Ta pięknie wydana książka dwóch autorów (Lech Moliński – tekst, Jerzy Wypych – fotografie) jest opowieścią o dolnośląskich miejscowościach, w których kręcono filmy. Autorzy programowo pominęli Wrocław, bo jak piszą, do opisu filmowej historii tego miasta potrzebna jest osobna książka (mam nadzieję, że kiedyś powstanie). Jako że rzecz opowiada o moim regionie, który nieźle znam, przeczytałem książkę z dużym zainteresowaniem.
Mamy tu opowieści o miastach, które trochę znam: Legnica, Wałbrzych; o miejscowościach, w których byłem – Sokołowsko, Kłodzko, Wambierzyce; o miastach, przez które tylko przejeżdżałem: Bystrzyca Kłodzka, Bardo; wreszcie o miasteczkach czy wsiach, w których nigdy nie byłem: Lubomierz, Platerówka, Zgorzelec i innych.
Jest to też trochę rzecz o historii Dolnego Śląska po wojnie. To był region zaniedbany, w którym przez długi czas dominowała tymczasowość: mieszkańcy nie byli pewni, czy nie zostaną zmuszeni do kolejnego przesiedlenia. Owo zaniedbanie i atmosfera tymczasowości często przyciągały filmowców.
Ciekawy jest rozdział o Lubomierzu, kręcono tam sporo filmów, to na rynku tego miasteczka Witia kupuje kota z miasta Łodzi (a w jakim to filmie koteczku?). Dzięki owej popularności wśród filmowców Lubomierz odżył, znalazł pomysł na siebie: od lat organizuje się tam festiwale polskich komedii.
Ciekawie pisze pan Moliński o Legnicy, która w ogóle nie ucierpiała w czasie wojny, ale potem pół miasta zajęła Armia Radziecka, ich obecność czuło się na każdym kroku. Powstał o tych czasach świetny film 'Mała Moskwa' w reżyserii legniczanina Waldemara Krzystka, oczywiście kręcony w Legnicy.
Spory rozdział poświęcony jest Wałbrzychowi, w czasie komuny był to silny ośrodek górniczy, a po 1989 r. stał się miastem upadłym: przemysł zniknął, a mieszkańcy zostali pozostawieni sami sobie... Właśnie owa atmosfera miasta upadłego przyciągała filmowców, wymieńmy chociażby znakomitego 'Komornika' Falka czy 'Sztuczki' Jakimowskiego.
Jest też w książce wiele miejscowości tylko wspomnianych, bo kręcono tam tylko fragment jakiegoś filmu i tyle. Z drugiej strony lektura zachęca do obejrzenia wielu starych obrazów, na przykład 'Nikt nie woła' Kutza, kręconego w Bystrzycy Kłodzkiej.
Książka jest starannie wydana, pięknie pachnie. Z drugiej strony rzecz ma swoje braki, ciekawemu, wręcz erudycyjnemu tekstowi Lecha Molińskiego towarzyszą artystyczne zdjęcia Jerzego Wypycha, ale są to fotografie mało informacyjne, ponadto bez objaśnień. Poza tym brakuje fotosów z omawianych filmów, brakuje zdjęć ulic czy domów, w których kręcone były filmy. Przydałaby się też mapa terenów, o których książka opowiada. Zatem w czasie lektury miałem uczucie niedosytu. Niemniej fajnie, że ta książka powstała, to bardzo ciekawy przyczynek do powojennej historii Dolnego Śląska.