Bardzo ciekawy reportaż o epidemii opiatowej w USA, która doprowadziła do milionów uzależnień i dziesiątków tysięcy zgonów. A zaczęło się to tak, że na początku lat 90. koncerny farmaceutyczne, towarzystwa ubezpieczeniowe i sami lekarze stworzyli atmosferę w której opiaty zostały zaakceptowane jako antidotum na jakikolwiek ból. A powszechnie wiadomo, że to środki, które zawierają molekuły morfiny i prowadzą do szybkiego uzależnienia. Zwykle są przepisywane jedynie chorym terminalnie aby im pomóc w ostatniej fazie, wówczas uzależnienie nie jest tak istotne, tak się dzieje w Polsce, gdzie rynek opiatów jest ściśle regulowany i kontrolowany.
Inaczej było w USA, gdzie obrotne i potężne firmy farmaceutyczne wmówiły lekarzom, nie mając na to żadnych dowodów, że opiaty nie uzależniają, a przynoszą ulgę przy wielkim bólu, bardzo ciekawy jest opis, jak to wmówienie się udało. Więc lekarze masowo przepisywali opiaty, głównie OxyContin, ludziom cierpiącym na silne bóle. Niektórzy z medyków dorobili się milionów na wypisywaniu recept, zaś producent leku, firma Purdue Pharma, zarobiła miliardy na sprzedaży OxyContinu. Za to pacjenci, głównie biali z klasy średniej, błyskawicznie się uzależniali i po dosyć szybkim czasie przerzucali się na tańszą i mocniejszą heroinę.
I tak to trwało przez lata, np. w stanie Ohio, w latach 1999-2008 ilość przepisanego OxyContinu wzrosła o tysiąc procent, firmy farmaceutyczne i lekarze robili kokosy, śmiertelność uzależnionych rosła, a nieliczni, którzy usiłowali walczyć z producentami opiatów przegrywali z ich znakomitymi prawnikami. Doszło do tego, że „W dziesięć lat po wypuszczeniu na rynek OxyContinu nadużywało go sześć milionów sto tysięcy osób, czyli 2,4 procent ogółu populacji Stanów Zjednoczonych.” Zaczęto dopiero działać wtedy gdy: „Liczba zgonów wskutek przedawkowania narkotyków przewyższyła w skali krajowej liczbę ofiar wypadków samochodowych w 2008 roku.” oraz gdy zmarł z przedawkowania celebryta, znakomity aktor Philip Seymour Hoffman. Firmy farmaceutyczne zapłaciły duże kary, niektórzy lekarze trafili za kratki, ale wszystko to działo się mocno za późno dla olbrzymiej liczby uzależnionych, zwłaszcza że uwolnienie się od nałogu jest niezwykle trudne.
Słusznie zwraca uwagę autor że ta straszna epidemia jest efektem „egzaltacji na punkcie wolnego rynku.” Deregulacja, przekonanie że biznes ma zawsze rację, marginalizowanie instytucji rządowych doprowadziły do tragedii, szkoda że autor nie pogłębił tego tematu.
Innym czynnikiem sprzyjającym epidemii opiatowej jest postępująca atomizacja społeczeństwa. W tym bogatym kraju częstym widokiem są: „puste ulice z większymi, ładniejszymi domami skrywającymi w swoich wnętrzach uzależnienie, które każda z rodzin trzymała w tajemnicy.”
Jest jeszcze w książce ciekawy wątek dilerów meksykańskich, którzy weszli w doskonałą symbiozę z firmami farmaceutycznymi: oferowali tanią i wysokiej jakości heroinę uzależnionym od opiatów; dla mnie to wątek mniej ważny.
Niestety, książka jest przegadana, autor powtarza się i często przynudza, porządne skróty bardzo by jej pomogły, ale jako świadectwo katastrofy opiatowej w Stanach – bezcenna.