Niezwykle rzadko zdarza mi się sięgnąć po pozycje z literatury polskiej. Nie wiem czy uprzedzenia wynikają ze skojarzeń do nudnych i męczących lektur, jakie spotykałam w szkole czy wielokrotnym powrotem do tematyki wojennej i przekonaniem, że Polacy tylko o tym potrafią pisać? Ciężko stwierdzić, jednak Katarzyna Miszczuk pokazała, że wiele tracę - nasza rodzima literatura ma wiele do zaoferowania. Bez obaw. Zamierzam nadrobić zaległości!
Dwudziestoletnia Wiktoria toczy przeciętne życie warszawskiej studentki. Okazjonalnie chodzi na wykłady, mieszka w niewielkiej kawalerce, w której lodówka świeci pustkami, ale jak na porządnego, polskiego studenta przystało dużo imprezuje i jeszcze więcej pije. Jednak jej życie diametralnie się zmienia, kiedy wracając z imprezy zostaje zamordowana. Nieoczekiwania trafia do Piekła, a mianowicie do Urzędu Niższej Arkadii, który swoją strukturą przypomina odzwierciedlenie naszej skarbówki. Na szczęście w Piekła nie ma umów o zlecenie. Otrzymuję umowę o pracę, godziwe warunki i posadę diablicy. Zadaniem Wiktorii jest pozyskiwanie dusz, które po śmierci mogą trafić do Nieba albo do Piekła.
Pomimo wszelkich zalet nowego życia w piekielnym mieście - Los Diablos, Wiki nie może zapomnieć o Piotrze - śmiertelniku, w którym jest zakochana po uszy. Wyboru nie ułatwi jej Beleth - zabójczo przystojny diabeł, który po tysiącach samotnych lat z przyjemnością odnajdzie się u boku pięknej diablicy.
"Ja, diablica" to wciągająca i fascynująca komedia, pozbawiona schematów, która skradła moje serce. Każda jej strona była dla nie zaskoczeniem i przy każdej świetnie się bawiłam. Dawno nie miałam takiej przyjemności z czytania książki! Sąsiedzi, którzy widzieli jak śmieje się bez przerwy na balkonie musieli uznać mnie za wariatkę - trudno, było warto! Książka przesycona humorem, zabawnymi anegdotami, ciekawymi porównaniami, które bardzo często odwołują się do warszawskiego życia lub ukazują specyfikę polskiego społeczeństwa z przymrużeniem oka. W związku z tym, że nie jestem warszawianką nie wszystkie określenia były dla mnie jasne.
Wiktoria, jak na dwudziestolatkę bardzo mocno stąpa po ziemi. Nie jest już nastolatką, ma wykształcony światopogląd, wpojone zasady, którymi się w życiu kieruje i silny kręgosłup moralny. Zdecydowanie nie daje wejść sobie na głowę. Mimo, że niezwykle ją polubiłam... momentami mnie irytowała. Z jednej strony błyskotliwa i inteligentna, z drugiej słaba i strachliwa. Jednak moje serce skradły postacie drugoplanowe, takie jak uwodzicielski Beleth, przezabawny i złośliwy Azazel, który stał się moją ulubioną postacią, przesłodki Piotr i rasowa kobieta z krwi i kości i ostra, jak żyleta - Kleopatra. W przemyślanych i świetnie wykreowanych postaciach, w każdej możemy odnaleźć coś dla siebie.
Największa zaletą powieści jest kreacja wizji Piekła. Autorka wykazała się olbrzymią wyobraźnią, która zaskakiwała mnie cały czas. Wiedzieliście np. że Vista powstała na skutek przegranego zakładu Śmierci z pewnym informatykiem, który stworzył Windows? Genialne! Brakowało mi tylko informacji o tym, że multiple również stworzył Szatan co podejrzewam już od bardzo dawna.
Ciekawie jak na "Ja, diablice" zareagowaliby zagraniczni czytelnicy. Czy uznaliby dwudziestoletnią Wiktorie za alkoholiczkę, a społeczeństwo za spaczone? Może niektóre żarty, które dla nas są śmieszne, ponieważ znam nasze realia i rzeczywistość, w oczach innych wydadzą się zatrważające i uderzające o patologie? Jeśli książka doczeka się tłumaczeń w innych krajach z przyjemnością i ciekawością będę śledzić reakcje czytelników.
"Ja, diablica" to historia o miłości i intrydze, osadzona w fantastycznie wykreowanym świecie. Alvernia Studios wykupiło już prawa do ekranizacji filmu, tak więc pozostaje mi tylko czekać! Książka lekka i przyjemna, przypadnie do gustom osobom, które szukają czegoś zabawnego, wciągającego i z pazurkiem.
Gorąco polecam! ~ hybrisa