“Gryzę się w język, żeby nie powiedzieć, że od takich „drobnych nieporozumień” wszystko się zaczyna”.
[ współpraca reklamowa: @wydawnictwokreatywne ]
Zwykle książki Leny wciągam jak burza. Dzień, no może dwa, i po wszystkim. Jednak „Highway to Freedom” to zupełnie inna historia. Tym razem, zamiast kilku chwil z przerwami, pochłonęła mnie całkowicie, od pierwszej do ostatniej strony, tak że ani przez moment nie mogłam się od niej oderwać. Ta historia trafiła do mnie głębiej niż jakakolwiek inna stworzona przez autorkę. Rozłożyła mnie na łopatki, wciągnęła i trzymała, aż poczułam ją w każdej komórce ciała.
To opowieść o poszukiwaniu wolności, o sile potrzebnej do zmierzenia się z samotnością i bólem, z poczuciem, że coś w życiu poszło nie tak, mimo wszelkich wysiłków. Madison, jest kobietą, która przeszła długą drogę pełną zwątpienia, walki i nadziei na szczęście. Małżeństwo, w którym tkwi, dawno przestało być tym, czego pragnęła. Marzy, by wrócić do starych, dobrych czasów, ale coraz bardziej zaczyna dostrzegać, że pewne rzeczy są nieodwracalne. Kiedy w jej życie wkracza Rhys, nowy sąsiad i członek klubu motocyklowego, Madison znajduje w nim wsparcie i zrozumienie, których tak długo jej brakowało.
Ich pierwsze spotkanie było przypadkowe, ale już wtedy wyczułam w tej relacji coś niezwykłego. Madison, pełna żalu i zmęczona rolą, którą odgrywa od lat, zaczyna dostrzegać, że życie może wyglądać inaczej, że zasługuje na więcej niż codzienność pełna niepokoju i samotności.
Rhys, mimo że początkowo nie chce angażować się w sprawy sąsiadki, nie potrafi przejść obok niej obojętnie. Podoba mi się, że mężczyzna nie wchodzi w jej życie „z buciorami”. Widać, że chce pomóc, ale robi to delikatnie, nie zmuszając Madison do niczego, tylko wspierając ją drobnymi gestami. To, że kobieta przychodzi do niego z babeczkami w ramach podziękowania, jest tylko początkiem ich wzajemnego dawania sobie nadziei.
Kiedy ich relacja zaczyna się rozwijać, Madison nie przestaje myśleć o tym, jak jej mąż zareagowałby, gdyby zobaczył, że zaczyna otwierać się na kontakt z innymi. Ma świadomość, że ich znajomość z Rhysem może zostać źle zrozumiana, co prowadzi do kolejnych konfliktów i wewnętrznych rozterek. Jednak zamiast wycofać się, w końcu zaczyna myśleć o sobie – o własnym szczęściu, o potrzebie wyjścia z zamknięcia, o swoich dzieciach, które potrzebują silnej i spełnionej matki. Nie da się czytać tej historii, nie kibicując jej z całego serca.
Wielką rolę w przemianie Madison odgrywa nie tylko Rhys, ale i jego siostra Danielle, która sama zmagała się z podobnym piekłem. Dla mnie ich rozmowa była jednym z kluczowych momentów tej książki… Kobieta, która wie, co to znaczy ból, potrafi przemówić do innej kobiety tak, że Madison zaczyna rozumieć, iż naprawdę ma prawo do szczęścia. Ogromne wsparcie daje jej także przyjaciółka Willow, która nawet z odległości potrafiła ją wspierać i stać za nią murem, bez względu na to, jakie decyzje podejmie. Ta lojalność i siła kobiecej przyjaźni, która płynie z każdej strony tej książki, jest wspaniałym przykładem, jak wielką moc ma takie wsparcie w trudnych chwilach.
Cała książka ma słodko-gorzki smak. To nie jest typowa opowieść z łatwym happy endem. Wręcz przeciwnie, wywołała we mnie całą gamę emocji. Były momenty, gdy chciałam, by Madison w końcu postawiła ten pierwszy, wielki krok, ale równocześnie bałam się razem z nią, bo wiem, jak ciężko jest zmienić całe życie, zwłaszcza gdy czujesz, że jesteś w tej walce sama. Każdy ma prawo do szczęścia i wolności, ale droga do tego celu bywa naprawdę wyboista. Rhys, który wchodzi w życie Madison z taką łagodnością i zrozumieniem, przypomina, że czasem na naszej drodze pojawiają się ludzie, których obecność może zmienić wszystko.
„Highway to Freedom” jest bez wątpienia jedną z moich ulubionych książek Leny M. Bielskiej. Ta historia zmusza do refleksji, dodaje siły i wiary w to, że można walczyć o siebie. To nie jest tylko książka o miłości i relacji, a opowieść o wewnętrznej wolności, o tym, że czasem najważniejszym krokiem jest ten, który robimy dla siebie. W życiu jest tyle sytuacji, gdy trzeba postawić granice, a autorka pisze o tym w sposób niezwykle prawdziwy i poruszający. Sama znam osoby, które latami tkwiły w podobnych relacjach i nigdy nie zdobyły się na odwagę, by coś zmienić. Ta książka pokazuje, że nigdy nie jest za późno, by stanąć po swojej stronie.
Styl autorki, jak zawsze, jest zachwycający. Sposób, w jaki Lena konstruuje świat, pełen realizmu i pasji, co sprawia, że historia Madison i Rhysa staje się bliska każdemu, kto zaznał choć troszkę podobnego bólu. Byłam pod wrażeniem jej podejścia do tematu klubu motocyklowego, to nie była moja pierwsza książka o tej tematyce, ale „Highway to Freedom” sprawiło, że zrozumiałam i doceniłam tę kulturę.
Nie mogę się doczekać kolejnego tomu i wierzę, że Madison znajdzie szczęście, na które zasługuje. „Highway to Freedom” to książka, którą polecam każdemu – każdemu, kto kiedykolwiek czuł się zagubiony, samotny lub potrzebował przypomnienia, że życie zawsze może być lepsze.
Dziękuję Lenie za to, że stworzyła historię, która tak głęboko wnika w serce.