Czego uczy nas historia, jeśli założyć, że taki cel dydaktyczny powinna sobie stawiać? Norman Davies swoimi książkami pokazuje, że do lepszego jutra naszego kontynentu może przyczynić się odkłamywanie współczesnych uprzedzeń, stereotypów i napięć zbudowanych zbyt często na niewiedzy o przeszłości Europy. Eseje "Europa między wschodem a zachodem" to zbiór niejednorodny, choć z dominującym motywem zapowiadanym przez tytuł. Teksty powstawały przy różnych okazjach na przełomie tysiącleci. Piętno na nich odcisnęła przede wszystkim praca nad wcześniejszą "Europą. Rozprawą historyka z historią", gdzie perspektywa kilku kluczowych państwa europejskich została świadomie dopełniona mniejszymi nacjami, efemerydami i nieznanymi w Paryżu czy Londynie narracjami. Davies całe życie zawodowe dementuje kilka czarno-białych stereotypów własnego kręgu kulturowego - o wyższości zachodu kontynentu wobec części wschodniej, o wyższości 'większych' nad 'mniejszymi', o utożsamianiu Anglii z Wielką Brytanią, o wartości panslawizmu w wersji rosyjskiej.
Przy okazji lektury esejów miałem kilka niejednoznacznych przemyśleń. Ponieważ przeczytałem tysiące stron z książek historyka, to spore fragmenty tej akurat książki nie wnosiły wiele do przyswojonych wcześniej argumentów. Z oczywistych powodów pojawić się musiały powtórzenia (nawet między esejami). Jeden tekst uznałem za zupełnie przypadkowy w zbiorze. Chodzi o historię oxfordzkiego Magdalen College, która odstaje od ogólnej tematyki. Momentami wydawało się, że książką jest próbą odcinania kuponów od zdobytej popularności. Na szczęście jest kilka ciekawych 'ale', na których się skupię, choć właściwie każdy tekst należałoby ocenić osobno.
Davies, jako Walijczyk przytłoczony angielską narracją i zainteresowany, pomijaną w wersji historii relacjonowanej przez nadające ton kontynentalne potęgi, opowieścią o Słowianach i innych 'narodach z rubieży Europy', pięknie obnażył wciąż istniejące zafałszowywanie przeszłości wynikające z niewiedzy i wartościującej narracji kolegów po fachu w 'starej Unii'. W 10-ciu punktach (str. 55-65) opisał wstydliwe fakty z długiej historii przemilczeń, których konsekwencje pozwoliły na sklecenie kadłubowej opowieści - od Greków, przez Karola Wielkiego po oświecenie i 'brukselską centralę' - jakby cała reszta wielobarwnej kultury Europy stanowiła naśladownictwo najwartościowszych osiągnięć Zachodu, lub nie dorastała do idealnego modelu 'frankijsko-germańskiego'. Przy okazji rozprawił się z pojęciem 'cywilizacja zachodu', która go uwiera protekcjonizmem. Trochę widzę to inaczej, bo samo pojęcie traktuję raczej, jako synonim uniwersalnych zdobyczy cywilizacyjnych - demokracji i praw człowieka - które na skalę tak powszechną i z wypełnioną treścią wcześniej nie istniały na świecie.
Na szczególna uwagę zasługuje tekst o relacjach historii i literatury. Choć zgadza się z przytoczonymi słowami innego historyka, że w obu chodzi o opowieść, przy czym w pierwszym typie tekstu dodatkowo powinna być ona prawdziwa (str. 102), to główna teza wspomnianego eseju akurat to stwierdzenie rozmywa dotykając innego problemu. Davis słusznie wskazuje, że teksty literackie (Dantego, Szekspira, Tołstoja,...) stanowią źródło wiedzy, ale głównie o stanie świadomości autora, a fakty i tak trzeba ustalać porównując je z posiadaną wiedzą zdobyta wcześniej. Historyk, jako pasjonat lingwistycznych derywacji między-językowych, skupił się zaledwie nad formą, a mnie bardziej ciekawiłyby ograniczenia literackości historii i pułapki, w które czasem wpadają autorzy. Z przyjemnością przeczytałem za to tekst o tysiącletnich relacjach polsko-niemieckich, które z naszych perspektyw zbyt często wypaczamy, skupiając się na najciemniejszych kartach z historii. Davis zachęca nasze narody, poprzez świetnie dobrane przykłady (str. 232-243) do rewizji przekonań. Nie jest przy tym naiwny (szczególnie, że popełnił książkowe historie: Polski, Powstania Warszawskiego, Wrocławia i II Wojny Światowej) i zakłada, że zaoferowany swój pozytywny przekaz, osobiste relacje sąsiedzkie i bazowanie na realnych wspólnych celach, pomogą w neutralizacji oczywistych podziałów. W jednym z kolejnych esejów ponownie przepracowuje historię konkretnego miejsca, do wyciągania ciekawych wniosków. Rozbijając na czynniki pierwsze historyczne uwarunkowania w Iraku (świetna analiza islamskich zawiłości na str. 312-317) pokazuje, że podjęte decyzje o sposobie prowadzenia drugiej wojny irackiej przez Busha jr. i Blaira, to wynik nieuctwa i zwykła głupota.
Zapewne gdybym nie czytał od lat tekstów Davisa, w których poza zwykłą narracją historyczną pojawiają się 'meta-historyczne' analizy jego przekonań (jakich wiele w cegle "Historia. Rozprawa historyka z historią" czy w najnowszej opowieści (*)), byłbym bardziej zadowolony. Davis stara się zawsze pamiętać o zmianie optyki, o unikaniu oczywistych tropów; pilnuje się by niuansować przekaz. Język, jakim komunikuje się z czytelnikiem jest bardzo przyjemny, momentami wręcz prosty, ale to akurat zabieg celowy. Chodzi o odzieranie zawiłości z niepotrzebnych warstw i niedomówień, które mogłyby montować nowe stereotypy, czego zawsze unika jak ognia. Zapewne slawistyczne zainteresowania Brytyjczyka łechcą nasze polskie ego, jest w tym wiele sympatii, choć wciąż pozostaje Davis w zgodzie z uczciwością badacza. Doceniając podejście kolegów historyków skupionych na detalach, sam jest zwolennikiem przekrojowych pejzaży i punktowania nieuczciwości polityki historycznej wprost. Potrafi wytknąć cynizm i obłudę potomków średniowiecznych podwładnych Plantagenetów czy Walezjuszy, którzy przepędzili Żydów na Wschód, a współcześnie perorują o winach sąsiedzkich na polskich kresach. Davisowi nie zależy na rewizji historii, tylko na zbudowaniu proporcjonalnej opowieści historycznej, w której żadna nacja nie staje się aniołem czy diabłem. Czasem wykrzywienie historii bywa intencjonalną manipulacją, czasem 'zaledwie' brakiem w wiedzy. Ostatecznie jednak obie przyczyny zbyt często prowadzą do takiego samego rozdrapywania ran z przeszłości. Z tym od lat walczy historyk posiadanym intelektualnym orężem.
DOBRA - 7/10
========
* Chodzi o treść wykładu z 2012 roku umieszczoną na końcu książki "Na krańce świata. Podróż historyka przez historię" (Znak 2017).
(numeracja stron oparta na wydaniu polskim z 2019)