Bezlitośni bogowie recenzja

Głosy, głosy w mojej głowie...

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Chassefierre ·4 minuty
2022-10-15
2 komentarze
23 Polubienia
,,Ostrzegano mnie przed drugą książką'', napisała Emily A. Duncan w swoich podziękowaniach.
Szkoda, że mnie nikt nie ostrzegł.


I jeszcze raz, na drugą nóżkę o tym dlaczego książce potrzebny jest korektor:
Rozumiem - inflacja, rosnące ceny papieru, prawa do książki, prawa do tłumaczenia, skład i łamanie ale na wszystkich dostępnych i niedostępnych w pobliżu bogów, nie oddaje się czytelnikowi do ręki książki w której można znaleźć perełki w stylu: ,,Mówię poważnie! Założyła kult osobowości, i w ogóle'' [mogła co najwyżej rozpocząć kult jednostki, ale co ja tam wiem. Ja jestem tylko marnym socjologiem.]; ,,Serefin podniósł wzrok ze swojego miejsca'', ,,Na pokładzie znajdował się tylko kapitan i jego szkieletowa załoga'' [i wcale nie chodziło tu o szkielety rodem z Piratów z Karaibów - chodziło o to, że łódź obsługuje niewielu marynarzy], ,,Nadia napięła dłoń (...)'', ,,Lina się napięła i razem z nią napłynęła emocjonująca fala mocy'', ,,Właśnie użyła niemożliwej do zdefiniowania magii na oczach kapitana łodzi'' [i ponownie: nie rzucała zaklęć na oczy kapitana, ale robiła to w taki sposób, że kapitan je widział.]
I uwierzcie mi, w książce jest tego więcej. Ja sama mogę się domyślić co autor miał na myśli i co tłumacz niezgrabnie przetłumaczył (ale ponownie: to nie wina tłumacza, tłumacz nie musi dobrze pisać, tłumacz ma tłumaczyć), ale uważam, że nie o to chodzi w czytaniu dla przyjemności, żeby się domyślać w którym momencie tłumacz poczuł się zmęczony i dlatego powstało zdanie w rodzaju ,,Wspomnienia mu się urywały rozbrajająco, co go przerażało'' albo ,,Czaszki - otwarte usta - rysy twarzy oderwane od twarzy''.


A tak w ogóle a propos tej przyjemności...
To była ona bardzo wątpliwa. ,,Bezlitośni bogowie'' wymęczyli mnie tak potwornie, że w tej chwili wcale nie jestem pewna czy kiedykolwiek będę chciała sięgnąć po trzeci tom.
Świat wykreowany przez Emily A. Duncan jest światem mrocznym i cholernie nieprzyjaznym. Wiem, taki miał być od początku, ale w drugim tomie autorka przeszła samą siebie. Nie dość, że wojna między Kalazinem i Tranawią (albo Tranawią i Kalazinem, zależy jak na to patrzeć) wciąż trwa, nie dość, że magia krwi ma się całkiem dobrze i magowie jej używający wciąż biegają po świecie z żyletkami w rękawach, nie dość, że carewna należąca do tajnego zakonu łowców Sępów biega po świecie z naszyjnikiem składającym się z ich zębów, to jeszcze zahaczamy o iście lovecraftowskie nienazwane i niemożliwe do określenia horrory, ale i tego jest mało, bo w pewnym momencie natrafiamy już na wynaturzone wszechmocne istoty, demony, przedwiecznych bogów, drzewa płaczące krwią, ściany ociekające krwią, sadzawki pełne krwi - czujecie klimat, prawda?

A, i do tego jeszcze na świecie panuje sroga i (zdaje się?) nienaturalnie długa zima. Więc za chwilę do tego wszystkiego dojdzie klęska głodu.

I jeśli czytacie moje recenzje albo po prostu obserwujecie książki, które czytam, to możecie zauważyć, że raczej nie sięgam po lekką, łatwą i przyjemną literaturę. Raczej czytam rzeczy cięższe i raczej poważne. Mogłoby się więc wydawać, że jestem na taki klimat w pewnym sensie uodporniona. Ale nie, bo to, co dostałam w ,,Bezlitosnych bogach'' było tak bezsensowne, tak nieprzyjemne, tak gęste, tak pozbawione jakiejkolwiek nadziei, tak głupie, że nie byłam w stanie tego znieść. I cały czas, gdzieś z tyłu głowy, kołatała mi się taka myśl, że kompletnie nie rozumiem tego, jakim cudem w tym świecie jeszcze ktokolwiek żyje. Z własnej i nieprzymuszonej woli. Bo nawet daleka Akolia jest rozrywana wewnętrznymi sporami i balansuje na krawędzi krwawej - a jakże - wojny domowej.


Zdrady ukryte w zdradach, które są ukryte w zdradach
Mroku Emily A. Duncan wciąż nie ma dość, bo obecny jest on również w relacjach łączących naszych bohaterów. Nadia i Malachiasz są klasycznym przykładem modnego ostatnio love-hate relationship. On ją zdradził, ona cierpi na kompleks zbawcy i chce go uratować, ale jest przy tym urażoną kobietą i planuje się na nim zemścić za to, co jej zrobił więc wiemy, że z tego nie może wyniknąć nic dobrego.
Serefinowi jest smutno z powodu zdrady Malachiasza, a poza tym Serefin, jak Jon Snow, wcale nie chce być królem, i do tego wszystkiego jeszcze przyczepił się do niego jakiś starożytny bóg, który cały czas pokazuje mu makabryczne wizje.
Malachiasz zaś traci cały swój urok z poprzedniego tomu i staje się teraz podstępny i zły, niczym sam Szef Szatan. Jeszcze zobaczycie, że wszystkich ogra w tej dziwnej grze.


