Jakub Ćwiek to pisarz, który bezapelacyjnie kojarzony jest z polską fantastyką. Stworzona przez niego postać Lokiego otworzyła przed nim wiele drzwi. Jednak pełne zanurzenie w gatunku grozy Ćwiek zaliczył dopiero w swojej powieści „Ciemność płonie”. Jego najnowszy zbiór opowiadań to prawdziwy konglomerat gatunkowy.
Zbiór dziesięciu opowiadań, w których szeroko pojęta fantastyka wbija swoje ostre kły w szyję spragnionego wrażeń czytelnika. Jest tu odrobina grozy, makabry, humoru ale również pojawia się fantasy, a nawet science-fiction. Szeroki wachlarz tematyczny zbiorku to coś w sam raz dla osób, lubiących literacką różnorodność. Jeśli ktoś szuka tematycznych opowiadań, to na pewno nie tutaj...
Na plan pierwszy wysuwa się tytułowe opowiadanie „Gotuj z papieżem”, które rzekomo „zabija ćwieka pokoleniu JP2”, jak sugerują słowa z okładki. Pomysł wyjściowy ciekawy, nieco zaczepny, lecz na pewno nie na tyle kontrowersyjny, żeby robić wokół niego burzę, jak co niektórzy próbują czynić. W końcu nie mamy przecież do czynienia z literaturą faktu, propagandą, tylko z szeroko pojętą fantastyką. Skoro sięgamy po utwór utrzymany w tym tonie, musimy przecież zaakceptować reguły gatunku i wskoczyć w objęcia konwencji. Jeśli ktoś nie potrafi tego zrobić, to znaczy, że albo nie do końca czuje klimat fantastyki, albo zwyczajnie jest niedojrzały czytelniczo. Wracając jednak do samego opowiadania, to zdecydowanie na plus próba szkicu cwaniacko-zawadiackiego stylu życia studentów, których Ćwiek uczynił głównymi bohaterami „Gotuj z papieżem”. Postać reporterki, mocno zaangażowanej w sprawę, niespecjalnie przekonuje, a jej wybory są bardziej papierowe niż makulatura. Nad całym utworem unosi się atmosfera spisku, wizerunkowych potyczek, a największy pstryczek wcale nie trafia w nos Kościoła, ale w nos społecznych trendów i czasowych mód, które nas oplatają każdego dnia życia na tym ziemskim padole.
Na czytelnika zbiorku Ćwiek zastawia sidła melancholii w opowiadaniu „Szarość”, które idealnie pasuje na przytłaczające, jesienne wieczory i pierwsze podmuchy zimowego powietrza. Z kolei w „Pokoju pełnym cienia” autor rozprawia się z bohaterami dzieciństwa, czyli Piotrusiem Panem i kapitanem Hakiem, wtłaczając ich w nietypowe role i nietypowe sytuacje. Ten utwór również wlewa w czytelnika wiadro smutku i refleksji. W pamięć zapada również „Newegwasu'u”, utrzymane w klimacie angel fantasy, rozgrywające się jednak w dość egzotycznej scenerii. Ciekawa opowiastka o zderzeniu kulturowym, honorze, odwadze i walce. W środku skali znajduje się opowiadanie „Dom na wzgórzu”, które mimo świetnego pomysłu, poprowadzone zostało dość przeciętnie, a sam autor pozwolił poszybować gdzieś w powietrze postapokaliptycznej atmosferze, pełnej dzikiego fanatyzmu i tajemnicy. W bardziej moralizatorskim tonie utrzymany jest utwór „Związek idealny”, osadzony gdzieś w nieokreślonej przyszłości, będący swoistą satyrą na futurystyczny przemysł rozrywkowy i jednocześnie przemycający kilka uszczypliwości wobec niego. Sporą dawkę humoru i autorską wizję stworzenia świata można znaleźć w „Grzechu warte”. Zabiegi pierwszego człowieka wywołują uśmiech na twarzy. Całość potraktowana nieco z ironią i przymrużeniem oka. Miło, że opowiadania zostały opatrzone również komentarzami autora – to taki dodatkowy smaczek dla co bardziej dociekliwych czytelników.
„Gotuj z papieżem” to zbiorek bardzo różnorodny, w którym zdarzają się utwory bardzo dobre („Newegwasu'u”, „Szarość”), niezłe („Gotuj z papieżem”), ale też po prostu przeciętne, które nie wybijają się niczym szczególnym („Dom na wzgórzu”, „Związek idealny”). Perełek jest jednak zdecydowanie mniej. Dobra wiadomość jest taka, że nie natknąłem się w zbiorze na utwory, które odpychałyby w jakiś szczególny sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że spodziewałem się czegoś więcej. Osobiście, wolę Jakuba Ćwieka w nieco innym wydaniu.