Druga część trylogii Perssona traktującej o zabójstwie Olofa Palme zaczyna się od szczegółowego opisu ataku terrorystycznego na ambasadę RFN w Sztokholmie w 1975 r. Atak jest udany, niemieccy terroryści zabijają kilku dyplomatów, dopóki przez pomyłkę nie detonują ładunków wybuchowych, sami się ranią i poddają. Sprawa zostaje odłożona do archiwum, ale Bo Jarnebring, kompetentny policjant, podejrzewa, że Niemcom musieli pomagać Szwedzi, niemniej ten wątek nigdy nie zostaje pociągnięty dalej.
W drugim, niezależnym wątku mamy morderstwo niejakiego Erikssona, dobrze sytuowanego samotnika, które zdarza się w listopadzie 1989 r., sprawa jest trudna, brak motywów, brak jakiejkolwiek teorii prowadzącej do sprawcy. Do tego śledztwo prowadzi Bäckström, bohater wielu powieści Perssona, cham o lepkich rękach, a przede wszystkim głupek. Tenże Bäckström upiera się, że morderstwo miało podtekst seksualny, bo ofiara była homoseksualistą, chociaż nie ma na to żadnych dowodów. To typowy przykład źle prowadzonego śledztwa, gdzie na początku policjanci czepiają się jednej teorii, na siłę szukając wszelkich dowodów na jej poparcie, a odrzucając wszystkie, które jej przeczą. W efekcie sprawa morderstwa Erikssona pozostaje niewyjaśniona.
Mamy wreszcie trzeci wątek, oto w 2000 r. jeden z bohaterów pierwszej części trylogii, znakomity glina, Lars Martin Johansson, zostaje szefem służby bezpieczeństwa i zaczyna odkurzać stare sprawy. Wtedy wpada na powiązania pomiędzy napadem na ambasadę a zabójstwem Erikssona, a potem akcja już się toczy wartko, mamy wreszcie dobrze poprowadzone śledztwo, subtelne gry polityczno-szpiegowskie, polityków na wysokim szczeblu zamieszanych w czyny kryminalne, za które nie ponoszą odpowiedzialności. Johansson, który ma bardzo przenikliwy umysł i jest człowiekiem moralnym – chce zwalczać zło i ścigać przestępców – źle się czuje w tych gierkach, książka kończy się jego dymisją.
Co ciekawe, zabójstwo Palmego prawie się w książce nie pojawia, jest tylko wzmiankowane w paru rozmowach.
Rzecz jest, jak zwykle u Perssona, nierówna, obok części rozlazłych, jak śledztwo Bäckströma (ale trzeba przyznać, że sam Bäckström jest rozlazły) mamy części frapujące, gdy bystre kobiety, podwładne Johanssona dowiadują się, kto zabił Erikssona. Niemniej książka jest lepsza niż pierwsza powieść w cyklu i jak zwykle znakomicie czytana przez Andrzeja Mastalerza.