Pozory realizmu...
... w tej książce już w zasadzie nie istnieją. O ile jeszcze jakoś byłam sobie w stanie w poprzednim tomie pewne rzeczy zracjonalizować, to tutaj, po przeczytaniu, że wrogi Tranawii Kalazin też wysyła swoją jedyną następczynię tronu do walki na wojnie, w polu, śniegu, błocie i ogólnej rzezi, zwyczajnie zwątpiłam. Bo wiecie, jeden król może na tyle nie lubić swojego potomka. Ale dwóch?
Poza tym, Malachiasz nosi legginsy.
Legginsy.


Kończąc: ,,Bezlitośni bogowie'' stracili wszystko to, co było fajne w ,,Niegodziwych świętych'' na rzecz tego, żeby stać się posępną, mroczną, ciężką i ociekającą krwią lekturą wypełnioną po brzegi dramatami, zdradami i złamanymi sercami. Podejrzewam, że trzeci tom będzie podobny i że skończy się jakimś mniejszym lub większym happy endem, bo Emily A. Duncan udowodniła mi już, że nie potrafi zabić żadnej ze ,,swoich ulubionych'' postaci.
Książkę, oczywiście, można przeczytać ale w zasadzie niespecjalnie polecam.



*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-10-14
× 23 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Bezlitośni bogowie
2 wydania
Bezlitośni bogowie
Emily A. Duncan
6/10

Ciemność nigdy nie działa w pojedynkę... Nieustannie rozdzierani przez konflikty, dziewczyna, książę i potwór odkrywają, że ich losy zostały nieodwracalnie splecione. Ktoś... lub coś nimi manipul...

Komentarze
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
No co. Legginsy są bardzo wygodne. ;-)
× 4
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 2 lata temu
No są, ale czarne charaktery żyjące w pseudośredniowiecznym świecie nie powinny ich nosić. :P
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Oj tam, ale no bo dlaczemu? ;-)
× 1
@Airain
@Airain · ponad 2 lata temu
Muszą, bo dżinsów jeszcze nie wynaleźli.
× 1
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 2 lata temu
@LetMeRead - bo legginsy odbierają całą powagę Mrocznego Majestatu. Wyobraźcie sobie Saurona w legginsach. Albo Voldemorta.

@Airain - nie zdziwilabym się, gdyby w trzecim tomie były już jeansy, bo czemu nie? :D


× 1
@Airain
@Airain · ponad 2 lata temu
Saurona
widzę w kalesonach.
A Voldemorta
w podartych szortach.
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 2 lata temu
Interesująca recenzja, a po książkę z pewnością nie sięgnę.
× 3
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 2 lata temu
Dziękuję. :)
I nie sięgaj, to było naprawdę męczące doświadczenie...
× 3
Bezlitośni bogowie
2 wydania
Bezlitośni bogowie
Emily A. Duncan
6/10
Ciemność nigdy nie działa w pojedynkę... Nieustannie rozdzierani przez konflikty, dziewczyna, książę i potwór odkrywają, że ich losy zostały nieodwracalnie splecione. Ktoś... lub coś nimi manipul...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Bezlitośni bogowie” to kontynuacja powieści „Niegodziwi święci” Obserwujemy w niej dalszy ciąg historii Nadii, Malachiasza i Serefina. Fabuła skupia się na tytułowych bezlitosnych bogach i ich, nie ...

@u2003 @u2003

📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚 "- Boska moc, magia krwi, magia czarownic, potem więcej, dalej. Potwory, istoty, które odkryły, jak używać mocy, żeby porzucić marne więzy śmiertelnego ciała, i jeszcze dalej... - B...

@agnban9 @agnban9

Pozostałe recenzje @Chassefierre

Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Tik-tak, tik-tak

,,Samotnie przeciwko ciemności'' jest chyba najtrudniejszą i zarazem najładniejszą książką z całej serii, choć to ostatnie - wiadomo - jest kwestią gustu. I schematów. I...

Recenzja książki Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora
Jeśli paragrafówka to tylko od Black Monka

Tym razem przenosimy się do Esbury – nieco ponurego i tylko pozornie spokojnego miasteczka położonego nad malowniczym jeziorem. Jeziorem, którego wody nagle zaczną się p...

Recenzja książki Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora

Nowe recenzje

Miałeś już nigdy nie wrócić
Współpraca barterowa
@andzelikakl...:

🅡🅔🅒🅔🅝🅩🅙🅐 ▪️Ta historia przedstawia obraz miłości matki do dziecka. Jej bezwarunkowa miłość pokazuje, że jest najważniej...

Recenzja książki Miałeś już nigdy nie wrócić
Hotel w Zakopanem
"Nowe Zakopane" i Agrafka...
@maciejek7:

Do sięgnięcia po książkę „Hotel w Zakopanem” autorstwa Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego skusiła mnie piękna zimo...

Recenzja książki Hotel w Zakopanem
Sen o okapi
Okapi = śmierć
@Moncia_Pocz...:

Książka "Sen o okapi" niemieckiej pisarki Mariany Leky przyciągnęła moją uwagę Interesującą szatą graficzną oraz opisem...

Recenzja książki Sen o okapi
© 2007 - 2025 nakanapie.pl