Tłem opowieści jest walka o tron polski po śmierci Władysława Warneńczyka w 1444. Teodor Tomasz Jeż, a właściwie Zygmunt Fortunat Miłkowski, przedstawił mało znane fakty z historii naszego kraju. Książęta, potomkowie Piastów, próbowali odzyskać swoje dziedzictwo już za czasów Władysława Jagiełły i jego synów. Książę Bolesław rezydujący w Warszawie szuka wszelkich sposobów, aby zasiąść na tronie Polski, ponieważ uważa, że on mu się należy. Niespodziewana śmierć młodego króla uczyniła ku temu okazję. Pomaga mu w tym wojewoda Jędrek. W tym czasie pojawia się, znany w ówczesnej Rzeczpospolitej, wojewoda lubelski, sandomierski, a potem także kasztelan krakowski, Dersław z Rytwian. Był to mąż „słusznego wzrostu, silnie zbudowany, szerokiej dłoni i szerokim obliczu, wydawał sobą rasę wygrzewającą się na słońcu cieplejszym nieco od tego, które puszczom litewskim przyświeca.” Postać tyleż znana, co tajemnicza. Nie do końca wiadomo, któremu panu służy.
W powieści ukazany został świat średniowiecznych możnowładców, wojewodów , posiadaczy olbrzymich latyfundiów, mających wielkie wpływy. To czasy, kiedy Warszawa była jeszcze dużą wsią- grodem drewnianym, chociaż była siedzibą księcia z rodu Piastów. Wojewoda Jędrek mieszka w dużym drewnianym dworze z zabudowaniami gospodarczymi. Niezwykle dokładnie autor opisuje wnętrze domostwa, wyposażenie, obyczaje domowników. Również dwór księcia Bolesława wzorowany na krakowskim jest dworem drewnianym.
Pojawia się też wątek miłosny, znany z historycznych przekazów. Ukazany jest obraz księżniczki Eufemii (Ofki) nieco infantylny, przedstawiający ją jako istotę mądrą, wrażliwą na piękno, świadomą tego, że jest w prostej linii praprawnuczką Piastów, co w owych czasach u białogłowy stanowiło ewenement. Może dlatego, że Bolesław był uczulony na puncie swojego królewskiego, dynastycznego dziedzictwa. Dersław jest zauroczony piękną księżniczką, a ona odwzajemnia jego uczucia. Niestety, nic nie jest proste, kiedy pojawia się zazdrosna kobieta.
Język Jeża to świadomie użyta staropolska składnia. Początkowo sprawia trudność, ale po kilku stronach podążamy już za tokiem opowiadania i przenosimy się do średniowiecznych realiów. Ciekawie rozwija się narracja z pozycji powieściopisarza, który relacjonując wydarzenia historyczne podkreśla, że pisze z dystansu czasowego. Wtrąca informacje o Mickiewiczu, Grażynie i Wallenrodzie, postaciach pojawiających się kilka wieków później. Opowieść jest na pół legendarna na pół historyczna. Jak zwykle zauroczyły mnie mało znane fakty z historii Polski.