„Wszyscy ludzie generała” to relacja dziennikarza Michael'a Hastings'a z wyprawy, jaką odbył z ekipą generała Stanley'a McChrystal'a („Team America” - jak sami siebie nazywali) w okresie od kwietnia do maja 2010 roku. Pierwotnie dziennikarz, piszący artykuł do „The Rolling Stone” o generale McChrystal'u, miał spędzić jedynie kilka tygodni w Paryżu i Normandii, gdzie generał miał odbyć swoje „turnee” po krajach, zaangażowanych w konflikt w Afganistanie. Jednak dzięki zbiegom okoliczności, przychylności, a także lekkomyślności „Team America” i Duncan'a Boothby'ego, głównego doradcy prasowego McChrystal'a, Hastings odbywa ponad miesięczną wyprawę do Paryża, Normandii, Berlina, aby ostatecznie wyruszyć do Afganistanu.
Boothby chce, choć nie mówi tego wprost, aby Hastings napisał kolejny czczący generała artykuł. Po tym, jak generał David Petraeus odniósł dość dyskusyjne, ale jednak, zwycięstwo w Iraku, media starają się ukazać McChrystal'a w podobnym świetle, chcą w nim widzieć tego, któremu nareszcie uda się wygrać wojnę w Afganistanie. Jednak Michael Hastings ma swój własny cel – pragnie ukazać generała w takim świetle, w jakim do tej pory nie ukazał go żaden dziennikarz, a ci którzy się na to odważyli, skończyli z łatką niewiarygodnych pismaków.
Hastings uczestniczy w najbardziej poufnych rozmowach i naradach ekipy generała. Ma dostęp właściwie do wszystkich informacji. Może z nimi uczynić, co zechce. Ludzie McChrystal'a chcą wierzyć, że ukaże ich przywódcę jako kolejnego Napoleona, a ich samych jako nieugiętych bojowników o wolność i demokrację. Dziennikarz chce to uczynić. Wszyscy wydają się być dla niego mili i, chcąc nie chcąc, zżywa się emocjonalnie z ludźmi, od których zależy przyszłość zarówno Afganistanu, jak i Ameryki. Koniec końców, nie potrafi tego zrobić. Musi być szczery z sobą samym i z czytelnikami. Czy ma przemilczeć fakt, że McChrystal i jego ludzie między sobą niewybrednie nazywają Joe'go Biden'a „bidet”. Niby żart, a jednak pokazujący brak szacunku Pentagonu do Białego Domu. Czy którykolwiek dziennikarz potrafiłby ulec takiej pokusie? Czy wreszcie ma pominąć scenę z Afganistanu, gdzie stacjonujący w jednej z placówek żołnierze omal nie wszczęli buntu, gdy składający im oficjalną wizytę McChrystal nie słuchał tego, co do niego mówią. Generał usilnie próbuje im wmówić, że nie rozumieją strategii przeciwpartyzanckiej, kiedy jedyną osobą, która zdaje się jej nie rozumieć jest sam McChrystal.
Nie, Hastings nie może tego uczynić. Nie umie fałszować rzeczywistości, gdyż jak sam mówi: „Tak więc wszystko, co tam widziałem, słyszałem i czego dowiedziałem się o wojnie, nie stawiało moich bohaterów w najlepszym świetle: byli oni zupełnie niekontrolowaną siłą, która wypinała się na cywilne dowództwo i za nic miała zwierzchność. Zrozumiałem, że to, co od nich usłyszałem, ukazywało kulisy jednego z najbardziej zuchwałych ataków na cywilną kontrolę nad wojskiem, jakiego kiedykolwiek dopuścili się generałowie z Pentagonu.” Nieco dalej dziennikarz zaczyna się zastanawiać, czy tekst, który wysłał do wydawnictwa był najlepszym pomysłem. Wiedział, że ekipa McChrystala potrafiła prowadzić skuteczną kampanię „hejtu” przeciwko niezdyscyplinowanym reporterom. Mimo tego, zdaje się nie żałować swojej decyzji. Uczciwość wobec siebie i czytelnika stawia ponad własne obawy i strach. To prawdziwy, rzetelny dziennikarz. Z rodzaju tych, którzy coraz rzadziej się zdarzają. Nie pragnie się nikomu przypodobać, aby zyskać z tego tytułu niewątpliwe profity. Pragnie jedynie napisać uczciwy artykuł. Szkoda, że to gatunek na wymarciu.
Jak czytamy na końcu okładki: „Sam Michael Hastings krótko po wydaniu książki zginął w wypadku, którego okoliczności budzą kontrowersje”. To skłoniło mnie do pogłębienia tematu. W Internecie, a już zwłaszcza na YouTube, można znaleźć mnóstwo opinii na temat śmierci młodego dziennikarza. Większość z nich to teorie spiskowe, co typowe u Amerykanów, lecz z każdej opinii można wyłuskać ziarnko prawdy. Czy Michael Hastings zginął, ponieważ aż tak zalazł za skórę ekipie McChrystal'a i samego generała? Czy może prowadził inną, bardziej kontrowersyjną sprawę, której ujawnienie byłoby wielkim skandalem (dziennikarz, zaraz przed śmiercią, zbierał podobno materiały na temat tajnych służb, w tym szczególnie CIA)? Czy może to zwykły wypadek? Ale, jeśli tak, to dlaczego znajomi dziennikarza twierdzą, że zaraz przed wypadkiem był kłębkiem nerwów i mówił o tym, że ktoś czyha na jego życie. Z zeznań sąsiadów dziennikarza wynika, że ten bał się kierować własnym samochodem i prosił, aby pożyczyli mu swój własny pojazd. Jak widać, na sąsiadów nie zawsze można liczyć.
„Na podstawie książki NETFLIX zrealizował film WAR MACHINE – w rolach głównych Brad Pitt i Tilda Swinton.” - głosi kolejny napis na tyle okładki. Oby tylko twórcy przedstawili rzetelny, szczery obraz dziennikarza i jego pracy. Oby tylko potrafili być odważni i ukazać go takim, jakim był. Oby umieli zachować się jak sam Michael Hastings, gdy końcem maja 2010 roku wysłał do redakcji „The Rolling Stone” swój artykuł o generale Stanley'u McChrystal'u.