Uwaga spoiler odpowiadający na tytuł książki „Czy mądrości można się nauczyć?”. Tak, można. Czymś zupełnie jednak innym jest ustalenie – jak to robić? Mądrość zgodnie z opisową definicją Sławomira Jarmuża, to pewien zestaw komponentów, które wzmacniając osobowość, pozwolą plastycznie i częściej kierować się właśnie mądrością. Psycholog interesująco, bez dogmatyzmu, prześledził najnowszą literaturę w temacie i w zwartej postaci przekazał czytelnikowi. Publikacja jest w niewielkim stopniu teoretyczna z rozpatrzeniem kluczowych zjawisk, które na mądrość wpływają. Przepracowuje typowe środowiska społeczne, w których mądrość się rozważa (edukacja, praca, medycyna) oraz w dużym stopniu stanowi praktyczny poradnik. Temat trudny, ważny i interesująco opakowany.
W konstrukcji, pedagogicznie przemyślanej, autor osiągnął bardzo praktyczny cel, by czytelnika zaangażować w proces. Chodzi zarówno o przepracowanie teoretycznej problematyki związanej z mądrością, jak i wyników pogłębionych badań psychologicznych i zestawu ćwiczeń w postaci eksperymentów sytuacyjnych wymagających wielowymiarowej interpretacji. Te ostatnie stanowią wprost przykłady do poprzedzających je wstępów sformalizowanych. Praktykowanie mądrości, to pewny wniosek z badań naukowych, stąd Jarmuż skupił się na kilkunastu charakterystycznych sytuacjach.
Posiłkując się na przykład technikami mindfulness czy koncepcją dwóch sposobów myślenia Kahnemanna, psycholog poszukuje maksymalnie obiektywnego podejścia do społecznego sensu mądrości. Bardzo spodobało mi się podsumowanie rozdziału o potrzebnym nawyku myślenia (str. 109):
„Myślenie wymaga wysiłku, do tego trzeba skłaniać w odpowiedni sposób. Takim sposobem jest uruchomienie myślenia krytycznego, które stanowi pomost między inteligencją a mądrością. Z kolei mądrość służy trafniejszemu rozumieniu świata i dzięki temu lepszemu życiu.”
Nieco odwagi wymaga zawsze dyskusja korelująca pożądane cechy z wiekiem, płcią czy stopniem wykształcenia. Jarmuż po prostu podał sugestie wynikające z badań i w sposób stonowany zmierzył intensywność powiązania obiektywnie istniejących różnic z mądrością. Nie zdradzając wyników badań społecznych, które każdy może zinterpretować, pozwolę sobie na esencję, którą każdy podskórnie chyba wyczuwa (str. 48):
„Wszystko wskazuje na to, że same doświadczenia życiowe nie wystarczają, aby mądrość rosła. Doświadczenia powinny być poddane refleksji, to zaś wiąże się z zaangażowaniem poznawczym człowieka. Osoby, które mają okazję dłużej w swoim życiu uczyć się różnych rzeczy, częściej posługują się wiedzą abstrakcyjną. Ta z kolei jest obecna szczególnie na poziomie wyższego wykształcenia.”
Sama konstrukcja tych zdań na poziome stylu z ‘wytrychami nieurażania’ w postaci cieniujących przekaz określeń, to chyba przykład werbalnej mądrości.
Z rozbudowanej propozycji praktycznych porad, bardzo spodobał mi się ‘illeism’ (str. 112-113), jako problem wymagający eksternalizacji emocji poprzez perspektywę 3-osobową. Cnotą w tym kontekście jest zwykła pokora i akceptacja zmienności, jako konsekwencji namysłu nad otaczającym nas światem. Taka ‘miękka’ obserwacja rzeczywistości przewija się przez nakreślone sukcesywnie cząstkowe składniki ludzkiej struktury, która powinna szukać mądrości. Na szczęście kierunek subiektywizmu został przez autora wyhamowany w odpowiednim momencie poprzez przywołanie wspomnianego Kahnemanna tropiącego od lat błędy poznawcze ludzi, którzy niepomni statystyk czasem ‘walą głową w mur’. Muszę jeszcze wspomnieć o czymś, co w świecie ekshibicjonizmu, internetowej lawiny treści o ‘różnym stopniu mądrości’ i politycznej nieznośności warto jednoznacznie stwierdzać (str. 192):
„Formułka ‘przepraszam, jeśli cię uraziłem’ oznacza brak poczucia odpowiedzialności za popełniony czyn i zdziwienie, że ta osoba mogła poczuć się urażona.”
Bez komentarza. A może wręcz przeciwnie – jakby tak w mediach społecznościowych dodać to jako motto bijące w oczy przy każdym logowaniu do własnego profilu?
Właściwie nie mam poważnych zarzutów do autora. Zapewne sam widziałbym trochę więcej rozbudowanej podstawy teoretycznej, bazującej na neuronauce analizy zagadnienia. Poza tym umieszczony pod koniec niewielki fragment, krytyczny wobec ewolucyjnego podejścia do konstrukcji człowieka (str. 199-200), odbiera całości nieco uniwersalizmu. Jedyną poważną wątpliwość mam do w sumie ważnego testu na mądrość, tzw. Projektu Berlińskiego (str. 31). Pojawia się w nim remedium na kulturowe konstrukcje stereotypizujące, które trzeba rozważyć pod kątem etnograficzno-historycznym. Za dużo tu chyba postmodernistycznej niekonkluzywności. Do tego trochę ‘po macoszemu’ autor potraktował relację mądrości wobec wiedzy, szczególnie takiej, która nie wynika z interakcji wprost z drugim człowiekiem. W dobie ‘ekosystemowo-ekologiczno-klimatyczno-holistycznego’ rozumienia antropocenu, mądrość należałoby rozszerzyć o całą klasę zjawisk, wobec których musimy przyjmować postawę pogłębionego namysłu. Inaczej nawet najmądrzejszy będzie musiał się usmażyć, poddany podwyższonej dobowej operacji słońca.
„Czy mądrości można się nauczyć?”, to bardzo potrzebna książka. Widziałbym od razu jej drugi tom. Taki ‘biorący na tapetę’ psychologię ewolucyjną i naukę wydartą przyrodzie o świecie, który z pokorą powinniśmy zgłębiać. Wtedy zachęta do mądrości, przepracowana przez społeczne narzędzia, miałaby szansę poszybować jeszcze wyżej. Ostatnie kilka zdań książki, apel o uczenie mądrości już w szkołach, tak wprost – to smutna naiwność ‘wyszarpana w kontekstu realiów’ – a może się mylę i uważam niemądrze?
BARDZO DOBRE – 8/10
=======
* Autor sentencji – Thomas Grey, angielski poeta. Każdy rozdział książki rozpoczyna ciekawa nieuczesana myśl. Może kilka przykładów:
„Posiadł wiedzę, ale jej nie zapłodnił” (S. Lec)
„Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić.” (A.A. Milne)
„Nie spieraj się z idiotą, ktoś patrzący z boku mógłby was pomylić.” (D. Boorstin)
„Nigdy nie oddałbym życia za swoje przekonania, ponieważ mogę się mylić.” (B. Russell)
„Życie jest straszne, ale ja postanowiłem, że jest piękne.” (B. Hrabal)