Anne Cassidy jest jedną z moich ulubionych autorek. Mimo że jej książki nie są długie, i mają w sobie mało akcji poruszają mnie i intrygują. Autorka porusza często kontrowersyjne tematy, o których inni nie piszą. Pod tym względem historia „Gdzie jest Jennifer?” nie różni się od innych tej autorki.
Książka opowiada o Alice Tully – dziewczynie, która ukrywa swoją przeszłość. Nikt nie może się dowiedzieć, kim jest tak naprawdę. Gdyby ktoś z zewnątrz odnalazłby ją, od razu wszyscy zaczęliby o niej pisać. Oto ona, dziewczyna która zabiła w wieku 10 lat swoją koleżankę.
Kiedy pierwszy raz dowiedziałam się o sekrecie Alice przeraziłam się. Często słyszymy o morderstwach, gwałtach itp., ale chyba jeszcze nigdy nie słyszałam o tym, że dziecko zabija swoją przyjaciółkę. Jest to bardzo wstrząsająca myśl, którą naprawdę trudno zrozumieć. Zawsze mamy wrażenie, że to dorośli zabijają, a dzieci są ofiarami. Tym razem jest inaczej. „Gdzie Jennifer?” To opowieść o tym, jak ktoś kto zabił, stara się zacząć żyć normalnie. Przy okazji poznajemy myśli Alice oraz jej życie, które nie było idealne. Matka ją porzucała, oddawała do domu dziecko, do babci, później znowu brała do siebie i tak w kółko. W dodatku starała się przekupić dziewczynkę. To wszystko sprowadza się do morderstwa…
Ogólny pomysł na książkę jest nieprzeciętny i oryginalny. Nie słyszałam jeszcze o takiej zbrodni, ani o pozycji o takiej historii. „Gdzie jest Jennifer?” porusza bardzo ważne tematy. Pokazuje jak wielki wpływ na społeczeństwo mają media. Przy okazji przybliża nam sylwetkę dziewczyny, która nigdy nie chciała być mordercą. Dopiero pod koniec książki zrozumiałam, że to nie ona zabiła tylko jej psychika i przeszłość, która jest jeszcze gorsza niż zbrodnia, którą popełniła.
Gdy czytałam tę książkę nurtowała mnie myśl, czy na pewno można posądzać dziesięciolatkę o popełnienie morderstwa. Przecież była jeszcze wtedy dzieckiem, które nie zdawało sobie sprawy, z tego co robi. Zrozumiały to trzy osoby. Reszta chciała żeby jak najszybciej umarła. „Gdzie jest Jennifer” obrazuje nam, jak łatwo ludzie szufladkują innych. Wystarczy kilka złych słów o człowieku i wszyscy już wytykają go palcami i szepczą za jego plecami.
Oprócz głównego wątku, który opowiada o próbach ukrycia swojej tożsamości przez Alice. Znajdujemy w książce również wątek miłosny między nią, a Frankim. Z pozoru jest on mało znaczący, ale pod koniec można zauważyć, że jednak odgrywał on dość ważną rolę w życiu dziewczyny.
W książce spodobał mi się przede wszystkim styl pisania autorki. Jest on niezmienny we wszystkich książkach. Pisarka wciela się w narratora wszystkowiedzącego i to nam pozostawia wybór, jak odbierzemy treść danej historii.
„Gdzie jest Jennifer” jest naprawdę dobrą książką, którą dzięki swojej fabule i talentowi pisarskiemu pani Cassidy pochłania się w jeden wieczór. Nie jest to po prostu zwykła historia. Opowieść o Jennifer, jest inna, trochę straszna i owiana nutką tajemniczości. Kiedy skończyłam czytać tę pozycję, to miałam mętlik w głowie. Zakończenie pozostawia wiele możliwości, jednak to my musimy zdecydować jakie ono będzie. Nie można je uznać za szczęśliwe, ponieważ Jennifer zawsze będzie musiała zostać w ukryciu, ale będzie dzięki temu bezpieczna.
Moim zdaniem ta książka jest świetnym dowodem na to, że nie ważne jaki jest dany człowiek. Najważniejsze jest na jakich ludzi trafi. Gdyby Jennifer nie znalazła ludzi, którzy by ją wsparli, prawdopodobnie stoczyłaby się na dno. Nie jest jednak powiedziane, że to co zrobiła jest dobre. Morderstwo zawsze pozostaje morderstwem, jednak sądzę, że wcześniejsze życie dziewczyny było wystarczającą karą.
Sądzę, że ta książka przypadnie do gustu wszystkim. Nie jest ona długa, dlatego nawet jeśli komuś się nie spodoba, to nie straci przy niej dużo czasu. Jest to historia, która zostawia na nas ślad. Osobiście nie mogę jej do tej pory wyrzucić z głowy. Pani Cassidy ma niezwykły talent, a jej pomysły są nieszablonowe. Moim zdaniem, każdy powinien poznać tą autorkę. Historie które nam przekazuje są tak realne, a bohaterowie tak autentyczni, że mamy wrażenie, że czytamy o prawdziwych zdarzeniach. „Gdzie jest Jennifer” jest tego idealnym przykładem.