„Jesteśmy tym, kogo udajemy,
I dlatego musimy bardzo uważać, kogo udajemy”.
K. Vonnegut, Matka noc, tłum. L. Jęczmyk
Niech rozpocznie się Gra w Kłamstwa! Zaręczam Wam, że będziecie zdziwieni, jak w dzisiejszych czasach bawią się znudzone, bogate nastolatki.
Z książkami Sary Shepard mam to szczęście/nieszczęście (zależy jak na to spojrzeć), że zawsze najpierw oglądam serial na podstawie jej serii książek a dopiero potem doczekam się polskiego wydania. O ile przy PLL jeszcze jakoś mniej więcej akcja szła podobnie, to TLG różni się diametralnie, dlatego pierwsza część serii zaskoczyła mnie zupełnie. Kto serial oglądał, ten różnice wyłapie już na samym początku.
Emma miała dość ciężkie życie, od dziecka tułała się po rodzinach zastępczych, nigdzie nie zagrzała na dłużej miejsca. Zawsze marzyła o rodzinie, takiej prawdziwej, z mamą, tatą i wspólnymi posiłkami. Zawsze też, gdzieś w głębi duszy wiedziała, że te marzenia nigdy się nie spełnią. Aż krótko przed swoimi osiemnastymi urodzinami trafia w sieci na filmik, gdzie ktoś dusi dziewczynę, która wygląda identycznie jak Emma. Po pierwszym szoku postanawia działać i dzięki wszechwiedzącemu facebookowi, odnajduje dziewczynę z filmu, która najprawdopodobniej jest jej siostrą bliźniaczką. Dziewczyny całe życie nie miały o sobie pojęcia, a jednak po tylu latach przypadek sprawił, że dowiedziały się o swoim istnieniu. Emma wyrusza do Tucson, żeby spotkać się z siostrą, jednak na miejscu okazuje się, że Sutton zniknęła, a Emma została wmanewrowana w udawanie siostry. I co najlepsze, nikt się nie zorientował, że to nie ta siostra. Dziewczyna musi odnaleźć się w życiu, które należy do kogoś innego, a na dodatek jest tak inne od tego, które do tej pory prowadziła. Oto, jak Emma zostaje wręcz wrzucona w życie, o jakim zawsze marzyła. Tylko czy aby na pewno to jest właśnie to, czego dziewczyna zawsze pragnęła? Po pierwsze, Sutton zniknęła, więc Emma musi się jak najszybciej dowiedzieć, co jej się przydarzyło. Po drugie, im więcej dowiaduje się o siostrze, tym większe ma wątpliwości, czy powinna była tu przyjeżdżać. Okazuje się, że identyczne bliźniaczki są identyczne tylko z wyglądu, bo charakter Sutton pozostawiał wiele do życzenia, dlatego też lista osób, które chciałyby jej zniknięcia jest naprawdę imponująca. Na szczęście Emma jest zdeterminowana i postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się, co przydarzyło się siostrze.
Sara Shepard powinna dostać jakieś wyróżnienie dla autorów, którzy wymyślają najbardziej pokręcone fabuły ;) Doprawdy, już same zasady Gry w Kłamstwa przyprawiają o gęsią skórkę. A kiedy czytam, że autorka pisząc inspirowała się własnymi doświadczeniami ze szkoły średniej to już naprawdę nie wiem, co o tym myśleć ;) Od początku nie miałam wątpliwości, że Tle Lying Game wciągnie mnie równie mocno, jak PLL. To było wręcz oczywiste. I jeśli mam być szczera, to teraz na kolejny tom TLG czekam chyba z większą niecierpliwością niż na PLL. Oby więcej było takich autorów, a dzięki temu przynajmniej coś ciekawego będzie się działo na rynku literatury młodzieżowej.
„Gra w kłamstwa” napisana jest lekkim, młodzieżowym językiem, czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Intryguje też narracja, która prowadzona jest z dwóch perspektyw. Jedna to oczywiście świat widziany oczami Emmy, druga już mniej zwyczajna to Sutton obserwująca poczynania siostry. Przy czym nie jest to zwyczajne obserwowanie, Sutton patrzy z perspektywy ducha. Tak, moi drodzy, już na początku okazuje się, że Sutton nie żyje i jako duch towarzyszy siostrze, tylko obserwując, bo nie jest w stanie w żaden sposób ingerować w wydarzenia. Wprowadzenie wątku paranormalnego to odważne posunięcie, ale jakoś tak się to zgrało z całą resztą, że naprawdę sensownie wyszło. Więc nie pozostaje mi nic, tylko polecić. Nie tylko młodzieży, bo jak widać po mnie, nie tylko młodzież daje się wkręcić w intrygi pani Shepard ;)