Początek XVIII wieku – „(…) Pan Bóg, jak na złość, kazał żyć w takich ciężkich czasach, w czasie wojny, głodu i moru (…)”[1]. Jednak żyć trzeba. Należy zadbać o siebie, rodzinę i swój ród. Dumna szlachto, czy dalej: „(…) będziemy się śmiać, nawet stojąc na szafotach, a najbardziej śmiać się będziemy z nas samych (…)”[2]?
Fabuła
Ziemie litewskie wyglądają niczym przedsionek piekła. Splądrowane przez Szwedów, a późnej, rzekomych sprzymierzeńców, Moskali. Na domiar złego przez Wilno przemyka „(…) zamieniona w strzygę Dziewica Morowa, dusza, która pod postacią czerwonej mgły wyfrunęła z ust wielkiej grzesznicy (…)”[3] – dżuma wraz z siostrą kostuchą zbierają obfite żniwo.
Takie oto tło towarzyszy codziennemu życiu . Jan Izydor Narwojsz wciągnięty w wir wojny stacjonuje w Birżach i próbuje zarządzać nimi razem z Moskalami. Anna Katarzyna, jego żona, wraca do mężowskiego dziedzictwa, czyli dworu w Milkontach. Kobieta stawia czoła trudnemu losowi, rzucona na pastwę Szwedów i niezadowolonych, głodnych chłopów. Dumna Urszula Birontowa, zamknięta w ogarniętym zarazą Wilnie, wspomina swoje niespokojne życie – pełne burz i namiętności. Aaron Gordon, żydowski lekarz o głodnym wiedzy umyśle, z cierpliwością i ostrożnością studiuje kolejne ciekawe przypadki medyczne, starając się nie podpaść gojom.
Rzeczpospolita Obojga Narodów, XVIII wiek.
Kristina Sabaliauskaitè opisuje historię osiemnastowiecznej Europy przy pomocy zwykłych ludzi. Każdy rozdział zbudowany jest wokół jakiegoś miejsca i bohatera. Dzięki małym rodzinnym historyjkom oglądamy wielką historię.
Oczami Anny Katarzyny obserwujemy przemarsz Szwedów przez Żmudź oraz jego skutki – głód i strach.
Jan Izydor musi okiełznać Moskali, którzy „(…) z początku wyrządzili szkody nie mniejsze niż wrogowie, plądrując okolicę tak samo jak Szwedzi (…)”[4]. Do tego w jego myślach formułuje się krytyka systemu elekcyjnego, a także rządów szlachty – nie potrafiącej spojrzeć na Państwo jako całość, a skupiającej się wyłącznie na skraju własnego podwórka.
Aaron Gordon wspaniale obnaża miejscowe zabobony. Jego pociąg do nauki kontrastuje z wiarą w Morową Dziewicę czy takimi metodami leczenia jak puszczanie krwi albo lewatywa na wszelkie schorzenia.
Wreszcie Urszula, kobieta u schyłku życia i po przejściach. W jej wspomnieniach – pełnych dworskich intryg, gwałtownych uczuć, tęsknoty za młodością – prześledzimy losy bohaterów pierwszej części tetralogii. Potowarzyszymy niezwykłej damie, niepasującej do pobożnych, ale też brudnych czasów, w jakich się urodziła.
Styl
Pióro Kristiny Sabaliauskaitè to coś niepowtarzalnego. Cechą charakterystyczną cyklu „Silva rerum” są zdania ciągnące się stronami, ale klarowne. Autorka dysponuje niezwykle bogatym i poetyckim językiem, ale jednocześnie zrozumiałym. Dostajemy opisy, opisy i opisy – uczuć, poglądów, sytuacji politycznej – mimo to powieść nie traci na dynamice. Jest bardzo sensualna. Czujemy zapach gnijących zwłok, przeszywa nas ból bohaterów. Pisarka drażni słowem wszystkie zmysły czytelnika.
Podsumowanie
Przepadłam w tetralogii „Silva rerum”. Przede wszystkim kocham styl tej litewskiej pisarki. Jest on hipnotyzujący i niepowtarzalny. Każdym wydrukowanym słowem delektowałam się niczym słodką małmazją. Na każde kolejne czekałam jak na świąteczne prezenty. Piękno literatury w czystej postaci.
[1] Kristina Sabaliauskaitè, „Silva rerum II”, przeł. Izabela Korybut-Daszkiewicz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, s. 335.
[2] Tamże, s. 392.
[3] Tamże, s. 219.
[4] Tamże, s. 192.