Czy doświadczyliście w swoich czasach hejtu? Naśmiewano się z was? Wytykano palcami z różnych powodów typu, jesteś gruby/gruba itp., albo inny/inna, albo inaczej ubrany/ubrana? Jak wtedy się czuliście? Było wam miło być tak traktowanym przez rówieśników? Zapewne ci, którzy tego doświadczyli, albo mieli silną psychikę, albo czasami kończyło się tragediami…
Dlaczego nawiązuję to tak poważnych spraw, recenzując książeczkę skierowaną dla najmłodszych? O tym napiszę wkrótce.
Niniejsze opowiadanie dla dzieci wymyśliła i przelała na papier pani Aleksandra Skarbek-Waldon, która pracuje w kieleckim przedszkolu. Jest tam zastępcą dyrektora, wychowawcą, a także logopedą i pedagogiem specjalnym. Jestem pewien, że niedługie opowiadanie powstało na bazie jej obserwacji życia codziennego.
Gdyby ktoś mnie spytał, jak wygląda papugoryba, byłbym całkowicie zaskoczony. Albo papuga, albo ryba, nie ma takiego połączenia w przyrodzie. Okazuje się jednak, że takie stworzonko istnieje naprawdę! Papugoryby należą do skarusowatych. Jest to rodzina morskich ryb okoniokształtnych, żyjąca w ciepłych wodach oceanicznych w pobliżu raf koralowych. Niestety nie da się hodować tych rybek w akwarium. I właśnie taką rybkę mamy na okładce książki pływającą w po dnie oceanu. Ilustracje i okładkę stworzyła pani Anna Andrzejewska.
Felek Papugoryba ma iść pierwszy dzień do szkoły po wakacjach. Jednak ociąga się, próbuje wyperswadować swojej mamusi, że może zostałby w domu i nie szedł (to znaczy nie płynął) w szkolne mury wielkiego oceanu. Mama Felka niestety nie zdaje sobie sprawy, że jej synek nie jest zbytnio lubiany w szkole ze względu na swoją odmienność. Felek wygląda bowiem jak kolorowa tęcza i większość rówieśników w klasie ciągle mu dokucza, zadając pytanie: Czy ty jesteś rybą, czy ty jesteś ptakiem? Felek nie czuje się z tym dobrze, dlatego z chęcią zapadłby się po ziemię (to znaczy pod ocean) i nie pokazywał nikomu na oczy. Mama Papugoryba jest nieubłaganą i Felek musi ruszać do szkoły, nastawiając się od razu negatywnie na spotkanie z klasą. Otuchy dodaje mu fakt, że jest jedna osoba, która jest dla niego przyjacielem. To trzyma go jeszcze przy nadziei, że może reszta sobie odpuści i weźmie przykład z jego przyjaciela.
Co wydarzy się pierwszego dnia w drodze do szkoły? Jaką dramatyczną przygodę przeżyją młodzi pasażerowie oceanobusa? Jaką rolę w ratowaniu uwięzionych odegra Felek i inne morskie stworzonka, które znalazły się w pojeździe?
Opowiadanie jest bardzo sugestywne, pokazuje nietolerancję wśród dzieci i młodzieży (i nie tylko, u dorosłych to mobbing), ale także drugi aspekt ważny dla życia całej planety, jakim jest ochrona środowiska. Autorka pokazuje, jak człowiek dokonuje zniszczenia planety, jak destabilizuje swoje miejsce do życia, zanieczyszczając oceany tonami plastiku. Jednak zdecydowanie uważam, że problem hejtu i nieszanowania innych jest tutaj najważniejszy. Ta niewielka objętościowo książeczka powinna znaleźć miejsce w każdej szkolnej bibliotece i być lekturą… w każdej klasie, żeby wszyscy zrozumieli, jak ważne w życiu jest poszanowanie innego człowieka (kolegi czy rówieśnika). Śmiało mogę stwierdzić, że każdy pokój nauczycielski powinien taką książkę mieć pod ręką. No i spore grono pedagogów w szkolnych molochach…
Bardzo emocjonalna lektura. Na pewno warto poświęcić kilka minut na jej przeczytanie i zastanowienie się na tym, co może dziać się z waszym dzieckiem w szkolnych murach.
Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.