"Zdrada" to powieść psychologiczna, dramat i thriller w jednym dość skompresowanym wydaniu. Alvtegen udowadnia tą pozycją, że można przy pomocy niewielu słów zawartych w krótkich rozdziałach zwizualizować stadia rozwoju sytuacji kryzysowych w małżeństwie, zobrazować doznania, emocje, pokiereszowaną psychikę, to, co kieruje chorymi umysłami.
Zdrada i chęć zemsty. Czasem to drugie przewyższa swą misternością pierwsze. A i często sama zdrada przestaje smakować.
Małżeństwo z piętnastoletnim stażem przeżywa kryzys. To co ich na początku połączyło, bo wydawało się spełniać oczekiwania za równo ze strony energicznej Evy, jak i mniej zdecydowanego, wyciszonego Henrika, po latach zaczyna ciążyć. Sytuacja przedstawiona z obu stron obnaża istotę nieporozumień, wzajemnych niechęci. Problemem długoletnich związków nie jest znudzenie sobą, codzienna powtarzalność sytuacji, a nawet monotonia w łóżku, a niedogadanie. Brak rozmów, szczerości zniechęca do dbania o relacje, wtedy łatwiej spojrzeć w bok, by znaleźć zainteresowanie w oczach innych i poczuć się bardziej atrakcyjnym.
Bez dialogu łatwiej popełniamy błędy, gdyż opacznie interpretujemy zachowanie drugiej osoby i na przedstawieniu właśnie takich błędnych założeń skupiła się Alvtegen tworząc intrygujące monologi bohaterów. A budząca napięcie, ekstremalna dla bohaterów sytuacja, jest tylko pretekstem dla analizowania odczuć bohaterów.
On - stłamszony - dopuszcza się zdrady, ona - niedoceniona - postanawia się zemścić. Nie brak w tym zacięcia i finezji. W międzyczasie przypadkowe spotkanie nieznajomego zaowocuje niewspółmiernymi skutkami. Być może, gdyby nie ten człowiek, sytuacja miałaby szansę wrócić do równowagi, ale Jonas na to nigdy nie pozwoli.
Patrząc na fabułę powierzchownie można ocenić, że nic szczególnego. Przecież traktuje o zwykłych codziennych sprawach, relacjach międzyludzkich, oczekiwaniach względem bliskich, braku doceniania, zagubienia się pośród błahostek. Pokazuje jak łatwo można stracić to co było dobre, a niedocenione. Dla mnie to do czego dochodzi w małżeństwie, to tak zwany butterfly effect: jeden wyłom prowadzi do serii zdarzeń wymykających się spod kontroli. Tego nie da się okiełznać, nie można zatrzymać rozpoczętej gry. A już na pewno nie ze strony Jonasa. Motyl zatrzepotał skrzydłem i rozleciał się domek z kart.
Zdrada prowadzi do intryg, te doprowadzają do poważnych konsekwencji w środowisku znajomych; ktoś tu może stracić życie. To z kolei rykoszetem trafi do pałającej zemstą i bezmyślnie zdradzającego. Posypią się wszystkie połączenia. Zostanie walka o przeżycie.
Konstrukcja fabuły jest tak prosto i genialnie skonstruowana, że nie łatwo napisać coś zachęcającego, żeby przy okazji nie zdradzać ważnych dla niej elementów. Akcja toczy się lekko, momentami czułam, że za szybko, a za chwilę chciałam dalej, dalej, byle prędzej dowiedzieć się jak będzie tego finał. Nie może być dobrze, prawda? Konsekwencje zabolą, dokonają nieodwracalnych zniszczeń i jedynie w umyśle szaleńca będzie ten promyk, że można przetrwać, oto życie wraca do równowagi.
Nikt nie jest wolny od wad i bezmyślnych uczynków, o czym dowiadujemy się stopniowo. Co też oznacza, że każdy z bohaterów ma swoje za uszami i trudno byłoby tu kogoś napiętnować mniej lub bardziej, ponieważ postępowanie każdego z nich kogoś zrani teraz lub miało to już miejsce w przeszłości, a co ma dalekosiężne konsekwencje.
Patrząc na tę książkę można poczuć zawód, że to takie krótkie, że można by więcej napisać, ale zdecydowanie jest to przewagą nad innymi podobnymi powieściami, które wypełnia się czasem zbytecznie działaniami obu stron, gdzie trudno ustrzec się powtarzalności. Autorzy w swoich powieściach z motywem zdrady lubią korzystać ze schematu, by z namaszczeniem ukarać stronę zdradzającą. Na zasadzie: jest winny, jest wygrany. Trzeba wziąć też pod uwagę, iż Autorka opisuje przedstawiane sytuacje w oparciu o wewnętrzne wynurzenia bohaterów, a to przy nieproduktywności stron mogłoby skutecznie podziałać odwrotnie na czytelnika, niżby się zakładało. Ostatecznie dostajemy treść wyważoną w refleksje i przemyślenia, ze szczyptą niewiadomych, iskrą podniecenia i odpowiednio przyprawioną napięciem.