Młody mężczyzna przybywa do stolicy, gdzie będzie realizował swoje marzenia, został studentem dziennikarstwa. Opuszcza rodzinne miasteczko i rodzinę, bez żalu to wszystko zostawia za sobą. Nie za bardzo będzie miał za czym tęsknić.
Rozpoczyna nowe życie z dala od prowincji. Pada w wir życia studenckiego, zdobywa nowych przyjaciół, bawi się, żyje nadzieją, że podbije stolicę. Marzy, by poznać miłość swojego życia i u jej boku spędzić najszczęśliwsze lata swojego życia. Chce kochać i być kochanym. Poznaje Wiktora, zamożnego geja, z którym próbują stworzyć szczęśliwy związek. Jednak pewne nieporozumienia stają się przyczyną konfliktu i ich rychłego rozstania. Młody się załamuje, nie widzi sensu życia bez Wiktora. Wkrótce – dzięki bytności w wirtualnym świecie - na jego drodze staje Mariusz. Rozpoczyna się nowa znajomość, pełna niesamowitych zawirowań, ale i kłamstw. Partner na każdym kroku oszukuje młodego, jednak on nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero jak na jaw wyjdą nowe okoliczności, młody zacznie się zastanawiać nad sensem ich związku. Czy ich miłość będzie trwała i związek przetrwa burze z gradem? A gdzie jest Wiktor? Tak bardzo kochał młodego i pozwolił na rozstanie, nie stara się szukać kontaktu z młodym? Tak trudno ich czasami zrozumieć ...
Gej w wielkim mieście to opowiedziana z sarkazmem i wielką dawką ironii historia bezimiennego geja. Można się pośmiać, duża dawka dobrego humoru gwarantowana. Tym bardziej, że bohater ma ogromny dystans do siebie i potrafi się śmiać z samego siebie. Nie jest zadufany w sobie, przeciwnie, jest pełen optymizmu i nadziei na lepsze jutro. Liczy na zrozumienie otoczenia co do jego preferencji seksualnych. Trzeba mieć świadomość, że akceptacja odmienności seksualnej nie jest u nas tak oczywista, zdarzają się ludzie, którzy nie akceptują homoseksualizmu i często nie chcą mieć nic wspólnego z gejami, uważają ich za odmieńców.
Mikołaj Milcke celowo nie nadał bohaterowi imienia. Każdy gej może siebie uczynić bohaterem tej opowieści, wcielić się w skórę bohatera. A czytelnik ma za zadanie zmierzyć się z problemem homoseksualizmu, odpowiedzieć na pytanie, czy akceptuje osoby o innej orientacji seksualnej. Ta powieść uczy tolerancji i wrażliwości, pokazuje, że gej to też człowiek, i zasługuje na szacunek jak każdy inny. Nie wolno nikogo źle traktować tylko dlatego, że jest gejem.
Bohater dopiero wkracza w świat klubów i relacji gejowskich, jest bardzo młody, romantyczny i łatwowierny. Pozwala się oszukiwać i wykorzystywać. Nie potrafi źle oceniać ludzi, zawsze stara się tłumaczyć i wyjaśniać ich złe czy nieprzyzwoite zachowanie. Taka postawa bohatera momentami mnie denerwowała, brakowało w nim pazura, zadziorności i pewnej stanowczości. Takie ciacho to urobienia. Taka niepewna i niezdecydowana postawa będzie przysparzać mu problemów. Ale chyba jest coś z prawdy w tym, że geje to osoby bardzo delikatne i wrażliwe, łatwowierne i łatwe do manipulacji.
„To była nauczka na przyszłość. Coś w rodzaju lekcji. Teraz już wiem, że nie ma ludzi idealnych. Każdy ma jakieś wady i grzeszki. Czasem trzeba przymknąć na nie oko, kocha się przecież nie za coś, lecz mimo czegoś”.
Książkę czyta się bardzo szybko, napisana jest bardzo łatwym i docierającym do czytelnika językiem, jej lektura nie przysparza żadnych trudności, ponosi nas z prądem. Bardzo dobrze się bawiłam, razem z gejami przeżywałam ich wzloty i upadki, uśmiałam się niesamowicie. Kreacja bohaterów bardzo wyrazista i realna, autor nie ubarwia ich w żaden sposób, stawia na normalność i naturalność.
Chociaż powieść jest łatwa w odbiorze, to tak naprawdę posiada drugie dno. Wytrawny czytelnik zauważy, że autor stawia mu wiele pytań, sugestii w sprawie związków i relacji homoseksualnych. Warto zastanowić się chwilę i określić nasz stosunek do homoseksualizmu, czy go akceptujemy czy też uważamy za niszczące zło tego świata.
Polecam, szczególnie na długie i upalne czerwcowe dni, pozwala dobrze się bawić, wprowadza nas w dobry nastrój. A czas przy niej płynie nieubłaganie ...