Historia polityczna PRL-u pisana z myślą o młodym czytelniku, dla którego czasy Polski Ludowej są tak samo odległe jak średniowiecze. Nie ma tam odnośników czy odwoływania się do źródeł, ale że Eisler to historyk poważny, który zęby zjadł na historii PRL-u, dostaliśmy dzieło na dobrym poziomie. Dodatkowym walorem książki jest język, bo napisane to ze swadą, czyta się lekko.
Bardzo ciekawie pisze Eisler we wstępie o problemie suwerenności PR, zaznaczając: „formalnie rzecz biorąc PRL była państwem niepodległym, lecz pozbawionym suwerenności.” Porównuje potem PRL do Królestwa Kongresowego z początków XIX wieku lub państwa Vichy marszałka Petaina we Francji. Pisze też o trudnościach pisania o PRL-u; dominują tu dwie wizje: jednoznacznie prawicowa mówiąca o radzieckiej okupacji i komunistach na ich usługach, oraz wyraźnie lewicowa zaznaczająca, że komuniści dobrze przysłużyli się Polsce, zachowując ciągłość państwowości. Eisler usiłuje uniknąć tych skrajności starając się być w miarę obiektywny, ale wychodzi mu to różnie.
W ogóle we wstępie stawia autor bardzo ciekawe pytania: na ile PRL była przeniesieniem wzoru sowieckiego, a na ile jego oryginalną mutacją?. Albo, jaki był zakres poparcia społecznego dla komunistów? Przypomina, że do PZPR należało w ciągu 40 lat ponad 6 mln ludzi. Dalej, jak oceniać niewątpliwy postęp cywilizacyjny, jaki się wówczas dokonał? Jaka była jego cena? Jak głęboko zmienił PRL polskie społeczeństwo? Pytania to fundamentalne, ale czy książka na nie odpowiada? Raczej nie, ale chociaż mamy jakąś próbę.
W opisywaniu II wojny i powojnia książka jest jakaś nijaka, Eisler unika jednoznacznej oceny ważnych wydarzeń (powstanie warszawskie, pogrom kielecki), po prostu referuje różne poglądy (czasami zupełnie absurdalne) n,ie wyrażając swojego zdania, to dosyć oportunistyczna postawa, chce postawić i Bogu świeczkę i diabłu ogarek, ale nie wiem, czy takie nijakie podejście kogokolwiek zadowoli. W tym fragmencie książki balansowanie między prawicą a lewicą wyszło autorowi słabo.
Potem jest dużo lepiej, dobrze zwłaszcza opisuje Eisler polskie kryzysy: październik 1956, marzec 1968, grudzień 1970, czerwiec 1976, no ale trudno się dziwić, napisał na ten temat parę książek. Nie unika też ciekawych interpretacji, pisze np.: „nie jest do końca jasne czy używając określenia 'Prymas Tysiąclecia', Jan Paweł II jak gdyby pasował Wyszyńskiego na największego prymasa Polski w jej tysiącletnich dziejach, czy też jedynie oddawał mu niewątpliwą zasługę bycia organizatorem i gospodarzem obchodów milenijnych.” Interesująca myśl...
To, w zamierzeniu popularne dzieło, winno obfitować w fotografie, ale żadnej tam nie uświadczymy.
W sumie mam mieszane uczucia, dzieło jest z pewnością inspirujące, ale jako wykład historii politycznej PRL wybrałbym jednak książkę Andrzeja Leona Sowy.