„W życiu sztuką jest odróżnienie mistyfikacji od prawdy. Tylko od nas zależy, czy iluzję weźmiemy za prawdę, czy prawdę za iluzję.”
W związku dwojga ludzi podstawą wspólnego, udanego życia jest zaufanie i szczera rozmowa oraz umiejętność oddzielenia fałszu od prawdy. Gdy tego brakuje, wówczas sytuacja może wymknąć się spod kontroli, tak jak to miało miejsce u bohaterów książki „Sobie pisani”.
Marta prowadzi biuro podróży w Pradze, które współpracuje z biurem w Gdańsku, którym zarządza Hubert, jej chłopak. Poza tym Marta oprowadza turystów po Pradze, pokazując im piękno miasta, opowiadając fascynujące historie i legendy. Narzeczonych dzieli wiele kilometrów, ale mimo to Hubert pokonuje tę trasę dosyć często, by spędzić z ukochaną chociaż kilka dni. Razem planują wspólną przyszłość i odkładają pieniądze na ślub, wesele i własny dom. Niestety, ostatnia wizyta narzeczonego w Pradze skończyła się dla niech rozłamem. Hubert przyjechał do stolicy Czech ze swoją asystentką Anną na targi turystyczne. Podczas kolacji w restauracji Marta zauważa, że Hubert wciąż zajęty jest rozmową z Anną, jakby zapominał o siedzącej obok narzeczonej. Natomiast na nią zwraca uwagę nieznajomy mężczyzna, który zaprasza ją do tańca, co w Hubercie wzbudza złość i zazdrość. Po powrocie do mieszkania wynajmowanego u babki Sofii, dochodzi do burzliwej awantury, w wyniku której Hubert trzaska drzwiami, pozostawiając Martę w rozsypce emocjonalnej. Przyjaciółka Marty i wnuczka Sofii Alena, dowiedziawszy się o tym, co się stało, wpada na pomysł, by ochronić Martę przed nieszczęściem, rozgoryczeniem i pomóc odnaleźć szczęście.
To moje trzecie spotkanie z powieściami pani Jolanty Kosowskiej, po której dzieła zawsze sięgam w przeświadczeniu, że będzie to kolejna romantyczna i niezwykła historia. Tak było w przypadku książki „Bożonarodzeniowa Księga Szczęścia” oraz „Wielkie włoskie wakacje” i tak jest w „Sobie pisani”. Zwraca w niej uwagę na wartości, które są istotnie w życiu, a przede wszystkim podkreśla ważną rolę rozmowy, której w tej powieści zabrakło.
Fabuła oparta została na niedomówieniach, niewłaściwej ocenie sytuacji, zbyt szybko wyciąganych wnioskach pokazując, że każdy ma prawo popełniać błędy, ale nikt nie powinien ingerować w czyjeś życie, aranżować go według własnych wyobrażeń, gdyż każdy musi pokonać swoje problemy po swojemu.
Autorka umiejętnie stworzyła iluzję, w którą wnikamy od samego początku. Bardzo zgrabnie poprowadziła fabułę wykorzystując do tego zmienną narrację kilku osób. Każda z nich opowiada nam swoją wersję wydarzenia odsłaniając jednocześnie to, czego nie dostrzegaliśmy wcześniej. Dokłada swoją „cegiełkę” do fabuły poszerzając też nasze postrzeganie sytuacji, a my mamy coraz więcej informacji, poznajemy więcej szczegółów i zaczynamy dostrzegać prawdziwy obraz wydarzeń. Nagle okazuje się, że nie wszystko jest takie, jakie widzieliśmy na początku tej opowieści.
Najpierw widzimy sytuację i przeżycia z punktu widzenia Marty i razem z nią przeżywamy jej smutek, złość, zmęczenie, frustrację i emocjonalne cierpienie. Patrząc z jej perspektywy wydaje się nam, że wiemy w jakim kierunku podąży ta historia, lecz gdy do głosu dochodzi babka Sofia, Alena i Pepe, wszystko nabiera zupełnie niespodziewanego obrotu sprawy. Ulegamy iluzji, tak jak Marta, wokół której toczy się intryga. Sofia, Alena i Pepe podejmują działania w dobrej wierze, ale, gdy iluzja opada, okazuje się, że za nią jest gorycz i niesmak.
