w żyłach. Temat losu Żydów w czasach drugiej wojny światowej jest wciąż niewyczerpany i stanowi inspirację dla wielu autorów. Niedawno, kilka miesięcy temu ukazała się książka Diney Costeloe „Uciekinierzy”, która pokazuje losy żydowskiej rodziny w Niemczech w 1937 roku. To wyśmienita próba pokazania, do czego prowadzi nienawiść narodowościowa, jak łatwo i szybko można skłócić bliskich sobie sąsiadów, jeśli nie należą do tej samej grupy religijnej.
Bohaterami książki są Ruth i Kurt, którym razem z czwórką dzieci przyszło żyć w okrutnych czasach antyżydowskiej propagandy nazistów. Przez miasto przetaczają się bandy bezkarnych bojówkarzy, którzy wspólnie z członkami SS niszczą dobytek Żydów, konfiskują go, aresztują mężczyzn, bezlitośnie biją i poniżają kobiety. Podczas jednej z takich nocy SS aresztuje Kurta pod zarzutem spiskowania przeciwko Rzeszy, demoluje ich dom, doprowadzając do pożaru, który niszczy jedyne źródło dochodu rodziny, czyli sklep. Ruth w ostatniej chwili udaje się uratować dzieci z płonącego domu i od tej pory robi wszystko, co może, by uciec spod władzy nazistów.
Kurt w tym czasie trafia do obozu pracy, gdzie doświadcza całego okrucieństwa i bezwzględności strażników i komendanta. W końcu jednak otrzymuje propozycję, że jeśli odda Niemcom cały swój majątek, będzie mógł ratować życie wyjeżdżając z kraju razem z całą rodziną. Mężczyzna zgadza się, nie mając złudzeń co do intencji oprawców. Wraca do domu, jednak nie zastaje tam żony i dzieci, którzy szukają pomocy u różnych członków rodziny, by w końcu wyjechać do jeszcze bezpiecznej Austrii do siostry Ruth. Rozpoczyna się jego walka o życie, ukrywanie się przed SS i planowanie połączenia się z rodziną w miejscu, gdzie będą bezpieczni.
Książka opowiada o nieludzkim okrucieństwie, kompletnym braku moralności ludności niemieckiej wobec Żydów, których rządowa propaganda przedstawiała jako istoty gorszego gatunku, bo nawet nie ludzi. Dramat obozów koncentracyjnych to zwieńczenie całej machiny zniszczenia, jaką zgotował Hitler znienawidzonej grupie religijnej. Najgorsze, że potrafił przenieść tą nienawiść na zwykłych ludzi, najbardziej bolesne i zawstydzające były przypadki, gdy przeciętni ludzie wykorzystywali atmosferę antyżydowską do niszczenia niewinnych ludzi, kierując się chęcią doraźnego zysku. Pozbawianie jakichkolwiek praw, poniżanie, sprzedawanie żywności po zawyżonych cenach, głodowe pensje dla Żydów, obrażanie stało się codziennością dla wielu osób, które wcześniej żyły spokojnie, nikomu nie przeszkadzając, nikomu nie robiąc krzywdy. Ta książka aż krzyczy o tym, że antysemityzm jest niesprawiedliwy i krzywdzący.
Czytałam „Uciekinierów” z zapartym tchem, nie mogąc się oderwać od losów tej rodziny, obserwując kolejne ciosy, jakie otrzymują od nazistowskiego reżimu, jak walczą o lepszą przyszłości dla swoich dzieci. Ich historia została opowiedziana ciekawie, jednak mam wrażenie, że autorka gdzieś pogubiła się w chronologii. Poznawałam perspektywę zarówno Ruth, jak i Kurta, jednak nie mogłam ich losów połączyć ze sobą w czasie. Kiedy Kurt dotarł do domu matki Ruth, wyglądało na to, że został on niedawno opuszczony, choć poprzednie rozdziały sugerowały, że te dwa wydarzenia dzieliło dość dużo czasu. Tego rodzaju nieścisłości gdzieś z tyłu mojej głowy stworzyły dysonans, którego pozbyć się nie mogę, jednak ogólnie książka jest świetna, poruszająca, bardzo emocjonalna. Głowna bohaterka to wspaniała, mądra kobieta, której przyszło żyć w czasie i miejscu niewiele lepszym od piekła. Warto przeczytać o tym, jak w praktyce, jak w codzienności, wyglądał nazizm. Niech to będzie przestroga, głos przeciwko nienawiści rasowej, narodowościowej, religijnej.