To powieść przede wszystkim o wielkiej pasji, o namiętności do muzyki, do wiolonczeli. Do instrumentu, na którym, z pozoru, chłopiec tak mały i na dodatek chromy, nie mógłby grać.
To powieść o przemianach społeczno - kulturowo-politycznych w dwudziestowiecznej Hiszpanii. To powieść choć może przerażać gabarytami, wciąga i daje się pochłonąć.
To opowiadana chronologicznie historia życia Feliu. Feliu miał mieć na imię Felix ale urzędnik pomylił litery. Wychowany bez ojca, dość biednie, z czwórką rodzeństwa szybko zrozumiał, że jego przeznaczeniem jest muzyka. Szukając swojej drogi, dzięki smyczkowi – ostatniemu podarunkowi od zmarłego ojca - i koncertowi gwiazdy Al- Cerraza odnalazł to, czego szukał – wiolonczelę. Pokochał ten instrument całym sercem i oddał mu swoje życie. Pobierał nauki w Barcelonie, grał na dworze królewskim w Madrycie pod protektoratem króla.
Nikt w niego nie wierzył, zaczynał od skrzypiec przez fortepian; od prostego grajka, do wirtuoza wiolonczeli. Kolejne szczeble nauki, kolejne szczeble kariery. Ciężką pracę i wiele wyrzeczeń Feliu przekuwał w sukcesy i wielkie osiągnięcia. Wiele podróżował dając koncerty w różnych miastach, wiele lat spędził grając w duecie z tym, który rozbudził w nim miłość do instrumentu – Al Cerrazem – a potem jako trio z Avivą, żydowską skrzypaczką.
Pasja pasją a rzeczywistość rzeczywistością. Nadeszła wojna, pierwsza potem druga. Każda z nich wiązała się z wielkimi przeobrażeniami w Hiszpanii. Każda wymagała opowiedzenia się po którejś stronie, wybrania tego, co dobre lub złe.
Artyści, jako ludzie znani i popularni narażeni są na większą krytykę są stale obserwowani, a ich decyzje komentowane. Feliu musiał podjąć wiele decyzji, wybrać między tym, co powszechnie uznawane za dobre a złem, musi zrozumieć, że jego wybory mogą być interpretowane w kontekście politycznym. Czy muzyka może służyć jednemu albo drugiemu? Czy może być piętnowany muzyk, który zagra przed taką a nie inną publicznością? Czy muzyce można się oddać w pełni i całkowicie gdy światem targają wojny i zło panoszy się wszędzie wokoło?
Ciekawie to interpretuje autor powieści.
Andromeda Romano-Lax pokazuje co znaczy iść za swoją gwiazdą, dążyć wytrwale do postawionego sobie celu i nie poddawać się. Właśnie wytrwałości i ciężkiej pracy wiele Feliu zawdzięcza. Bo może nie od razu zamierzony plan się powiedzie, może nie od razu osiągnie się cel, ale to dlatego, że na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce. Czasem trzeba poczekać, dojrzeć, by wiedzieć że to już. Ale należy być uważnym, bo można też przegapić swój moment i wtedy już za późno. Wiele jednak w życiu zależy od nas samych, choć nie zawsze mamy wpływ na wszystko, to najczęściej możemy sami decydować o naszym losie…
Ta książka pełna jest muzyki. Muzyka wybrzmiewa z każdej ze stron powieści. Niebywałe jest jak językiem typowo specjalistycznym, opisującym muzykę można mówić o rzeczach z nią nie związanych. Muzyka może wyrażać wszystko, każdą najmniejszą nawet emocję, jak się okazuje może nawet opisywać czyjeś życie, świat, wszystko… Muzyka może też budzić przeróżne emocje, od złych do tych pięknych i nieskalanych.
Hiszpański smyczek to powieść wielowymiarowa, pełna jest odniesień do prawdziwych wydarzeń. Dużo jest tu prawdziwych istniejących postaci, autor doskonale łączy fikcję literacką z prawdą. Dużo miejsca poświęca autor polityce. Przeobrażenie Hiszpanii z monarchii w republikę, zmiany rządów, relacje z Hitlerem i odniesienia do faszyzmu… w drugiej części powieści było tego może zbyt wiele i w moim przypadku spowolniło to czytanie. Ale to tylko mały minus.
Polecam każdemu przeżycie tej hiszpańskiej przygody z mocnym choć zarazem melancholijnym dźwiękiem wiolonczeli, smyczka dotykającego jej delikatne struny…
A wszystko opisane delikatnym, poetyckim językiem