Poezję trzeba umieć czytać, ale i pisać. Poeta i czytający muszą grać w jednej orkiestrze. Potrzebna jest kompatybilność i synchronizacja, bo w przeciwnym razie każdy brnie w swoim kierunku. Poznałam smak prawdziwej poezji przy okazji tomiku Mieczysława Zynera, która mnie oczarowała i jednocześnie zachwyciła swoim pięknem. Dzięki jego wierszom nauczyłam się czytać poezję. Subtelne słowa z kart tomiku tworzyły we mnie obrazy, które powoli nabierały kształtów, znaczeń i mojego wręcz uwielbienia. Poznałam człowieka, którego dusza wyrywała się do ludzi, lecz to samotność walczyła o atencję. Sprzeczności rozrywały mu duszę. Droga jego życia wybrukowana była pytaniami, a skoro pytania, to i wątpliwości, a te znowu rodziły zadumę.
Nie chcę porównywać wierszy, ani poetów, ale...
Każdej książce daję szansę. Wierzę, częstokroć naiwnie, że znajdę coś, co zapunktuje - zarówno ona, jak i autor. Tak było w przypadku „Raczej dżumy” Kajetana Herdyńskiego. Tu dałam sobie czas i cierpliwość, by między wersami, a i w samych wierszach też, znaleźć coś, co zrozumie, co we mnie poruszy jakąś strunę emocji, co mnie zatrzyma w pędzie czasu. Szukałam jakiejś chwilowej odskoczni, piękna słów, jakiegoś uniesienia i odpoczynku dla duszy. Lecz nic. Tu nic takiego nie ma. Przerzucasz strona po stronie, czytasz powoli, bo uważnie, tłumaczysz sobie, że to poeta jest w końcu ponad tobą i że to wszystko przekracza twoją inteligencję. W końcu poezję trzeba umieć czytać i rozumieć, a ty? Brniesz w te poplątane słowa z własną pokręconą nieco interpretacją, bo szukasz co autor miał na myśli i szukasz sensu w tych zlepkach wyrazów. Lecz nic, nic się nie wyłania, nic nie ma. Nie ma logiki, nie ma obrazu, nie ma niczego.
Każdy wiersz jest niezrozumiały. Każdy stanowi kolaż słów, które chaotycznie zebrał poeta nadając im wierszowany szyk, jednak pozbawił ich sensu. To myśli przegadane, które nie kleją się w spójną całość. To wyraźny przerost formy nad treścią lub odwrotnie. Trudno dociec, co autor miał na myśli, a skoro jego myśli są niezrozumiałe, to nasze tym bardziej. Sam fakt, że ów zbiorek powstał pomiędzy 2013, a 2021 rokiem świadczy o tym, że są to utwory zrodzone pod wpływem impulsu. Można wręcz odnieść wrażenie, że zostały wyrzucone z głowy autora, spisane i odłożone. Myśli, które jak nadmuchane balony ulatują w niebo tracąc powietrze z wnętrza, by po chwili zniknąć w przestrzeni i w nas.
Jednak biorę poprawkę, że każdy szuka w poezji czegoś innego. Może spokoju? Może wyciszenia i gry słów, których interpretacja i poszukiwanie sensu daje wytchnienie od kłopotów codzienności? Może innego poziomu sztuki? To moja subiektywna recenzja, dlatego proszę nie kierować się tylko i wyłącznie moim zdaniem. Z pewnością znajdą się i tacy, co znajdą tu zachwyt i magnetyzm. Może ktoś spotka tu wersy, które oddadzą jego moment w życiu. W końcu w tym tkwi piękno poezji – w jej wielorakości.
Czas. W każdym wierszu liczy się czas. Wskazówki cichną. Zadajesz sobie pytania, czekasz na odpowiedzi. Poszukujesz siebie, swojego domu i swojej wrażliwości. I obyś stał się własnym odkrywcą.
#agaKUSIczyta