„Gwiazda Północy, Gwiazda Południa” to książka Joanny Lampki wydana przez Wydawnictwo AlterNatywne. Jest to pierwszy tom cyklu Mistrz Gry [współpraca reklamowa].
Aline jest oficerem wywiadu Sagesii i dowodzi żeńskim oddziałem wojskowym. To dość rzadko spotykane, a więc i nic dziwnego, że wiele osób nie traktuje jej poważnie. Nie traktują też poważnie dziesięciu dziewczyn, z których każda ma dryg do czegoś innego. Jedno jest pewne – one są siłą. Gdy mają jakieś wewnętrzne dramy w grupie, to na całego, ale i tak jedna za drugą skoczyłaby w ogień.
Trafiamy w sam środek konfliktu Królestwa Żeglarzy z Cesarstwem Słońca. Aline bierze udział w bardzo niebezpiecznej akcji, podczas której ma uwolnić mistrza El-Li. Reprezentantka państwa Sagesii jest zmuszona współpracować z przyszłym cesarzem, co może mieć fatalne skutki. Co gorsza, jej przeciwnicy znają sztukę programowania mózgu, co sprawia, że sprawy komplikują się tym bardziej. Grunt, że Aline ma wokół siebie te osoby, które są w stanie ją wesprzeć. Jak zakończy się ta niemalże samobójcza misja? Jakie sekrety skrywa każda ze stron? Czy osobiste relacje staną na przeszkodzie w jej wykonaniu? Czym jest tytułowa Gwiazda Północy i Gwiazda Południa? Tego dowiecie się podczas lektury.
Autorka pisze w sposób bardzo hmmm ambitny i specyficzny, tak, tak bym to określiła. Nic, co przedstawia, nie jest zbyt pobieżne, ale też nie jest rozwleczone mimo dbałości o szczegóły. Nie jest zbyt poważne, ale też nie jest infantylne. Jest to złoty środek, który, w połączeniu z dobrą akcją, a także całym wianuszkiem bohaterów, sprawia, że chcemy pochłaniać jak najwięcej. Co prawda na początku lekko gubiłam się w tym, o czym czytam, o kim, ale autorka po czasie zaczęła odkrywać coraz więcej kart, przybliżając świat i osobowości.
W książce mamy wiele postaci i dużo akcji, chociaż zdarzają się i wolniejsze momenty. I właśnie w tych wolniejszych momentach autorka nadrabia akcję tekstami trafionymi w punkt. Są bezpośrednie, błyskotliwe i zaskakujące. Sprawia to, że książka nie męczy, a dodatkowo „robi dobrze” czytelnikowi jako forma takiego połączenia z ciekawym sposobem myślenia autorki.
Oczywiście atutem książki są silne postaci kobiece. Na czele z Aline, babski oddział rozwala na łopatki. Z przyjemnością śledzi się ich losy, poznając charakterne bohaterki, które nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Od autorki otrzymujemy solidny wątek związany z istotą przyjaźni, z zaufaniem.
Wątek romantyczny, który pojawia się w książce, nie jest główną osią wydarzeń, przyćmiewającą całą resztę. Tutaj wszystko kręci się wokół siebie, przeplata ze sobą. Nie jest to jakaś zapchajdziura, która ma zamącić, zamącić i nic nie wnieść. Czytelnik otrzymuje akcję opartą na dynamice, na intrygach, tajemnicach, polityce. Dodatkowo, autorka porusza ważne tematy, takie jak wszelkiego rodzaju nierówności, przyklejanie łatek, brutalność świata, bezwzględność wobec kobiet, czy różnice kulturowe i ich znaczenie. To, jak autorka radzi sobie z trudnymi tematami, jest imponujące.
Również muszę wspomnieć o tym, że autorka nie przebiera w słowach. Jak coś ma być powiedziane prosto z mostu, to i tak będzie. W książce pojawiają się więc sceny, które mogą, w zależności od wrażliwości czytelnika, zniesmaczyć lub zszokować. Jak dla mnie, to zdecydowanie jest zbyt mało autorów, którzy potrafią balansować na tej granicy dobrego smaku. Tutaj Joanna Lampka trafia w moje granice i wykorzystuje moc słów, na jaką ją stać.
Jedyne, co mi przeszkadzało, to wydanie książki. Okładka graficzna trafia w mój gust, jest stonowana, przyciąga wzrok i jest taka dość niepokojąca nawet, ale w środku… Troszeczkę zbyt małe litery i interlinia przypominają te stare romansidła, które ciężko się czyta. Jednakże nie jest to coś, co zaważyć może na recenzji, bo o dobrą treść tu chodzi, która rekompensuje, moim zdaniem, dość mało komfortowe wydanie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce.