Lysandra jest spartańską kapłanką, w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia, statek którym podróżuje, tonie, wyrzucając rozbitków na wybrzeże Azji Mniejszej.
Młoda kobieta, trafia do niewoli, kuratele nad nią przyjmuje Lucjusz Balbus, który jest znanym i cenionym właścicielem szkoły dla gladiatorek w Cesarstwie Wschodnim. Poddana okrutnym treningom, przez wymagających i brutalnych trenerów, Lysandra będzie musiała walczyć na arenie ku uciesze ogarniętej rządzą krwi publiczności.
„Gladiatorka” to to debiut powieściowy Russella Whitfielda. Autor zafascynowany starożytną Grecją oraz Rzymem, postanowił napisać książkę, która jest fikcją literacką, rozgrywającą się w kontekście opartym na faktach. Trzeba przyznać, że połączenie to jest niezwykle pasjonujące i dostarcza czytelnikowi maksimum wrażeń.
Powieść jest dość pokaźnych rozmiarów, ale czyta się ją wyśmienicie, zawdzięczamy to płynnej akcji i ciekawie zbudowanym postaciom. Podziwiam autora za stworzenie oryginalnej - Lysandry, szczerze, to zaryzykował kreując główną bohaterkę, którą niespecjalnie da się lubić, na szczęście charakter gladiatorki i jej zachowanie są po mistrzowsku umotywowane.
Wyjdźmy od tego, że Lysandra to Spartanka, od dzieciństwa poddawana rygorystycznym zasadom dyscypliny, jest inteligentna, charyzmatyczna, przekonana o swojej wyjątkowości, a przy tym bezczelna i arogancka. Wywodząc się z cywilizowanej Grecji reprezentuje sobą helleńską kulturę, prawo i filozofię. Kiedy przychodzi jej żyć razem z barbarzyńcami, różnice kulturowe, stają się wyraźne, a dziewczyna daje upust swojemu niezadowoleniu, wszem i wobec pokazując swoją wyższość, czym doprowadza swoje towarzyszki i trenerów do szewskiej pasji. W takich okolicznościach, trudno pałać sympatią do bohatera, który ma cechy drażniące czytelnika, ale... To wszystko ma sens, i w ogólnym rozrachunku Lysandra jest doskonale wykreowaną postacią, nadającą smaczku całej historii. Oczywiście nie tylko Spartanka wyróżnia się w tej powieści, w „Gladiatorce” jest cała plejada unikatowych, dopracowanych postaci, które na długo zostaną w pamięci.
Whitfield stworzył z tej opowieści prawdziwe widowisko. Plastyczne opisy brutalnych walk, to jak nadanie książce efektu 3D, chłoniemy dramatyczny klimat rzymskiej areny, na której rozgrywają się walki na śmierć i życie. Bardzo realnie odbieramy igrzyska, pot, gorąco plus kobiety zbudowane jak z marmuru, wymachujące mieczami, zarzynające swoje przeciwniczki w aplauzie spragnionego krwi plebsu, tworzą makabryczne obrazy, które bardzo dotkliwie odczuwamy. Efekt ten powoduje, że przenosimy się w czasie, czując całe napięcie związane z krwawymi walkami. „Gladiatorka” to powieść brutalna, surowa, niektóre jej fragmenty przyprawiają o mdłości, ale w fabule pełnej makabry, znalazły się też wątki, będące tłem do rozgrywających się wydarzeń, mamy cały zestaw emocji - miłość, nienawiść, gniew, rozpacz.
Powieść napisana jest łatwym w obiorze językiem, nie znajdziemy w niej zbędnego patosu, całość jest bardzo klimatyczna, tworząc pasjonującą powieść godną uwagi, pikantną – opisy safońskiej miłości, pieprzne dialogi- i okrutną.
„Gladiatorkę” polecam czytelnikom nie bojącym się się szybkiej akcji, brutalny scen i wyrazistych bohaterów. Bardzo polecam.