Dziedzictwo po dziadku to zalążek czystego zła, który na wszystkich odcisnął piętno. Młoda malarka z Polski i właściciel sieci hoteli na Słowacji. Za sprawą jego brata dziewczyna trafia w wir niespodziewanych i przerażających wydarzeń. Czy traumatyczne przeżycia ich zniszczą? Czy będą w stanie znaleźć ten płomyk, który tlił się od początku tej znajomości? Dawid — kat i obrońca w jednym. Jak wiele ukrywa w sobie sprzeczności? Był przekleństwem i wybawieniem. Mrokiem, który najpierw kusił, a potem pochłonął doszczętnie. Czy uda jej się odrodzić na nowo?
.
Za egzemplarz dziękuję
@sylviawyka i za możliwość objęcia tego cuda patronatem oraz przeczytania jej przedpremierowo. Akcja dzieję się na pograniczu Polski ze Słowacją i właśnie w tym pierwszym kraju poznajemy Mię. Dziewczyna jest artystką- malarką, mieszka sama praktycznie na odludziu, w domku po dziadkach, którzy ją wychowywali. Jest skromna, sympatyczna i wiele jej do życia nie potrzeba oprócz sztalugi, płótna i farb. Wszystko co zobaczy przelewa właśnie na nie. Przypadkowo poznaje Dawida Roszczenko. Młodego, bogatego, przystojnego właściciela sieci hoteli, który wjeżdża na jej posesję, żeby spytać się o drogę. I tak w sumie zaczyna się ich znajomość. Razem z nim w aucie był jego starszy brat Matej Roszczenko, który według mnie, od razu na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie, że lubi pakować się w kłopoty. Nawet po jego odzywkach, można było wywnioskować, że jest to facet lekkich obyczajów. Obydwóch braci obrało sobie Mię za cel, oczywiście każdy miał co innego w głowie. I tak zaczyna się pełna namiętności, nienawiści, bólu i cierpienia historia, z którą musicie się zapoznać. Ja zacznę od tego, że naprawdę podziwiałam Mię. Tyle co ona zniosła bólu, cierpienia i przede wszystkim upokorzenia zasługuje na order dla osób skrzywdzonych. Była ofiarą i pomimo tego, że zaczynało coś między nimi iskrzyć, po całym zdarzeniu zaczęła się bać Dawida. Obwiniała siebie za całą tą zaistniałą sytuację, pomimo że to nie była jej wina. Gdy już powoli zaczęła się podnosić, znowu przeżyła piekło, tylko tym razem oprawcą był człowiek o imieniu Gaspar. Mówię wam jak ja bym ich dorwała, to dosłownie bym im jaja wykastrowała. Obydwoje tak podnieśli mi ciśnienie, że zaczęłam szybciej czytać by tylko nie czytać o nich. Niby Matej zachowywał się jak psychol, bo osoba, która nie wie jak było wcześniej tak by sobie pomyślała. Lecz niestety jego zachowanie ma drugie dno, które zaczęło się już w dzieciństwie. Chciał chronić swoich braci i przyjmował wszystko na siebie. Jego mechanizm obronny, stosowany od najmłodszych lat, by przetrwać w trudnej lub wprost wrogiej rzeczywistości, zamiast dostosować się do zmieniającej się z biegiem lat sytuacji, usztywniał się i utrudniał nawiązywanie i utrzymywanie bliskich relacji. Matej nieświadomie tłumił emocje, w dorosłości doprowadziło to do emocjonalnego odcięcia, trudności w odczytywaniu emocji innych ludzi i adekwatnego reagowania na nie czy rozpoznawania i wyrażania własnych emocji. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach dowiemy się co nieco więcej o jego przeszłości. Moją iskierką nadziei był Aleksander, trzeci z braci Roszczenko. Był taką ostoją spokoju i kierował się zdrowym rozsądkiem. Starał się zapanować nad zaistniałą sytuacją i po tonie jego wypowiedzi mogłam wywnioskować, że też coś ukrywa, i że jego historia również mnie zaskoczy. Jest to mroczna historia z motywem hate-love, która zaskarbi wasze serca i wzruszy totalnie. Ja czytając ją w pewnych momentach wstrzymywałam oddech i płakałam. Wciąga od pierwszych stron i nie sposób się od niej oderwać, bo jak zaczniesz musisz wiedzieć co będzie dalej. Autorka ma lekki styl pisania, pokazuje nam wszystko z dwóch perspektyw, Dawida i Mii, co daje nam możliwość poznania całego kalejdoskopu emocji z punktu widzenia oprawcy i ofiary. Zaznaczę, że jest to debiut i to w 100% udany, więc tutaj należą się Sylwii gratulacje. Napisała coś, co zmusza nas też do różnych przemyśleń i refleksji a czasami jest to nam potrzebne, bo nie zdajemy sobie sprawy, kogo np. możemy spotkać w swoim życiu. Opisy były jak najbardziej trafne, niektóre brutalne inne mniej, ale było czuć nutkę grozy, smutku, żalu i tej niepewności co będzie dalej. Jestem dumna z tego, że mogłam obrać to cudo patronatem i z miłą chęcią przygarnę wszystkie tomy pod swoje skrzydła. Polecam wam tą historię, tylko ostrzegam, że w niektórych momentach będą potrzebne chusteczki i nerwy ze stali.