„Widzę w tobie nie tylko siebie samego. Widzę w tobie kobietę, która musiała sobie radzić z jakimś wielkim gównem i została z nim sama. Pozwól mi sobie pomóc. Chociaż trochę..”
Z polskimi autorkami mam różnie. Jeszcze rok temu powiedziałabym, że to jednak zagraniczni autorzy łatwiej skradają moje serce. Z czasem zaczęło się to zmieniać i choć nie wszystkie pierwsze spotkania są udane, to w przypadku Angeli Węckiej, czytając kilka miesięcy temu książkę „Ostry”, byłam przekonana, że ta młoda kobieta doskonale wpasuję się w moje gusta czytelnicze.
Gdy dostałabym propozycję objęcia patronatem książki „Glow up”, nawet się nie zastanawiałam. Już po udostępnianych przez autorkę fragmentach wiedziałam, że muszę ją przeczytać, a to, że moje logo znajdzie się na skrzydełku okładki, było dla mnie dużym wyróżnienie.
Wiem, że to, co w książce najważniejsze znajduję się w środku, jednak naprawdę ciężko nie docenić przepięknej okładki, która przyciągną wzrok. Już jakiś czas temu, gdy udostępniłam zapowiedz, kilka osób pisało mi, że kupiłoby książkę dla samej okładki. Dziś jednak chciałabym wam powiedzieć, dlaczego warto kupić tę książkę, przede wszystkim dla jej wnętrza.
Przede wszystkim, historia Mariki i Aleksandra, to coś zupełnie innego. Niebanalna, seksowna, ale też niełatwa opowieść o życiu, które nie rozpieszczało. Obyczajówka połączona z romansem, a w tle piękne stare kamienice, i trud oraz poświęcenie, by zdobyć to, o czym się marzy.
Marika to młoda kobieta, której marzeniem jest zakup mieszkania w starej bytomskiej kamienicy. Pragnie je wyremontować, by później sprzedać i zarobić pieniądze. Życie nigdy nie było dla niej łaskawe. Tracąc w młodym wieku rodziców, trafia pod opiekę nieodpowiedzialnej ciotki, dla której Marika była tylko środkiem do celu uzyskania darmowych pieniędzy.
W Bytomiu poznaje Aleksandra, który przejmuję firmę, która ma przeprowadzić remont, w zakupionym przez nią mieszkaniu. Ich pierwsze, ale też kolejne spotkania nie należą do przyjemnych, jednak nie od dziś wiadomo, że wzajemna niechęć bardzo łatwo może przemienić się w pożądanie, tym bardziej że każde z nich czuje coś, co zaczyna komplikować i tak zagmatwaną sytuację..
***
Uwielbiam książki, które dosłownie czytają się same. Dzięki bardzo lekkiemu, ale przede wszystkim dojrzałemu stylowi autorki, która postarała się o to, by w swój tekst przelać naprawdę wiele emocji, czytanie historii Mariki i Aleksandra było czystą przyjemnością. Na początku wydawało mi się, że to będzie lekka lektura na raz, i choć rzeczywiście jest to książka z tych, które „połyka się w całości” to ta spodziewana lekkość nie była już taka oczywista.
Lubię książki, które skłaniają do przemyśleń. Tu bardzo łatwo było wczuć mi się w postać Mariki i docenić to, jak wielkim szczęściem jest mieć wokół siebie rodzinę i przyjaciół, na których zawsze możesz liczyć. Marika tego nie miała. Sama musiała poradzić sobie z każdą kłodą rzucaną jej pod nogi. Czy każda jej decyzja mi się podobała? Oczywiście, że nie. Wolałabym, by była bardziej odważna, by nie bała się poprosić o pomoc, jednak to, jaka była, było przede wszystkim bardzo autentyczne, a za to, zawsze bardzo cenię bohaterów.
Postać Aleksa, choć z początku wydawała mi się bardzo lekceważąca, z czasem zyskał on na wartości. Niejednokrotnie, pomimo tego, że nie musiał, to jednak sam pomagał Marice, konsekwencją czego była coraz większa fascynacja młodszą od o ponad dziesięć lat kobietą, ale też wewnętrzna zmiana, która nawet jemu samemu, robiła zamęt w głowie.
Czy muszę coś jeszcze dodawać? Nie czuję potrzeby rozpisywania się, bo ta książka obroni się sama! Ja mogę jedynie bardzo was do jej poznania zachęcić, bo uważam, że Marika i Aleks skradną nie jedno serce!
BARDZO POLECAM!