„Neuronauka poznawcza” Richarda Passinghama w tłumaczeniu Konrada Rudnickiego to książka niesamowita z kilku względów. Po pierwsze – znacznie uaktualnia nasz stan wiedzy odnośnie funkcjonowania pewnego znanego wszystkim, choć nie przez wszystkich używanego właściwie, organu – naszego mózgu. Jak się okazuje po lekturze tej niewielkiej objętościowo książki, ludzki mózg to naprawdę fascynująca „maszyna”. Autor w świetny i rzeczowy sposób obala wiele mitów narosłych wokół tego tematu, i to nawet te najświeższej daty.
Po drugie – w lekturze tej znajdziecie mnóstwo wykresów, schematów i rysunków, które w znacznym stopniu ułatwiają zrozumienie tego, o czym się czyta. Co więcej, pod nimi znaleźć można szczegółowe, choć dosyć krótkie, opisy tłumaczące o co chodzi w danym obrazku. Wierzcie mi, to bardzo ważna pomoc, bez tego wasz osąd czytanego tekstu, będzie znacznie uboższy.
Po trzecie – mimo dosyć naukowego stylu pisania, znacznie dostosowanego do wiedzy czytelników nie zajmujących się tą dziedziną, książkę czyta się szybko. Czy ze zrozumieniem – to już zależy od zdolności czytelnika. Są partie, które wchodzą do głowy szybko i łatwo; są jednak partie, które za Chiny Ludowe nie przebiją się do szarych komórek. W jakimś stopniu bardzo uatrakcyjnia to lekturę, gdyż nasz mózg musi cały czas podejmować się wysiłku intelektualnego. I to kolejny atut „Neuronauki poznawczej”. Nie sposób jest nie przyswoić sobie jakiegokolwiek faktu.
Po piąte – Passingham w interesujący i przystępny sposób przedstawia nam nie tylko wyniki badań, ale również sposób, w jaki przeprowadzają je naukowcy. I tutaj ponownie muszę schylić głowę, przed przemyślnością ludzi nauki. Sam nie byłbym w stanie przeprowadzić podobnych badań. Nie chodzi tu już o sam sprzęt naukowy, bo ten idzie w różne sposoby zdobyć lub wypożyczyć (choćby na uczelniach), ale raczej o pomysły, w jaki sposób określić to, co będzie w nich ważne, a co nie; to, w jaki sposób zmusić ludzi do określonych czynności, aby nie mogli wpaść na to, o co tak naprawdę chodzi badaczom (słowem – aby nie mogli oszukiwać).
Muszę zwrócić uwagę również na pracę Pana tłumacza. Szacunek. Tyle terminów obcojęzycznych, i to naprawdę skomplikowanych – przynajmniej dla mnie – jest przetłumaczona naprawdę genialnie. Dzięki tej książce poznałem tyle nowych słów, że mój zasób słownictwa – pomimo faktu, że znaczną część już zapomniałem – ogromnie się rozbudował. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jaką wiedzą musi dysponować tłumacz, i jak ciężkiej pracy musiał się podjąć. Jeszcze raz słowa uznania.
Jak dla mnie, w książce pojawił się jeden drobny, ale istotny mankament – wydaje mi się, że Autor chciał w tak małej pracy umieścić za dużo wiedzy. Fakt, w jakiś cudowny sposób mu się to udało, niemniej jednak czuję pewien niedosyt. W pozycji pojawia się wiele trudnych terminów, przynajmniej dla mnie, które ciężko spamiętać. Co więcej, Autor stosuje czysto naukowe skróty, których laik nie jest w stanie w tak krótkim czasie przyswoić. I szczerze, choć książkę czyta się szybko, niemal jednym haustem, ale ja nie zapamiętałem z niej zbyt wiele. W zasadzie tylko podstawowe fakty o skomplikowaniu funkcjonowania mózgu, mniej więcej o jego skomplikowanej budowie oraz niektórych procesach w nim zachodzących. Doświadczenia, które opisano w „Neurobiologii poznawczej” może i są doniosłe, jednak śmiem twierdzić, że tylko osoby zainteresowane omawianą problematyką, będą w stanie zrozumieć zawarte w niej cenne informacje. Ze wstydem muszę przyznać, że mnie to się nie udało.
Tak czy inaczej, uważam, że „Neuronauka poznawcza” to świetna książka, może nie dla każdego, ale opisująca każdego. Warto po nią sięgnąć, ale chyba najpierw warto byłoby zdobyć trochę literatury, która wprowadzałaby nas w ten interesujący temat. Znacznie ułatwi to percepcję i odbiór całej ogromnej wiedzy, zebranej w tej niewielkiej książce. Pozdrawiam.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.