Pocztówka z Zakopanego, wiosna 2023.
Dziennik pokładowy: Nie spotkałam Bestii z Giewontu. A przynajmniej na szlaku, bo w książce wyskakiwała z każdego kąta, nad czym lekko ubolewałam.
"Halny" może i mnie nie porwał, ale na pewno zwalił z nóg i przez chwilę musiałam się czołgać, by dowiedzieć się, co znajduje się za kolejnym zakrętem. Widziałam na mojej drodze kilka trupów... Przemknęło obok mnie kilka postaci, których widzieć nie chciałam, jednak halny ich również nie zmiótł, czego żałuję... W każdym razie - jak zawsze - Forst znalazł sposób na to wichurzysko i poradził sobie całkiem nieźle.
"Każdy pożar w sercu wypełnia umysł dymem".
Poprzedni tom "Zerwa" pochłonął mnie całkowicie. Mogę nawet posunąć się o stwierdzenie, że jest to jedna z najlepszych książek Remka. Co mogę powiedzieć o "Halnym"? Sięgnęłam po niego w trakcie zawziętego kryzysu czytelniczego w drodze do Zakopanego, mając nadzieję, że górska sceneria natchnie mnie do czytania i zagłębienia się w historię Forsta. I wiecie co? Udało się! Może nie szło mi wybitnie, jeśli chodzi o tempo, jednak nie ma nic lepszego od tego, gdy czyta się o miejscach, w których się było. Jak fajnie jest przechodzić obok komisariatu przy Jagiellońskiej, wychodząc z autokaru. Jak ekscytująco jest widzieć Góralską Tradycję na Krupówkach, w której stołuje się Dominika z dziećmi. A nawet (!) przenieść się do Krakowa w okolice mojej dzielnicy, osiedla. To jeden z powodów, dla których czytam tę serię.
" - To jest mój świat - mruknął.- Waląca się chałupa?
- Nie. Samotność.
Wyciągnął paczkę papierosów i zapalił jednego.
- Tylko w takich warunkach czuję się sobą - dodał. - W innych się męczę".
Jeśli chodzi o ten tom, od samego początku mnie wciągnął. Zaczęło się od morderstwa zakonnicy i już wtedy wiedziałam, że akcja pójdzie w stronę motywu religijnego, acz bardzo brutalnego, czego dowodem może być odrąbana głowa pewnego osobnika... Nie mam pojęcia, dlaczego akurat ona tak bardzo zapadła mi w pamięć... Chyba po ostatniej lekturze "Langera"... Dosyć nieswojo było mi z faktem, że Forst mieszka na odludziu, jak jakiś pustelnik. Pocieszało mnie tylko to, że przynajmniej ma pieska, który ożywia mu nieco dni (z lektury "O pisaniu na chłodno" wiem, skąd pomysł na obdarowanie komisarza zwierzątkiem domowym, hihi). Później przywykłam do tego stanu rzeczy, a nawet pasowało mi to do głównego bohatera. Jakie złudne było moje myślenie, że Autor skończył już z Bestią z Giewontu... Mam wrażenie, że nigdy się od niej nie uratujemy i chyba nie podoba mi się ten fakt...
Jak zwykle Wiktor Forst staje na wysokości zadania w asyście Dominiki Wadryś-Hansen, którą swoją drogą uwielbiam, nawet nie wiem, czy nie bardziej niż Joannę Chyłkę. Nie zabrakło utarczek między Osicą a jego nierodzonym synem. Nie mogłam także narzekać na brak zwrotów akcji. To jest kolejna rzecz,za którą mogę lubić tę serię. Rozdziały są krótkie, akcja dynamiczna, coraz to nowe poszlaki wychodzą na światło dzienne. No i oczywiście pogoń za Bestią i próba jej przechytrzenia. Czy tym razem Wiktorowi się udało? Musicie się przekonać sami - ja niestety nie byłam aż tak bardzo zaskoczona finałem "Halnego" z racji tego, że mam świadomość tego, że powstały kolejne tomy i mniej więcej wiem, jakie osoby będą się w nich pojawiać... Czasami mam takie przemyślenie, że trudno nadrabiać serie nie tylko ze względu na ilość tomów, ale również na to, że wiedza z tyłu głowy o istnieniu kolejnych części może sporo spoilerować... (mam na myśli na przykład "Wyrok")
" - Długo pan tak będzie jeszcze?- Tak - odparł stanowczo Edmund. - Bo jestem na tym świecie trochę dłużej niż ty, Forst, i nauczyłem się, że jeśli nie możesz czegoś wyrzucić z umysłu, to jest to warte ryzyka. A jeśli serca, to tym bardziej".
Niestety nic się nie zmieniło w kwestii mojej sympatii względem głównego bohatera. Gdy już pojawia się jakieś ziarenko, które mogłoby całkiem ładnie wykiełkować, to pojawia się Wiktor w czarno-czerwonej koszuli i swoim ciężkim butem to zadeptuje. Głównie tym, co lubi robić najbardziej albo tym, jak zamierza coś robić - po swojemu, nikomu nic nie mówiąc, a potem się dziwić, że coś spartaczył. Już pomijam fakt, że irytuje mnie jego niezniszczalność, większa niż odporność Chyłkowej wątroby na alkohol. Nie kupuję tego. Aczkolwiek nie można mu odmówić tego, że jest świetnym śledczym, z wyjątkowym zacięciem i hartem ducha.
"Czasem pożegnanie się z kimś jest pokazaniem tej osobie, jak bardzo ci na niej zależy".
Pożegnałam się z "Halnym", jednak w moim plecaku już czeka na mnie "Przepaść" (która o mało co w przepaść nie wpadła...).