Przyznaję, że po przeczytaniu Włoskiego love story oraz Francuskiego love story moja miłość do wakacyjnego cyklu Natalii Sońskiej tylko wzrosła. Nic więc dziwnego, że będąc “na fali” postanowiłam sięgnąć od razu po najnowszą książkę z tej serii. Tym razem jednak autorka zabrała mnie wprost do mojej wymarzonej Hiszpanii, ale nawet w najśmielszych snach nie spodziewałam się tego, co mnie czeka podczas lektury tej pozycji... Więcej o tym poniżej.
Gloria powoli musi zacząć się pakować. Pobyt w Barcelonie dobiega końca, a po rocznym Erasmusie dziewczyna będzie musiała wrócić na studia do Polski. Jednak ten rok to nie był dla Glorii tylko zwyczajny studencki wyjazd, ale ucieczka od tego, co czeka na nią w rodzinnym kraju. Kiedy podczas pożegnalnej imprezy dochodzi to ogromnej tragedii, dziewczyna czuje się niesamowicie winna. Mogła zrobić coś więcej, coś szybciej... Jeden moment decyduje o tym, że Gloria postanawia zostać w Barcelonie dłużej, ale przed nią poszukiwania nowego lokum i pracy. Dziewczyna może liczyć na wsparcie Filipa, którego poznała tamtej strasznej nocy. Czy ta znajomość ma szansę na rozwinięcie pod gorącym hiszpańskim słońcem? Czy może traumatyczne zdarzenie będzie miało na nią wpływ?
Już pierwsze strony tej powieści sprawiły, że poczułam ogromny rollercoaster emocji. Z jednej strony radość wywołana tym, że główna bohaterka w ciągu tego jednego roku poznała masę wyjątkowych ludzi, a z drugiej nagły strzał w twarz, który tylko przypomniał mi, jak kruche może być życie i jak wiele sytuacji można uniknąć, rezygnując tylko z jednej rzeczy. Przyznaję, to chyba najbardziej emocjonalna powieść autorki, jaką do tej pory spod jej pióra czytałam.
Główna bohaterka zdobyła moją sympatię. Z Glorią poczułam coś na kształt porozumienia – dziewczyna bardzo lubi planować wiele rzeczy, a kiedy dojdzie już do realizacji którejś z nich – Gloria nie spocznie, póki tego nie osiągnie. Ponadto było w tej bohaterce po prostu coś takiego, co mnie do niej przyciągało, a poznawanie jej charakteru i innych cech sprawiało mi na swój sposób frajdę (choć brzmi to pewnie dość... niecodziennie). W każdym razie bardzo się polubiłam z tą bohaterką i uważam ją za naprawdę świetnie wykreowaną postać.
Tym razem Natalia Sońska postanowiła zszokować mnie już na samym początku, wrzucając do tej historii taką sytuację, że do dziś na myśl o niej czuję na plecach dreszcze przerażenia. Nie zdradzę Wam, o co dokładnie chodzi – ten element zaskoczenia każdy musi poznać sam. Oczywiście, pióro autorki jak zawsze wypadło bardzo dobrze, a stworzenie tej historii również zasługuje na bardzo wysoką ocenę. Relacja między Glorią a Filipem sprawiła, że i moje serce zabiło szybciej i z przyjemnością czytałam o tym, jak nowo poznany mężczyzna uczy główną bohaterkę sztuki odpuszczania i dawania sobie przyzwolenia na najzwyklejszą w świecie przyjemność i taką beztroskę.
Jedynym minusem, który wychwyciłam podczas lektury tej książki, jest przedstawienie rodziców głównej bohaterki. Zostało to w moich oczach potraktowane odrobinę po macoszemu, a ja przyznam szczerze, że liczyłam na pewnego rodzaju konfrontację z nimi w jednej ze scen – tu niestety rozczarowanie, no ale co zrobić? Nie można mieć wszystkiego.
Hiszpańskie love story to moim zdaniem najlepsza część tego cyklu jak do tej pory. Chemia pomiędzy bohaterami jest wyczuwalna na kilometr, a ja odliczałam tylko godziny pracy, kiedy będę mogła ponownie wrócić do gorącej Barcelony, by pobyć z tymi bohaterami jeszcze chwilę. Okrutnie podobała mi się ta powieść i zdecydowanie czekam na kolejne książki z tej serii.