❤️ Recenzja ❤️
"Najpiękniejszym widokiem na świecie były jego oczy, które znaczyły więcej niż tysiąc wypowiedzianych słów."
Adel to nastolatka z ostatniej klasy liceum. Beztroskie życie, zabawy z przyjaciółmi, alkohol, miłość... Jednak to wszystko nie opisuje jej. Jest osobą, na którą spadła fala klasowej krytyki. Przez co, musi zmienić swoje życie. Przeprowadzka ma jej w tym pomóc. Wakefield to miejsce, które przypomina jej o złych chwilach. Nowy Jork ma być początkiem czegoś nowego. Jak będzie w rzeczywistości?
Pierwszymi osobami, z którymi nawiązuje dobry kontakt, jest Danielle i Chris. Dwójka przyjaciół, która już dawno przestała nimi być, jednak nie zdają sobie z tego sprawy. Odnajdują wspólny język i w końcu dziewczyna może zaznać chwilę spokoju, jednak nie na długo... Kiedy w jej życie wkroczy Alan, nic nie będzie już takie same... Szkolny bad boy i dziewczyna, która zostawiła przeszłość za sobą. Czy takie połączenie sprawi, że polecą iskry?
Alan to bezapelacyjnie przystojny sportowiec drużyny koszykarskiej. Jest arogancki, niebezpiecznych, ale też cholernie pociągający. Jednak owiany jest tajemnicą, którą skrzętnie ukrywa przed światem. Chowa w sobie demony, które i tak w pewnym momencie wyjdą na powierzchnię. Skrzywdzi przy tym nie tylko siebie, ale i osoby, na których mu zależy. Jak sobie z tym poradzi? Czy przeszłość można tak łatwo zostawić za sobą?
"Give me love" to książka, która opowiada o miłości, która jest tak niewinna, ale ukryta głęboko w naszym sercu. Brakuje nam odwagi, aby wykonać krok, który sprawi, że nasze życie zmieni się na lepsze.
Relacje pomiędzy bohaterami mogłabym opisywać godzinami. To jak rozwijało się uczucie pomiędzy Alanem a Adel, na początku nie miało nic wspólnego z miłością. Czuli do siebie czystą nienawiść.
Na każdym kroku chcieli udowodnić, że nic do siebie nie czują. Jednak kiedy zabraknie tej drugiej osoby, uświadamiamy sobie, jaką była ważną częścią naszego życia.
Opisana jest tutaj także relacja przyjacielska. Mimo że dziewczyna od niedawna mieszkała w Nowym Jorku, to zdobyła wspaniałą przyjaciółkę. Mogła na nią zawsze liczyć. Piękne jest to, że nie liczy się czas znajomości, a to, co w nią wkładamy. Bo można znać kogoś wieczność, a tak naprawdę być obcym.
Autorka stworzyła niezwykle lekką i przyjemną książkę new adult. Otwierając ją, nie spodziewałam się, że świat bohaterów pochłonie mnie w takim stopniu. Nie potrafiłam odłożyć tej książki. Ciągle myślałam, co będzie dalej? Jak skończy się ta historia? Nieustanne pytania, tajemnice, zwroty akcji i sytuacje, które raniły serce. Czytając ją, miałam ochotę potrząsnąć Alanem i powiedzieć mu, żeby w końcu się ogarnął. Krzywdził tych, na których najbardziej mu zależało.
Po co to robił? Czy ukoiło to jego wybujałe ego?
To, czego tu nie zabraknie to na pewno ciągłe imprezy. Ojj tych macie pod dostatkiem. Ale w końcu to książka dla młodzieży więc spodziewałam się tego. Każda imprez była niepowtarzalna i godna zapamiętania. No... Może nie każdy ją zapamiętał. Jeśli liczycie na sceny zbliżenia pomiędzy bohaterami, to tutaj ich nie dostaniecie. A jeśli jakieś sytuacje już występują, to są opisane ze smakiem i brakiem wulgarności. Autorka potrafiła to opisać tak, że nawet, jak nic wielkiego się nie działo, to pojawiał się rumieniec na twarzy.
Jeśli chcecie przeczytać książkę, gdzie dostaniecie pasmo niekończących się imprez i sercowe rozterki, to musicie sięgnąć po tę książkę.