Gdy myślimy o wybitnym małżeństwie polskich lekarzy, natychmiast przypominamy sobie o ich dokonaniach, czując pewien niedosyt pod względem literackim (prac im poświęconych jest jak na lekarstwo). Znakomitą ich biografię popełniła Urszula Glensk, przypominając o najbardziej zasłużonych medykach w historii naszego kraju.
Domeną bohatera była immunologia, ale też bakteriologia. Równie uzdolniona małżonka, pani profesor Hanna Hirszfeldowa była pediatrą, stworzyła podwaliny dla szkoły pielęgniarek. Obojgu nie brakowało determinacji i uporu, odznaczali się takimi predyspozycjami, jak: sumienność, pracowitość, oddanie medycynie i pacjentom. Autorka włożyła sporo trudu w ukazaniu nam niełatwych losów tych fascynujących postaci, naznaczonych dramatami XX wieku, ale też osobistymi tragediami, zawirowaniami.
Jedyną prawdziwą propagandą jest tylko rzetelna praca.
Literaturoznawczyni w sposób finezyjny i wyczerpujący oddaje fenomen Hirszfeldów, ludzi niezwykle potężnych i wielu talentów. Czy wiedzieliście na przykład, że odkrywca pałeczki duru rzekomego (podczas pobytu na Bałkanach), z wielkim zapałem zaczytywał się w oryginalnych dziełach Szekspira?
Lepiej zrezygnować z dziesięciu cudzych myśli, by mieć jedną własną.
W czasie II wojny światowej bezpośrednio dotknęła go antysemicka polityka Niemców; ze względu na swoje pochodzenie, został zwolniony z Zakładu Higieny. Po śmierci córki (złośliwość losu, że ojciec lekarz jest bezradny wobec choroby dziecka) Ludwik Hirszfeld zaczął pisać; trzy lata później ukazała się autobiografia naukowca pt.: Historia jednego życia. W getcie prowadził działalność naukową, dzięki przemyconej szczepionce od prof. Rudolfa Weigla, leczył chorych na tyfus plamisty.
Jest jedyna forma nieśmiertelności, o którą warto zabiegać, a jest nią ludzka życzliwość.
Naukowiec w krótkim czasie uzyskał tytuł doktora, habilitację zdobył w wieku zaledwie trzydziestu lat. Analizował związek odporności i krzepliwości krwi. Kolejną uzyskał z bakteriologii. Jednakże naczelnym osiągnięciem Hirszfelda była analiza grup krwi, które wydzielił na: O, A, B i AB i dokładanie zbadał przyczynę konfliktu serologicznego. Stąd często nazywany jest adwokatem noworodków. Szkoda, że Komitet Noblowski nie dostrzegł wyjątkowości światowej sławy polskiego lekarza i jego dorobku.
Kto chce rozpalać innych, powinien sam płonąć.
Hanna Hirszfeldowa była równie barwną osobowością, może nieco skromniejszą niż jej zasłużony mąż. Owszem, żyła w jego cieniu, ale też miała sukcesy na swoim koncie. Urszula Glensk o niej nie zapomniała, szkoda, że informacje są szczątkowe. Ale może tak miało być. Generalnie autorka stara się niczego nie pominąć. Żona profesora skupiła się na działalności naukowej, ale nie tylko. Małżeństwo po wojnie osiedliło się we Wrocławiu; kobieta współuczestniczyła przy tworzeniu Akademii Medycznej. To pod przewodnictwem pani profesor powołano do życia Katedrę i Klinikę Pediatryczną wydziału lekarskiego. Hirszfeldowa była inicjatorką utworzenia pierwszej szkoły pielęgniarek w stolicy Dolnego Śląska.
Warunek miłości: mieć jakiś inny obiekt ukochania niż samych siebie.
Biografia jest bardzo dobra, politykowanie jest jednak zbędne, nie znajduje tutaj żadnego uzasadnienia. Wszelkie zagadnienia medyczne zostały podane w przystępnej formie. Otrzymujemy spory zastrzyk wiedzy, również tej historycznej.
Tragizm rodu ludzkiego: na ogół człowiek jest mądry jednostronnie, a głupi wielostronnie.