Odkąd rozpoczęło się Endgame życie graczy stało się dokładnie tym, do czego zostali przygotowywani: walką, wyścigiem i rządzą krwi. Pierwszy klucz – Klucz Ziemi – został już odnaleziony, teraz czas na Klucz Niebios. Tylko czym on jest i gdzie go znaleźć? Z tym pytaniem muszą zmierzyć się wszyscy gracze. Oczywiście ci, którzy pozostali jeszcze przy życiu. Jakby tego było mało CIA zaczyna ingerować w sprawy, o których nie powinni wiedzieć.
Seria Endgame jest wyjątkowa pod względem bohaterów, gdyż mamy tu do czynienia z multinarracją. Autorzy znów oferują nam sporą ilość narracji, aby móc śledzić postępy w walce o przetrwanie ich ludów w różnych miejscach. Widzimy, jak każde z nich radzi sobie ze swoim brzemieniem, jakie decyzje podejmują i dokąd one ich prowadzą. Skoro to już drugi tom zapamiętanie imion i cech charakteru postaci jest łatwiejsze i z każdą stroną ten problem znika.
Gracze to łowcy. Są pomysłowi. Wyszkoleni. Bezlitośni. Gracze to zabójcy. Gracze to psychopaci. Małe potwory.
Z drugiej strony moje serce skradła para bohaterów: Sarah i Jago. I muszę się przyznać, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby autorzy poświęcili im znaczną część książki. Oprócz tego, że oboje są graczami, łączy ich silne uczucie, które jeszcze bardziej skomplikowało ich życie. Ich wątek przypomina współczesną, bardziej krwawą i apokaliptyczną wersje Romea i Julii. To tyle z prywaty, której nie mogłam się powstrzymać.
Chciałabym zwrócić uwagę także na to, że druga część przyniosła to, czego zdecydowanie brakowało poprzedniej części. Tym razem poznajemy prawdziwych ludzi, takich jak my, którzy nie dorastali szkoląc się na zabójców, ich reakcje na to, co niesie ze sobą Endgame. Zdecydowanie to dobry krok podjęty przez autorów, przez co fabuła stała się pełniejsza i wiarygodniejsza. W kolejnym tomie oczekuję, że obraz ten zostanie jeszcze bardziej dopełniony o rzeczywiste kataklizmy, czy zdarzenia, o których cały czas bohaterowie mówią, a które tak do końca, nadal nie miały miejsca.
Klucz niebios oprócz nowej fabuły jest też kolejną odsłoną wielkiej zagadki, którą mogą podjąć czytelnicy. W przeciwieństwie do graczy na kartach powieści, rozgrywka toczy się nie o przetrwanie, a o prawdziwe złoto. Jak tego dokonać? Należy wykrzesać z siebie spryt, inteligencję, intuicję i sporą dawkę wytrwałości. Następnie odczytać zagadki umieszczone na kartkach książki i TADAM! Wiem, tak naprawdę to nie takie proste. Wręcz przeciwnie, ale może akurat was to zmotywuje, a w chwilach zwątpienia pamiętajcie – za tą górę złota kupicie wiele książek. Ba! Własną księgarnie!
Pomimo częstych zwrotów akcji, nierzadkiego napięcia, przemocy i nowych bohaterów – dochodzę do wniosku, że pierwszy tom bardziej przypadł mi do gustu. Endgame Wezwanie było czymś tajemniczym, nieoczekiwanym i emocjonującym – w szczególności zakończenie. Klucz niebios dawkuje nam zaskoczenia, sprawia, że staje się typowym środkowym tomem. Ma udzielić informację, doprowadzić do pewnych wydarzeń, zamieszać jeszcze bardziej, pozbyć się niepotrzebnego i dobrnąć do końca, aby czytelnik miał zagwostkę przed wielkim finałem, który nie rzadko nadrabia wszelkie niedoskonałości, czy braki tomu poprzedniego.
Także nie pozostaje nam nic innego, jak czekanie i nerwowe obgryzanie paznokci, bo kiedy Klucz Słońca zostanie znaleziony, nie wiadomo, czy będziemy w gronie ludu, który pozostanie na Ziemi.
Endgame jest zagadką życia, powodem śmierci. Grajcie. Co ma być, to będzie.