To powieść otoczona praskim klimatem, wschodami i zachodami słońca nad Wełtawą, urokiem wąskich uliczek i magii zaklętej na Moście Karola, emanująca feerią barw o różnych porach dnia. Autorka uwielbia Pragę, o której pisze w tej powieści z miłością. Pokazuje, że jest to miejsce, w którym może wydarzyć się wszystko. Odkrywa jej uroki, zwraca uwagę na romantyczne zakątki i tajemnice zaklęte w starych kamienicach.
„W tym mieście może wydarzyć się wszystko. Nigdzie w Europie nie ma tyle magii, czarów i kontaktów z diabłem.”
Kwestią, która wyłania się w trakcie poznawania tej historii jest miłość i różnice pokoleniowe w tym względzie. Poprzez osobę babki Sofii i jej wypowiedzi, autorka ukazuje urok dawnego podejścia do miłości, odkrywania siebie stopniowo, skradzionych spojrzeń, pierwszych pocałunków, piękno chwili, której dziś młodzi nie potrafią docenić. Zbyt szybko przechodzą z fazy poznania, do seksualnego zbliżenia, odzierając miłość z jej romantycznej otoczki. Wciąż pędzimy za karierą, sukcesem, poruszamy się w kieracie obowiązków, pracy, by gromadzić coraz więcej przedmiotów, a zapominamy o sobie i najbliższych osobach. Nie mamy czasu dla siebie i nie zauważamy, że proza życia zaczyna nas dzielić.
„Sobie pisani” to przepiękna historia, świetnie zaplanowana, ułożona z misternie splecionych ze sobą wątków. Wzbudza wiele emocji, skłania do refleksji, wzrusza i uświadamia, że życie to seria przypadków, ale też przeznaczenia, które kieruje ku sobie odpowiednie osoby, a przede wszystkim naszych decyzji. Każdy jest za nie odpowiedzialny i zbiera ich konsekwencje. Podobnie było z bohaterami tej książki. Każdy z nich dokonywał wyborów, które wprowadziły jeszcze większy zamęt. Marta zatopiona w swoim bólu tworzy w swoim umyśle obrazy, interpretując fakty po swojemu. Alena zbyt pochopnie wyciąga wnioski, co powoduje szereg zdarzeń, które okazują się pasmem pomyłek i nieporozumień, a pomoc ze strony Sofii i jej wnuczka Pepe wprowadza dodatkowy zamęt. Na ich przykładzie wyraźnie widać, że pomagać też trzeba umieć.
Czasami robimy coś w dobrej wierze, będąc przekonanym, że pomagamy danej osobie w jej trudnym momencie życia. Tymczasem nie mając wglądu w czyjeś życie, nie znając wszystkich elementów, możemy swoimi działaniami bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Nie raz można usłyszeć, by się w coś nie wtrącać, zgodnie z przysłowiem „Nie pchaj palca między drzwi”, bo może się okazać, że zrobiliśmy komuś niedźwiedzią przysługę, o czym przekonali się boleśnie bohaterowie książki „Sobie pisani.” Chętnie pomagamy widząc czyjeś nieszczęście, ale pomagać też trzeba umieć, gdyż swoimi działaniami możemy sprawę jeszcze bardziej pogorszyć.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Zaczytani
Magiczna Praga, przyjaźń i alchemia miłości – najbardziej romantyczna powieść Jolanty Kosowskiej! Życiem Marty, właścicielki biura podróży i przewodniczki po czeskiej Pradze, wstrząsa nagła burza – ...
Magiczna Praga, przyjaźń i alchemia miłości – najbardziej romantyczna powieść Jolanty Kosowskiej! Życiem Marty, właścicielki biura podróży i przewodniczki po czeskiej Pradze, wstrząsa nagła burza – ...
„Sobie pisani” Jolanty Kosowskiej to książka, która zaczyna się obiecująco, jednak z czasem nie spełnia wszystkich nadziei, jakie w niej pokładałam. Z jednej strony, początek był niezwykle wciągający...
"Miłość to sztuka, w której obie strony powinny być artystami. Jest intrygująca, inspirująca, pobudzającą zmysły i wymaga ogromnego zaangażowania, jak każdy inny rodzaj sztuki..." Zamykam oczy i sta...
@kasienkaj7
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...