„Czarne i czerwone” to druga część fenomenalnej serii, która nieraz spowoduje w mózgach czytelnika spustoszenie oraz doprowadzi do stanu niemal przedzawałowego! A to m.in. za sprawą zakończeń, w których autorkach funduje nam taką bombę, że ma się ochotę krzyczeć, przezywać i wyrywać włosy, łamane przez rzucanie wszystkim co znajdzie się pod ręką. No ale dobra, część emocji już znalazła swe ujście, więc na spokojnie mogę zabrać się do opisywania moich wrażeń ;)
Zapewne pamiętacie jak zakończyła się pierwsza część, prawda? Kto nie przeklinał - ręka do góry! :D Fabuła książki zaczyna się Gdańsku, jakiś czas poźniej, gdzie nasza główna bohaterka Majka siedzi na plaży Jelitkowo i wspomina swoje życie - i tutaj od razu mówię - ten rozdział nieraz wywołał we mnie niekontrolowane napady śmiechu. Ja wiem, że to co Majka opowiada jest smutne i powinnam jej współczuć i oczywiście jak najbardziej tak jest, ale autorka przedstawiła to w tak genialny i zabawny sposób, że nie mogłam się powstrzymać i zanosiłam się śmiechem, jakby mi ktoś dał głupiego jasia do wdychania. Oczywiście czytając to, przypominały mi się wydarzenia z jedynki, co dodatkowo potęgowało te „doznania”. Już wtedy wiedziałam, że od tej książki ciężko mi się będzie oderwać, zresztą styl pisania autorki i jej poczucie humoru, to coś co pokochałam już przy „Czarnym i białym”! Ale wracając do fabuły, bo oczywiście zboczyłam niejako z trasy, Majka towarzyszy swojej przyjaciółce Renacie, w bardzo trudnych dla niej chwilach. Z kolei Renata widząc, jak Majką tęskni za swoim „niegrzecznym mafioso” Michaelem, w tajemnicy wykupuje jej bilet na Florydę, aby połączyć na nowo te dwie stęsknione za sobą dusze. Co więcej, Michael wracając do swojego dawnego życia, również nie może przestać myśleć o charakternej góralce i w główce oprócz planów zemsty na wrogu, już planuje powrót do Polski. Ale Majka jest szybsza - przybywa na Florydę pierwsza i postanawia zrobić mu niespodziankę. Jednakże nie wszystko idzie po jej myśli, w momencie gdy okazuje się, że jej luby wyjechał na parę dni w interesach, a na jego miejscu w kasynie zastaje Jacka - niezwykle niedobrego brata Michaela…
I w tym miejscu dzieją się rzeczy, które po raz kolejny doprowadziły mnie do łez i bólu brzucha - oczywiście ze śmiechu. To co uwielbiam w książkach Liliany, to
m.in to, że niektóre fragmenty chyba nigdy mi z głowy nie wyjdą! I co sobie je przypomnę to od razu się śmieje - choćby pierwsze spotkanie w Jacuzzi, wieczór przy ognisku, Zgredek czy w przypadku drugiej części poznanie Jacka. O raju, aż jestem ciekawa czy autorka sama pokładała się ze śmiechu jak to wszystko wymyślała!
Cała historia hipnotyzuje niczym magnes. I choć akcja wcale nie jest dynamiczna, a wydarzenia dzieją się tak jak powinny, relacja rozwija się dojrzale i wszystko jest jak najbardziej przemyślane, od tej książki nie sposób się oderwać. Oczywiście wszystko to co wypisałam w poprzednim zdaniu, dla mnie jest fenomenalne, bo ani przez chwile nie czułam się znudzona! Uwielbiam jak w książkach wszystko dzieje się tak jak powinno, a nie, że np „pojechała, postrzelili ją, wpadła w poślizg, ale jednak wyskoczyła z pędzącego samochodu i uciekła” - wiecie o co mi chodzi, prawda? Nie dość, że jest to „not real”, to jeszcze takie na „hop siup”. Każdą kolejną stronę pochłaniałam z tak ogromnym zaciekawieniem, że nim się zorientowałam byłam już przy końcu! A w ogóle! Na ogromny plus zasługuje w tej części kreacja Michela - jego mroczna strona ogromnie mnie zaintrygowała i w niektórych momentach, gdy dostawał szału, ja miałam ciarki na plecach! Oczywiście jego zmiany nastroju powiązane były z świetnie wymyślonymi zwrotami akcji, które podkręcały całą historię, a mnie skutecznie podnosiły ciśnienie! No co tu dużo mówić - dzieje się tu sporo, związek góralki i mafiosa do lekkich nie należy. A tym bardziej w momencie, gdy wtrynia się Jack - buc jakich mało! Może przy bliższym poznaniu go, zmieniłabym o nim zdanie, ale na tę chwilę ma u mnie ogromnego minusa!
„Czarne i czerwone” to kolejna książka, o której mogłabym jeszcze pisać i pisać. Ale najlepiej będzie jeśli sięgniecie po nią sami i poczujecie te wszystkie emocje na własnej skórze! Zapewne tak jak ja będziecie cierpieć pod koniec, ale nie martwcie się, bo będziemy w tym razem :P Od tej historii nie sposób się oderwać, bohaterów nie sposób nie pokochać ( no może oprócz Jacka i paru miejscowych ważniaków), a momentami ciężko się nie zaśmiać! Świetna książka, którą koniecznie musicie przeczytać! Oczywiście po uprzednim przeczytaniu pierwszej części! Ogromnie polecam!