"Jesteśmy tylko aktorami na wielkiej scenie, marionetkami w sztuce, którą napisał ktoś inny. Możemy grać dobrze bądź źle, ale samego scenariusza nie zmienimy".
Wielka bitwa, w której ścierają się odwieczni wrogowie czyli dobro i zło, to niemalże punkt obowiązkowy dla pisarza tworzącego w nurcie fantasy. Przy tworzeniu efektownej bitwy, stanowiącej niejako punkt kulminacyjny powieści osadzonej w tym gatunku, należy pamiętać o wielu szczegółach składających się na cały obraz fabuły. Autor mało znanego dzieła, o którym dzisiaj wam opowiem, z pewnością wie jak zaplanować i przenieść na papier własne myśli, by zaspokoić wygórowaną wyobraźnię czytelnika.
Adrian Atamańczuk, zwany również "Lancanem" to urodzony w Krakowie, a mieszkający obecnie w Wiedniu miłośnik przyrody. Uwielbia wędkowanie, akwarystykę i ogrodnictwo, nazywa siebie włóczykijem i przebiegaczem lasów i torfowisk, zafascynowany podróżami i obcymi kulturami, marzyciel. Autor obraca się w nurcie fantasy, jednakowoż napisał także opowiadanie sensacyjne oraz tworzył felietony z podróży.
"Arlin" to książka na którą składają się dwa opowiadania: "Książę Cienia" oraz "Płomień i mrok". "Książę Cienia" opowiada o odważnej, tytułowej bohaterce o imieniu Arlin. Dziewczynka nie mogąc znieść zniewolenia tajemniczej czarodziejki nazywanej przez ludzi wiedźmą, uwalnia ją. Piękna Szeramis w podzięce za wolność obdarza bohaterkę magicznym pierścieniem Dallili. Pierścieniem, który w przyszłości na zawsze odmieni życie Arlin. "Płomień i mrok" to natomiast późniejsze losy bohaterki. Armia ciemności opanowuje świat, niszcząc wszystko co dobre na Ziemi. Arlin i jej przyjaciele muszą stawić czoła demonowi, którego moc wydaje się nie do pokonania.
Adrian Atamańczuk stworzył dwa opowiadania, które można niewątpliwie traktować jako jedną całość. Warto podkreślić, iż "Książę Cienia" można zakwalifikować jako powieść, gdyż jest dość obszerną historią. Opowieść o Arlin to klasyczne fantasy, w którym świat przedstawiony w wielu punktach przypominał będzie czytelnikowi epokę średniowiecza. Autor zadbał o szeroko wyeksponowane motywy magiczne, stające się pierwszorzędnym składnikiem fabuły, miejsca akcji i czasu. W temacie tym na uwagę zasługują przede wszystkim barwne opisy fauny i flory, które z pewnością rozbudzają wyobraźnię czytelnika. Ważnym jest również fakt, iż autor przedstawia fantastyczny świat widziany oczami kobiety, co niewątpliwie nie jest łatwą rzeczą. Adrian Atamańczuk w moim przekonaniu sprostał temu zadaniu.
W "Arlin" nie spodziewajcie się rozbudowanego wątku miłosnego, gdyż jest on jedynie tłem do przedstawienia odwiecznej walki dobra ze złem. Walki, która piórem autora przeistacza się w dobrze zaplanowaną bitwę, którą cechuje dbałość o szczegóły i dynamika. Miłośnicy spektakularnych bitew osadzonych w nurcie fantasy na pewno nie odczują rozczarowania w tym aspekcie. W bitewnych i wyczerpujących opisach bowiem znajdziecie rozmach, a morze szczegółów na pewno was nie przytłoczy. Adrian Atamańczuk zadbał również o przedstawienie różnych punktów widzenia w scenach batalistycznych, dzięki czemu czytelnik ma szansę ujrzeć cały obraz, z wielu różnych perspektyw. Biorąc to wszystko pod uwagę, mogę stwierdzić, że epicki rozmach nie jest autorowi obcy. Dobrym zabiegiem w tego typu literaturze są załączone na końcu książki mapki oraz symbole krain i plemion. Dodatkowo dwa opowiadania oddzielają ciekawe szkice.
Książkę Adriana Atamańczuka poleciłabym głównie miłośnikom powieści fantasy, którzy kochają wszelakie bitwy i pojedynki w świecie, w którym wszystko jest możliwe. Czytelnikom, dla których wątek miłosny nie jest priorytetem w tego typu lekturze. Dbałość o szczegóły, żywe dialogi i język pozwalają zatopić się w historii Arlin na kilka ładnych godzin. Polecam.