Gdy system sprawiedliwości okazuje się niesprawny, w mieście pojawia się "Czyściciel", który postanawia wyręczyć tonącą w biurokracji policję.
W Nowym Jorku zaczyna grasować morderca, który szybko zyskuje taki przydomek, ponieważ w jego modus operandi wpisuje się przebieranie ofiar w kombinezony używane przy pracach porządkowych oraz wymuszanie zeznań, w których przyznają się do winy. "Czyściciel" poluje na ludzi, którzy dokonali zbrodni, ale ze względu na opieszałość systemu sprawiedliwości nie zostali ukarani. Tam gdzie litera prawa wiąże ręce policji i prokuraturze, tam wkracza on, sięgając po niestandardowe środki przymusu. Obejmują one porywanie, przetrzymywanie i tortury z użyciem narzędzi wynalezionych w średniowieczu.
Metody używane przez "Czyściciela" okazują się bardzo skuteczne. Dość szybko zyskuje on spore grono sympatyków, a transmisje "zeznań" uśmierconych potem przestępców oglądają miliony ludzi, nie tylko mieszkańców Nowego Jorku. Być może z tego powodu policja jest dość opieszała w poszukiwaniu tego nowego szeryfa, działającego ponad prawem. Na dobrą sprawę wykonuje pracę, której oni zrobić nie mogą, krępowani przepisami. Wszystko się zmienia, gdy najnowszą ofiarą czyściciela jest osoba należąca do nowojorskiej bohemy. Wtedy do akcji włącza się, znany nam z pierwszego tomu tego cyklu, elitarny oddział NYPD RED, który został powołany aby troszczyć się o śmietankę tego miasta, które nigdy nie śpi.
Detektywi Jordan i MacDonald rzeczywiście niewiele mają czasu na dobry sen. Czas nagli. Zbliżają się wybory na burmistrza, które wyznaczono im jako deadline na ujęcie "Czyściciela". Sprawa okazuje się coraz bardziej skomplikowana, im więcej informacji uzyskują. W międzyczasie porwana została kolejna osoba, która została uniewinniona w procesie śledzonym przez cały kraj. Ławnicy uznali za niewinną kobietę, którą opinia publiczna zgodnie uznała za morderczynię dziecka. Idealna sprawa dla "Czyściciela"...
Akcja książki jest bardzo dynamiczna. Jest to charakterystyczne dla literatury sensacyjnej i trzeba oddać Jamesowi Pattersonowi, że świetnie radzi sobie z tym zadaniem. Thriller wciąga od pierwszych stron. Krótkie rozdziały i częste zwroty akcji sprawiają, że ciężko jest odłożyć książkę na półkę. Gorzej radzi sobie z wątkami obyczajowymi... Gdy opisuje pościgi, strzelaniny i ratowanie kogoś w ostatnich sekundach, nawet jeśli jest to sztampowe, to jednak wciąga. Gdy zabiera się za skomplikowane relacje między głównymi bohaterami oraz ich partnerami - robi się to bardziej tandetne. Jeszcze gorzej dzieje się gdy zabiera się za wątki miłosno-erotyczne. Tu pojawiają się czasem ciary żenady :)
Reasumując - książkę polecam, choć momentami jest bardzo zła. To troszkę takie "Na wspólnej", które jako guilty pleasure nadal oglądają miliony. Nie dla wybitnej gry aktorskiej, ale po prostu dla rozrywki. To troszkę czytadło, które sprawia frajdę. Jeśli przymkniemy oko na różne mankamenty, to polubimy się z głównymi bohaterami.