Czasem trafiam na książki tak dobre, że każde słowo wydaje się niewystarczające, by wyrazić mój zachwyt. Taką powieścią jest dla mnie dzisiejsza premiera „Czarne serce” włoskiej autorki Silvii Avallone, która trafiła prosto do mojego serca, sprawiła, że łzy popłynęły nie raz i z pewnością jest jedną z najlepszych przeczytanych przeze mnie w tym roku książek.
"Przydarzyliśmy się sobie"
Dwoje bohaterów, Emilia i Bruno. Jedno z nich popełniło zło, drugiemu je wyrządzono. Każde płaci wysoką cenę za trwanie mimo wszystko, bez przyszłości, z przygniatającym poczuciem winy. Szukając ucieczki spotykają się w Sassai, opuszczonej górskiej osadzie. Ta intensywna, zrodzona z samotności relacja dwojga ludzi, którzy są dla siebie nowym początkiem, tym ostatnim powodem, by trzymać się życia, porusza do głębi.
Ale ta powieść to nie romans, choć dużo w niej mowy o miłości. Tej budzącej się ze wspólnej niedoli i desperacji. Rodzicielskiej, która trwa niczym skała, bez względu na wszystko. Partnerskiej, w której niczym drzazga tkwi to, co niewypowiedziane. I miłości do życia, mimo wszystkich jego cieni.
Jeszcze więcej miejsca Autorka poświęca jednak tematowi zła, winy i odkupienia. Karze, tej nakładanej przez społeczeństwo i tej, którą narzucamy sobie sami. Stopniowo odsłania przed czytelnikiem traumatyczną przeszłość bohaterów. Ukazując emocje i historię Emilii, która czternaście lat swej młodości spędza w więzieniu, pozwala nam spojrzeć na nią bez obciążenia świadomością jej czynu. Zastanawiałam się, czy wiedza ta podana na początku zmieniłaby moje postrzeganie głównej bohaterki? Czy skreśliłabym ją automatycznie, tak jak wielu tych, którzy ją osądzili?
Nietrudno tu o refleksję nad istotą zła, które może tkwić w każdym człowieku, ale i nad możliwością odkupienia i przebaczenia – zarówno innym, jak i sobie samemu. Autorka zadaje kluczowe pytania: czy osoby, które odbyły swoją karę, mają prawo do ponownego szczęścia, a może zło, które popełnili, na zawsze definiuje ich życie?
Historia ta utkana jest z bolesnych retrospekcji, ale też prób pogodzenia się z tym co nieodwracalne i nieśmiałych spojrzeń w przyszłość. Napisana językiem pięknym, z niesamowitą wrażliwością i empatią obudziła we mnie ogrom emocji, od śmiechu po łzy. Zostawię Was z jednym z cytatów, który ujął mnie wyjątkowo: „Nie możesz podzielić ukochanej osoby na kawałki i wybrać tylko te, które tobie pasują. Musisz przyjąć ją w całości."