Książka, która uświadamia jak ważną postacią jest Diego w Argentynie.
Ale od początku...
Jest to biografia Maradony, jego historia od dzieciństwa do śmierci. Z tego powodu jest to dość pokaźna cegiełka, ale wbrew pozorom nie ma w niej aż tyle treści, ile oczekiwałam.
Na pewno dużo bardziej podobała mi się pierwsza część książki, czyli przedstawienie początków Diego w piłce nożnej, a konkretniej po prostu te wątki z Argentyny, wszystko tu było jasne, ale też nie wdrażaliśmy się w zbędne szczegóły, dobrze rozplanowany wstęp uwzględniający konkrety i tło polityczne, idealnie obrazował historię,
To co już mniej mi się podobało to jego kariera i życie prywatne w Europie, jak jeszcze w przypadku Napoli było to całkiem w porządku rozpisane, tak odniosłam mocne wrażenie, że jego pobyt w Barcelonie został mocno spłycony, jakby był to nieważny epizod, a przecież tak nie było, mimo wszystko. Szczerze mówiąc, najbardziej interesowała mnie ta biografia ze względu na ten okres w jego życiu, dlatego czuję spory niedosyt.
Mam wrażenie, że ta książka jest dość nierówna, wiele wątków zostało bardzo szybko zamkniętych, natomiast niektóre były ciągnięte, niektóre bogate w szczegóły, niektóre prawie nic nie wnosiły. Odczuwałam tu taki drobny chaos.
To co na pewno mi się podobało i czuję, że zadowoli każdego miłośnika piłki nożnej to opisy danych rozgrywek, szczegółowo rozpisane mecze, bardzo łatwo było się przenieść w wyobraźni na trybuny. Tak samo autentyczne cytaty były cudownym urozmaiceniem lektury. No i sam dobór opisywanych wydarzeń mi się podobał, jak i humorystyczne fragmenty. Opisanie tej części Maradony, która uznawana była za boską. Do tego szersze przedstawienie ludzi z otoczenia Diego - to wszystko było super i sprawiło, że dobrze się bawiłam w trakcie czytania. Tak samo podejście autora było bardzo fajne, że się tak wyrażę - bez cenzury, pisał jak było i tyle. Śmiałam się, wzruszałam, irytowałam i szokowałam - kto by się spodziewał tylu emocji po tym gatunku?
Ta książka jest całkiem dobra, dużo mi uświadomiła, ponieważ Maradone znałam z opowieści i to dość pobieżnie, dlatego dla mnie lektura była strzałem w dziesiątkę. Bardzo się cieszę, że udało mi się go lepiej poznać. Jednak myślę, że jak na biografię powinna być bardziej rozbudowana i bogatsza w szczegóły, ponieważ to co otrzymujemy nie jest do końca uniwersalne, nada się raczej dla amatorów, takich jak ja, nie dla jego zagorzałych fanów, chociaż jakby nie patrzeć, chyba mało już jest osób, które więcej wiedziałyby na jego temat, więc może i ta treść jest wystarczająca.
Na koniec dodam coś, czego w życiu bym się nie spodziewała sięgając po tę książkę - zabrudziła mi mój obraz legendy (nie mówię, że to źle, po prostu dostarczyła mi wiedzy), jestem pewna, że gdybym żyła w jego czasach to nie byłby piłkarzem, którego bym podziwiała, szacunek za umiejętności - owszem, należny, ale jako człowiek mnie nie kupił, wręcz przeciwnie.
W ramach ciekawostki wspomnę, że wstrząsnęło mną zdanie pod koniec książki:
"W Argentynie mocno krytykuje się to co uznaje się tam za porażkę. Messiego przedstawia się jako człowieka bez sukcesów (...), a do tego jest jakiś oziębły."
Podsumowując.
Książka szczerze mi się podobała i z ręką na sercu polecam - fanom piłki nożnej, ale nie tylko. Jest bardzo lekko napisana, autor ma cudowny styl, więc czyta się ją błyskawicznie i przyjemnie. Fajnie spędziłam z nią czas i mam w planach rozejrzeć się za kolejnymi książkami Guillema.
Ode mnie 6.5/10.