„- Dzięki, Hazel – powiedział. – A… co właściwie oznacza to.. to poręczenie za mnie?
- Gwarantuję, że będziesz się dobrze zachowywał. Uczę cię regulaminu, odpowiadam na twoje pytania, zapewniam, że nie przyniesiesz wstydu legionowi.
- A… jak zrobię coś złego?
- Wtedy zabiją i mnie i Ciebie. Jesteś głodny? Chodźmy coś zjeść.”*
Budzisz się pewnego dnia nic nie pamiętając. Koś właśnie uświadomił cię, że nie jesteś zwykłym człowiekiem. Ta tajemnicza istota nauczy cię walczyć i powie co musisz uczynić. Zadanie jest bardzo niebezpieczne, a brak pamięci niczego nie ułatwia. Niby czujesz, że to żadna nowość w twoim życiu, ale pamięć jest jak czarna dziura. Przed tobą przygoda, która może zmienić losy całego świata...
Percy znalazł się w dość nietypowej sytuacji. Jedyne co pamięta to swoje imię i Annabeth. Czuje, że jest ona kim ważnym dla niego. Gdy pewnego dnia się obudził wilczyca Lupa wyjaśniła mu, że jest herosem i stoi przed nim ważne zadanie. Musi odbyć wędrówkę podczas, której czekają go przeróżne wyzwania. Okazuje się, że zabite potwory od razu odradzają się na nowo. Istnieje też drugi obóz herosów, który jest celem syna Posejdona. Czy chłopak odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Istnieje możliwość przekonania do siebie odwiecznych wrogów? Odzyska pamięć? Co jeszcze bogowie Olimpu przygotowali dla niego i jego przyjaciół?
Cenie sobie twórczość Riordana. Lubię w niej to, że w tak fantastyczny sposób przybliża nam sylwetki bogów. W trakcie czytania jego książek zapamiętałam więcej niż z „Mitologii” Parandowskiego, którą sobie cenię. Autor wprawdzie ubarwia mity, ale z pewnością trzyma się faktów co jest z pewnością wielkim plusem. Pisze w wielkim stylu i z wielkim zamiłowaniem przez co zdobywa coraz szersze grono czytelników.
Czytelnik może być pewny, że sięgając po jego powieści na brak wrażeń nie będzie mógł narzekać. No, ja nie narzekam. Za każdym razem dostaję dawkę niesamowitych przeżyć pełnych emocji, wartkiej i zaskakującej akcji, dialogów oraz opisów, które pobudzają wyobraźnie. Do tego humor w sytuacjach gdy najmniej się tego spodziewam. Wszystko dzieje się w naszym świecie, ale fabuła jest tak skonstruowana, że nic nie wydaje się sztuczne. Wszystko jest logiczne i do wyjaśnienia, co prawda czasem musimy na te wyjaśnienia poczekać, ale to tylko wzbudza jeszcze większą ciekawość. Opowieść jest prowadzona w narracji trzecio osobowej i całość poznajemy z punktu widzenia Hazel, Franka oraz Percy’ego. Zabieg ten ukazuje nam wszystko z różnego punktu widzenia, ale nie tylko. Mamy też dzięki temu możliwość wglądu w to co ta trójka myśli i czuje, a nie koniecznie chce by ujrzało to światło dzienne.
Ci co czytali „Zagubionego herosa” znają powód utraty pamięci Percy’ego. To jest w sumie jedyna wiadoma w tej powieści. Od samego początku bowiem nic nie jest do przewidzenia, a chłopak wraz z dwójką nowo poznanych przyjaciół przeżywa niesamowite chwile. Spotykają na swojej drodze przeróżne istoty, które na nich czyhają. W związku z tym muszą nauczyć się wierzyć w swoje umiejętności i mieć zaufanie do kompanów misji. Z strony na stronę działo się coraz więcej i aż niewiarygodne czasem było to co ta trójka robiła. W obliczu przeznaczenia i wydawać by się mogło sytuacji bez wyjścia wpadali na szalone pomysły, aby tylko uchronić któregoś z przyjaciół.
Riordan w każdej swojej pozycji podkreśla jak ważne jest zaufanie, przyjaźń i dokonywanie swoich wyborów. W tej części też tego nie brakowało. Bohaterowie mimo, że czasem prawie się nie znają muszą sobie ufać, bo tylko to pozwala im przeżyć wiele niebezpiecznych chwil. Świadomość, że nie są z tym sami pozwala im trochę odetchnąć, no i fakt, że ma się przyjazną duszę obok podnosi na duchu. Hazel, Percy i Frank są kimś ważnym dla misji, tej i następnej, która ich czeka. Z czasem zaczyn to do nich dociera, zamierzają uczynić wszystko co w ich mocy, przy czym nie zawsze tak jak ktoś sobie życzył. Każde z nich samo może zginąć, ale nie pozwoli skrzywdzić drugiego.
Podoba mi się to, że Autor za każdym razem wprowadza do fabuły postacie, które tylko wszystko urozmaicają. Tak samo jak dobrze znane nam już postacie, nowe są pełne życia oraz zaskakujące. Mają swoje tajemnice, które czasem są dla nich wstydliwe. Każda postać charakteryzuje się czymś innym, cechują się różnymi poglądami, zachowaniem czy sposobem bycia. Razem jednak tworzą zgraną paczkę przyjaciół, którzy są w stanie znieść bardzo dużo. Każde z nich przez swoje „zdolności” miało problemy w przeszłości: wyśmiewane, wytykane, zastraszane robili wszystko by nie być widocznym. Teraz pełni kompleksów muszą zrozumieć, że są ważni i potrzebni.
Jestem zachwycona. Tak jednym zdaniem mogłabym opisać wrażenia po przeczytaniu tej książki. Od samego początku zostałam wciągnięta w wir wydarzeń i z zapartym tchem śledziłam kolejne zdarzenia. Wraz z bohaterami przeżywałam ich wzloty i upadki. Wraz z nimi śmiałam się, denerwowałam i próbowałam rozwikłać wszelkie zagadki. Co chwile szczerzyłam się do książki lub wybuchałam śmiechem. Długo mi się ją czytało, ale nie żałuje ani jednej chwili spędzonej z tą pozycją.
„Syn Neptuna” to obowiązkowa lektura dla fanów Ricka Riordana oraz książek pełnych wrażeń. Zapewniam, że tu ich nie zabraknie. Pełna humoru, zabawnych, ale i niebezpiecznych zdarzeń. Czytelnik całym sobą angażuje się w poznawaną historię i z żalem zamyka książkę.
*str. 88