Mark Hodder to najpopularniejszy amerykański autor, specjalizujący się w powieściach z gatunku steampunk. Trylogia Burton & Swinburne przyniosła mu nie tylko rozgłos, ale także i nagrodę im. Philipa K. Dick’a. Zdumiewająca sprawa Nakręcanego Człowieka to już drugi tom tej trylogii. Obecnie autor mieszka w Hiszpanii, a w zeszłym roku wyszła kolejna jego powieść, której fabuła także została osadzona w świecie, który łączy ze sobą elementy steampunku oraz science-fiction.
Jest rok 1862, ale zupełnie tak jakby go nie było, ponieważ w rzeczywistości wszystko powinno być inaczej… Jednak zabawy Skaczącego Jacka, z podróżowaniem w czasie doprowadziły do nieoczekiwanych zmian, a losy historii potoczyły się w zupełnie innym kierunku. Tę prawdę zna niewielu, lecz tylko jeden człowiek zdaje sobie sprawę z konsekwencji tego stanu rzeczy. Jest nim sir Richard Francis Burton. Niestety nie wiele może na to poradzić, dlatego bez problemu podejmuje kolejną misję zleconą mu przez ministra Palmerston’a. Jednak po kolei…
Na Trafalgar Square zostaje znaleziony dziwny i tajemniczy robot wykonany z mosiądzu. Szybko okazuje się, że jest to tak zwany Nakręcany Człowiek. Jednak Burtona intryguje najbardziej czym jest i co skrywa ten mechanizm, a także co go łączy z kradzieżą kolekcji czarnych diamentów uważanych za odłamki lemuriańskiego Oka Nagi, inaczej mówiąc meteoryty, który w czasach prehistorycznych uderzył w Ziemię. Jednak nim przyjdzie mu odkryć te sekrety, będzie musiał rozwiązać jeszcze jedną sprawę dotyczącą mniemanego pretendenta do majątku Tichborn’ów, a także tego co skrywa w sobie rodowa posiadłość. Jaki będzie finał? Tego koniecznie musicie dowiedzieć się sami.
Z niecierpliwością czekałam na odpowiedni moment, aby zabrać się za kolejną powieść Marka Hoddera, który podbił moje serce swoją debiutancką powieścią. Lektura tego tomu jeszcze pogłębiła tą fascynację. No i przecież jest to gatunek literacki, który naprawdę mnie interesuje i ciekawi.
Autor po raz kolejny nas na uliczki wiktoriańskiej Anglii gdzie zaskakujące odkrycia mechaniczne i genetyczne przeplatają się z historycznymi faktami i postaciami. Taki stan rzeczy dla mieszkańców steampunkowego Imperium Brytyjskiego są normalnością. Ludzie poruszają się dorożkami ciągniętymi przez wielkie koni parowe, welocypedami, latającymi rotofotelami, a ostatnio także niesamowicie przerośniętymi owadami przerobionymi na odpowiedniki dzisiejszych autobusów z mechanicznymi silnikami. W nocy ulice przemierzane są przez kraby śmieciarzy, które pożerają wszystkie nieczystości, a później oczyszczając wszystko strumieniami gorącej pary. Atmosfera w mieście jest więc ciężka od pary i różnych wyziewów. Wszystko to składa się na naprawdę mroczny, niemal gotycki, i przyprawiający o lekki dreszczyk niepokoju, klimat, który aż bije z każdej strony tej powieści.
Mark Hodder charakteryzuje się naprawdę wielką wyobraźnią i istną skarbnicą ciekawych pomysłów, co przekłada się na słowo pisane. W doskonały sposób wykorzystuje historyczne fakty, które modyfikuje i dostosowuje do potrzeb tworzonej historii. Co ciekawe autor wplata w fabułę także sporo paranormalnych sytuacji, które, jak się później okazuje, mają swoje racjonalne wytłumaczenia. Nic nie jest pozostawione zwykłemu przypadkowi. We mnie, każdy taki moment, jeszcze bardziej rozbudzał ciekawość i wprost nie mogłam się doczekać kiedy poznam jego prawdziwe podłoże, oraz człowieka, który za tym stoi. Kolejnym elementem fabuły wzbudzający moje zainteresowanie, to wszelkiego rodzaju opisy, tak dobrze czytacie, czy to krajobrazu czy też mechanicznych „cudów” nauki. Są one do granic szczegółowe, a mimo wszystko wcale nie nużą. Jest wręcz odwrotnie, wszystkie przykuwają uwagę. Akcja rozwija się stopniowo, co jest już chyba domeną tego pisarza. Jest nią także rozwijanie równocześnie kilku, pozornie nie powiązanych wątków, które dopiero na sam koniec zaczynają układać się w jedną spójną całość. W ten sposób można kontrolować wzrost napięcia, poziom rośnie z rozdziału na rozdział. Samo zakończenie to dosłownie czysta kwintesencja tego słowa, za co należą się naprawdę największe słowa uznania.
Podsumowując. Zdumiewająca sprawa Nakręcanego Człowieka to nie tylko niesamowita powieść fantastyczna, ale także interesująca lekcja historii, a także zniewalająca okładka. To właśnie ona daje nam przedsmak tego czego możemy spodziewać się w środku. Gorąco, a nawet jeszcze bardziej, polecam!