„Pozwól mi pokazać ci miłość. Miłość, jakiej nie da ci nikt inny. Miłość, której ja sam nie doświadczyłem, ale odkąd cię zobaczyłem w tym pieprzonym barze, moje życie się zmieniło. Nie myślę o nikim innym i wiem, że możemy razem oboje przy sobie odnaleźć szczęście. Pozwól nam na to.”
Aria nie wierzy w to, że ktoś ją pokocha taką, jaka jest i będzie umiała stworzyć normalny związek. Jej aseksualność jest jej wadą i już dawno postanowiła, że będzie sama. Mimo że nikt nie powinien żyć samotnie. Wszystko miała idealnie zaplanowane, ale plany są po to, żeby je zmieniać i wywracać życie do góry nogami. Będąc na imprezie, staje w obronie obcej dziewczyny. Wtedy nie wiedziała, kim jest mężczyzna, którego zwyzywała. Jakieś jest jej zdziwienie, gdy okazuje się, że Liam jest jej nowym szefem. Między tą dwójką od samego początku czuć przyciąganie. Liam jest pierwszym mężczyzną, który wywołuje w niej uczucia. Ale w tym przypadku nie będzie tak łatwo, bo wraz z nową pracą powracają demony z przeszłości, z którymi kobieta będzie musiała po raz kolejny się zmierzyć. Gdy pokonają jedne problemy, to pojawią się kolejne. Czy mężczyzna będzie umiał zaakceptować wadę Arii? Czy można stworzyć związek bez seksu? Czy miłość okaże się silniejsza od wszystkiego innego? I najważniejsze czy można podejmować decyzje w imieniu kogoś innego, wiedząc, że się go zrani?
„Grzechy przeszłości” to niesamowita historia, pełna emocji, bólu, walki o stworzenie w związku z osobą aseksualną i podejmowaniu trudnych decyzji. Do tej pory nie mogę zrozumieć i pojąć decyzji Arii i szczerze to jestem delikatnie na nią wkurzona o to. Wiem, czym się kierowała i wiem, że chciała jak najlepiej dla Liama, ale nie powinno się podejmować za kogoś decyzji i to w taki sposób. Nie powinno się rezygnować z miłości, bo o nią trzeba zawsze walczyć do samego końca. Weronika porusza tu trudne tematy i to nie jeden. Możemy poznać obawy, przemyślenia i czym się kierują bohaterowie, zwłaszcza Aria. To jej postać gra tu pierwsze skrzypce. Pokazuje, że z każdym można stworzyć związek, który będzie wyjątkowy. Doświadczamy zupełnie innego wymiaru miłości, jaka połączyła tę dwójkę, bo cielesność i seks schodzą na dalszy plan tej relacji. Można być z kimś, kochać, troszczyć się o niego, nie widzieć świata poza tą osobą, czerpać przyjemność z samej bliskości i czuć się spełnionym, i wcale nie trzeba uprawiać seksu. Również brak szczerej rozmowy, wątpliwości, obawy, strach, brak zaufania i chęć dania drugiej osobie możliwości na normalny związek. Doprowadziły do tego, jak zakończyła się ta część. Choć nie powiem, że mam nadzieje, że skończy się to jednak dobrze. Książkę czyta się naprawdę szybko, z czystą przyjemnością i emocjami, a to dzięki lekkiemu stylu pisania autorki. Każdą chwilę przeżywałam z bohaterami i nie raz się na nich wkurzałam. Weronika napędziła mi kilka razy stracha. Świetna fabuła i bohaterowie. Czekam na kolejną część i gratuluje tak udanego debiutu.
Ps. Nie zrażajcie się na błędy, jakie w niej są, bo wiem, że to nie winna autorki, tylko wydawnictwa, w którym wydawała, bo korekta nie została przez nich przeprowadzona a mimo to książkę puścili do druku