Hej Kochani :) Dziś przychodzę do Was z książką, która premierę miała dość dawno, bo we wrześniu, ale nie da się ukryć, że mam nie małe zaległości w czytaniu i oto jeden z efektów.
“Grzechy przeszłości” to debiut, który Weronika Sowińska wydała samodzielnie. Dość krótka książka, czyta się szybko. Zaintrygował mnie w niej opis, a dokładnie jeden szczegół - aseksualna bohaterka. Nie spotkałam się wcześniej z takim wątkiem w książce, z bohaterem, który zmagał by się z czymś takim co Aria. Ciekawiło mnie jak wykorzysta to autorka w swojej historii.
Aria ukończyła studia prawnicze i poszukuje pracy w tym zawodzie. Pochodzi z majętnej rodziny jednak rodzice liczyli na to, że jak oni, postawi na chirurgię plastyczną. Szczególnie matka nie jest zadowolona z tego jaki kierunek wybrała córka, jednak nie znaczy to, że uważa swoje dziecko za życiowe rozczarowania. Co prawda ich relacje do idealnych nie należą ale też nie są tragiczne.
Aria wraz z przyjaciółką spędza wieczór w barze i tam spotyka swojego byłego chłopaka, który pozostawił po sobie nie małą traumę. Poznaje także w dość specyficznych okolicznościach jego - Liama. Oboje robią na sobie niekoniecznie pozytywne wrażenie. Ale mimo to, gdy następnego dnia okazuje się, że to właśnie z nim Aria ma rozmowę o pracę, otrzymuje oferowane stanowisko. Co z tego wyniknie?
Liam w sumie jest przedstawiony jako kobieciarz, który nagle jest gotów zmienić swoje przyzwyczajenia przez wzgląd na podejście do sfery erotycznej związku, ze strony Arii. Ale faktem też jest, że żył w związku do tej pory z jedną partnerką, z którą co prawda nie łączyło go nic prócz namiętności, jednak nie skakał z kwiatka na kwiatek. I Aria go pociąga, podnieca. Szanuje to, że ona nie odczuwa popędu, ale czy da radę okiełznać własny ?
Co mnie tu drażniło to określanie aseksualności jako wady fabrycznej, defektu. Zagłębiając się w tematykę, łatwo można znaleźć informację, że osoby aseksualne bywają zaliczane do grona LGBT i tym samym aseksualność mogłaby być uznawana za jedną z orientacji seksualnych, choć obecnie jest. Ale co ważne - nie jest to choroba, czy jakaś właśnie wada fabryczna. To część osobowości danego człowieka i jestem nieco rozczarowana tym w jaki sposób ten wątek został wykorzystany.
Tytuł mówi nam jasno, że książka będzie dotyczyć przeszłości, grzechów jakich dopuścili się bohaterowie i mamy tu niejeden, ta przeszłość nie raz namąci w teraźniejszości bohaterów. Problemów jest pod dostatkiem. Widać, że autorka miała wiele pomysłów na tę książkę, wplotła tu liczne wątki, dzieje się niemało ale… Brakowało mi tu rozwinięcia tych wątków, emocjonujących wydarzeń. Dochodziło do czegoś istotnego lecz moment i było po wszystkim, nie miałam czasu na to by na dobre zacząć to przeżywać, już było po wszystkim. Uważam, że książka dużo by zyskała, gdyby te pomysły były bardziej rozwinięte, zajęły więcej stron , dały więcej czasu czytelnikowi na niepewność co z tego wyniknie. A w efekcie tu było dla mnie wszystkiego aż przy dużo. Nie było przez to chwili na nudę ale po prostu brakowało mi takiej głębi.
No i wracając do Arii i jej aseksualności, wszystko jednak wokół tego seksu, pociągu seksualnego i niepewności czy dla niej i Liama jest w ogóle szansa na wspólne szczęście, się kręciło. Jej niepewność i wątpliwości były w pełni zrozumiałe, lecz liczyłam na to, że jej historia pójdzie nieco w inną stronę, skupimy się tu bardziej na emocjach innych niż podniecenie lub jego brak.
Książka ma ewidentnie potencjał, widać, że autorce nie brak pomysłów, jednak jest to debiut, który nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Wierzę, że to początek czegoś dobrego, że kolejne książki Weroniki będą lepsze, nie raz się przekonałam już, że nie musi być rewelacyjnie na starcie. Już nie jedna autorka udowodniła, że kolejne książki były tylko lepsze i jestem przekonana, że będzie tak i tu. I trzymam za to kciuki.
Może Wy już mieliście okazję poznać tę historię ? Chętnie poznam Wasze opinie :) Dziękuję autorce za egzemplarz do recenzji.