Świąteczna powieść Agnieszki Olejnik "Zupełnie inny cud" skierowała moje myśli w stronę wdzięczności. Jakiś czas temu przeglądając strony internetowe dotyczące journali i planowania zetknęłam się z propozycją prowadzenia wdzięcznika i zaczęłam się zastanawiać jaki to ma sens. Wydało mi się to zbyteczne i zupełnie nie dla mnie. A tymczasem lektura powieści Agnieszki Olejnik ponownie mi ten temat przypomniała i przyznaję, że odnalazłam we wdzięczności na co dzień głębszy sens.
Odwiedzając pałacyk w Leszczynach i paczworkową rodzinę Hallów znalazłam się między ludźmi mocno pokiereszowanymi przez życie. I nie chodzi tu o fizyczne dolegliwości, ale o blizny na sercu i w duszy. Norbert Hall to człowiek bogaty, celebryta, osoba znana i popularna. W Leszczynach mieszka ze swoją trzecią żoną Urszulą. Mężczyzna ma troje dorosłych dzieci - każde z inną kobietą. Jego ojcostwo ograniczało się do zapewnienia dostatniego bytu pociechom Mężczyzna w zasadzie nie uczestniczył w ich życiu. Zbliżają się kolejne święta i Norbert postanawia przyczynić się do pojednania całej rodziny. Kieruje więc zaproszenie do matki Rozalii, syna Konstantego i dwóch córek: Matyldy i Soni. W wigilijny wieczór w pałacyku przebywa też Małgorzata - pielęgniarka i masażystka pana domu oraz osobisty kierowca rodziny Mariusz...
Jaki jest prawdziwy powód rodzinnego zjazdu i jakie plany wobec świąt ma Norbert Hall przeczytacie w książce. Dodam tylko, że w zgodzie z bożonarodzeniowym zwyczajem w pałacyku w Leszczynach niczym strudzony wędrowiec pojawi się niespodziewany gość i to nie sam. Czujecie się zaintrygowani?... Mam nadzieję, że z przyjemnością sięgniecie po książkę, dzięki której będziecie świadkami zupełnie innego cudu.
Agnieszka Olejnik podarowała czytelnikom wyjątkową opowieść, która zmusza czytelnika do głębszych refleksji. Z pozoru prosta, świąteczna fabuła, ma w sobie pewną świeżość. Autorka postawiła na wybaczenie. Proponuje odejść od przyznawania się do błędów, wytykania win, żalów i pretensji, ale skupić się przede wszystkim na pozytywnych aspektach. Dlatego stawia na podziękowania za proste, zwykłe sprawy, których nie doceniamy na co dzień. Wdzięczność zmienia nastawienie człowieka do otoczajacych go ludzi, wyzwala w sercu radość, budzi ciepłe uczucia i sprawia, że osoba zaczyna patrzeć na świat przez pryzmat dobrych uczynków. Co więcej... Lekcja wyniesiona z tej powieści może nas zainspirować do pracy nad sobą i swoimi uczuciami.
Opowieść ukazuje bezcenną rolę rodziny w życiu każdego z nas. Zwraca uwagę na potrzebę budowania więzi z najbliższymi od najmłodszych lat, dążenie do otaczania się wartościowymi ludźmi i zawierania prawdziwych przyjaźni - to wszystko sprawia, że czujemy się wyjątkowi, potrzebni, lubiani, kochani i doceniani, a przez to nie jesteśmy samotni w tłumie.
Spodobał mi się bardzo motyw niespodziewanego gościa w osobie Zdzisława Zamorskiego - prostego człowieka, który niczym dobry duch dzieli się z bohaterami życiową mądrością. Empatii, dobroci i wielkiego serca trudno mu odmówić. To dzięki niemu w Leszczynach pomiędzy poważnymi, życiowymi przemyśleniami bohaterów pojawia się sporo humoru i zabawnych sytuacji. Zdzich i jego charakterystyczne powiedzonka budzą uśmiech na twarzy i wprowadzają do opowieści pewną lekkość i pogodę.
Autorka powołała do życia wspaniałych bohaterów o intrygujących osobowościach. Są to ludzie ułomni, doświadczeni przez życie. W ich sercach radość i ciepło walczy ze smutkiem, bólem i samotnością, ale w swoim postępowaniu są bardzo wiarygodni, naprawdę dają się lubić.
"Zupełnie inny cud" to przepiękna opowieść o cudach, do których nie potrzeba aniołów. To ciepła historia, która pozwala dostrzec w sobie anioła. Książka, dzięki której możemy stać się lepsi. Powieść będąca drogowskazem na przyszłość. Mnie urzekła od pierwszych stron, nastroiła pozytywnie na świąteczny czas i przypomniała, jak miło jest wyrażać wdzięczność na co dzień.