"My, pisarze, jesteśmy dowodem na to, że życie jest książką i że się pisze".
Czy twórczość pisarska jest jak monstrum? Czy każdy pisarz karmi swojego potwora? Czy wszyscy jesteśmy zanurzeni w ogromnej narracji? Na te i wiele innych pytań próbuje odpowiedzieć "Mona". Książka przesiąknięta pisarskim credo. Książka nieco przewrotna i jednocześnie bezkompromisowa w portretowaniu środowiska literatów.
Pola Oloixarac to urodzona w 1977 r. argentyńska pisarka, która studiowała filozofię na Uniwersytecie w Buenos Aires. Powieści autorki przetłumaczono na dziewięć języków. W 2010 r. czasopismo "Granta" uznało ją za jedną z najlepszych pisarek tworzących w języku hiszpańskim. Jej artykuły były publikowane w "The New York Times" i BBC. Oloixarac prowadzi cotygodniową kolumnę w dzienniku "Perfil" pisząc na tematy kultury.
Mona Tarrile-Byrne to Latynoska, której udany debiut pod postacią powieści nazwanej radykalnym zjawiskiem, zapewnił rozgłos i rozpoznawalność. Otrzymana nominacja do prestiżowej Nagrody Basske-Wortza skłania ją do udania się w podróż do Szwecji, by tam razem z dwunastoma innymi pisarzami wziąć udział w Meetingu. Kobieta na miejscu wraz z innymi finalistami, prowadzi intelektualne dysputy, poznając środowisko oceniających się wzajemnie ludzi słowa pisanego.
Jeśli spojrzycie na okładkę "Mony" to zauważycie na niej komunikat, że książka otrzymała Nagrodę Basske-Wortza, która przecież została wymyślona specjalnie na potrzeby tej powieści. Ta forma swoistej zabawy z czytelnikiem, okazuje się przysłowiową wisienką na torcie, zgrabnie podsumowującą cały groteskowy i satyryczny wymiar tego dzieła. Pola Oloixarac łączy bowiem swoiste sacrum z profanum, czyli etos literata intelektualisty, któremu przyświecają szczytne cele z tak prozaiczną rzeczą, jaką jest dwieście tysięcy euro głównej nagrody. Autorka grając stereotypami, dodaje do tego wszystkiego wyczuwalną ironię, pokazując w ten sposób, że każdy dba o pozory, tak jak robi to Mona, która regularnie pije i zażywa narkotyki.
Czytelnik wraz z Moną wchodzi w elitarny świat. W świat pisarzy przybyłych z różnych zakątków globu, którzy z jednej strony są sobie bliscy, bo przecież parają się profesją daną nielicznym, a z drugiej, walczący między sobą o nagrodę i o rację w intelektualnych dyskusjach dotykających tematyki mocy języka oraz siły narracji. Pomimo tego, że książka liczy sobie niecałe sto pięćdziesiąt stron to w jej fabule można znaleźć sporo intrygujących rozmów pomiędzy uczestnikami Meetingu, jakie skłaniają do refleksji na kilku polach. Owe myśli i przemowy wygłaszane przez literatów, jak chociażby ta mówiąca, że "Google to antypowieść dla ludzkiej powieści" to najciekawsza warstwa całej tej dość nieoczywistej historii.
Pola Oloixarac bawi się nie tylko utrwalonymi stereotypami. Autorka gra także kliszami, wyciskając z nich najbardziej surową i ciężkostrawną materię. Argentyńska pisarka poprzez swój wyrazisty styl, nacechowany pisaniem ze swadą, nie boi się gry z konwencją literacką, o czym z pewnością świadczy dość surrealistyczne zakończenie ocierające się o dystopijne klimaty, a mające przecież wyczuwalne, symboliczne znaczenie.
"Mona" to w pewnej części cyniczna, a w pewnej zaskakująca obecnością pewnych motywów, historia intelektualnego ego, które musi odnaleźć się w rzeczywistości XXI wieku. To również opowieść o kobiecości, o seksie, o obsesji indywidualności i o kryzysie tożsamości. Książka będąca przenikliwym i surowym komentarzem do zastanej rzeczywistości, z jakim warto się zmierzyć.