„Herbata z jaśminem” to prawie rok z życia nastoletniej Martyny Kruk, zwanej Kurą. Dziewczyna wychowuje się w rodzinie alkoholików, którzy zwracają na nią uwagę, kiedy akurat mają na to ochotę. Jedynym wsparciem są dla niej przyjaciółka Kornelia/Nelson oraz babcia, zajęta opieką nad prababcią. Na drodze Kury stanie trzech chłopaków. Pierwszy to poznany na obozie pedantyczny i zapatrzony w siebie Grzegorz, który przytłacza ją swoją miłością. Kolejny to tajemniczy maturzysta Leon, który na każdym kroku stara się ją zaskoczyć oraz zapewnia wiele rozrywek podczas spacerów po Wrocławiu. Ostatni to o sześć lat starszy Maciej, pomagający jej w przedmiotach ścisłych i służący wsparciem w trudnych chwilach. W życiu Martyny dużo się dzieje, ale czy da sobie radę ze swoją ciężką sytuacją rodzinną oraz własnymi uczuciami?
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej powieści. Z jednej strony posiada ona nietuzinkową fabułę, porusza bliskie współczesnym nastolatkom problemy i pokazuje, jakie przeszkody przewrotny los potrafi postawić na drodze człowieka. Co najważniejsze, książka daje nadzieję na lepsze jutro. Powieść ma kilka zalet, jednak jest ich za mało, abym była usatysfakcjonowana jej lekturą. Mimo wielu starań i prób nie polubiłam głównej bohaterki. Właściwie to przez większą część powieści była mi dość obojętna, co najwyżej denerwowała mnie. Owszem, współczułam jej ciężkiej sytuacji, ale nic poza tym. Pozostali bohaterowie też nie wzbudzają sympatii, a kilka pozytywnych postaci jest za idealna pośród reszty, co wzbudza jedynie nieufność. Często zachowanie bohaterów jest nieadekwatne do ich wieku i sytuacji, na przykład nastolatka skrzywdzona przez dojrzałego mężczyznę nie zachowuje się jakby przeżyła traumę, ale doprowadziła do niezręcznej sytuacji z kolegą. Wydaje mi się to dość szokujące. Trochę przeszkadzała mi także przewidywalność fabuły, brakowało mi jakiegoś większego efektu zaskoczenia.
„Herbatę z jaśminem” czyta się szybko, jednak zdarzają się momenty, przez które ciężko przebrnąć. Akcja momentami mogłaby przyspieszyć, ponieważ fabule brakuje płynności. Na duży plus jest ukazanie stopniowej przemiany, przede wszystkim Martyny – w końcu nikt nie zmienia się z dnia na dzień i bez powodu. Kura musiała bardzo dużo przejść, aby pogodzić się z otaczającym ją światem i samą sobą. Podobało mi się także to, że chociaż autorka zwraca uwagę na wiele ciężkich tematów, to nie robi tego w moralizatorski sposób, tylko przemyca pomiędzy słowami. Książkę polecam nastolatkom, bo chociaż niektóre problemy w niej poruszone są zbyt płytko przedstawione, to w dużym stopniu ukazuje otaczającą je rzeczywistość. Powieść nie wciągnęła mnie ani nie zachwyciła, ale zainteresowała na tyle, abym chciała poznać losy bohaterów do końca, chociaż niektóre pytania pozostały bez odpowiedzi.