Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania tej książki zawahałam się. Zadałam sobie pytanie: „Co ja wiem o autyzmie i czy jestem w stanie odnieść się do treści lektury?”. I wówczas przypomniałam sobie słowa mojego najlepszego przyjaciela, który swego czasu powiedział: „Jeśli życie stawia przed tobą wyzwanie, dobrze jest je podjąć”. Więc podjęłam. I dziś już wiem, że to była słuszna decyzja. Autyzm to nie góra, na którą się wspinasz z nadzieją, że uda Ci się dotrzeć na szczyt, gdzie sytuacja się poprawi, to trwająca całe życie wędrówka w nieznane, przez doliny i wzgórza pełne ekscytacji, walki i zdziwienia. To nie jest miejsce, do którego zmierzasz – to podróż, w której uczestniczysz [s. 40].
Bożena Gąsior, matka silna (co nie oznacza, że nie miewa gorszych dni), niezwykle zdeterminowana, nie bojąca się prosić czy błagać, wytrwała i nieustająca w swoich działaniach, których celem jest poprawa komfortu życia jej ukochanego dziecka, staje się dla Czytelnika przewodnikiem w niezwykłej podróży, której początkiem są narodziny chłopca, obdarzonego urzekającym imieniem – Miłosz. Chłopca, ktoremu w drugim roku jego życia postawiono diagnozę: „AUTYZM W STOPNIU OD UMIARKOWANEGO DO CIĘŻKIEGO” – choroba nieuleczalna. Tamtego pamiętnego dnia życie rodziców Miłosza Gąsiora i jego starszego brata zmieniło kurs. Od tej pory ich celem stała się pomoc Miłoszowi w zrozumieniu otaczającego go świata, poprawa interakcji społecznych oraz nauka samodzielnego wykonywania codziennych czynności.
Podążając śladami przewodniczki, stajemy się świadkami postawienia diagnozy, po usłyszeniu, której mogą ugiąć się kolana; wspólnie odwiedzamy przedszkole i przemierzamy korytarze kolejnych szkół, do których uczęszczał Miłosz; uczestniczymy w wielu uroczystościach – pierwsze nuty, melodie zagrane na pianinie, wyróżnienia i koncerty.
Droga, którą kroczy rodzina Gąsiorów nie jest łatwa, są sukcesy, są porażki; po drodze wspaniali ludzie oraz tacy, z którymi trzeba się „użerać”. Ciągłe kroczenie do przodu, po to, by temu dziś już młodemu i przystojnemu mężczyźnie umożliwić rozwój i sprawić, by, jak to tylko możliwe, umiał odnaleźć się w świecie, który przez jego umysł postrzegany jest w nienormatywny sposób.
Ta książka to nie tylko autobiografia, to także mnóstwo cytatów, które warto zapamiętać, bo dzięki nim łatwiej przejść przez trudy życia. To rady i apele do bliskich osób z syndromem autyzmu, by nie tracili nadziei, by pamiętali, że na swojej drodze spotkają także wspaniałych ludzi, że porażki bywają i bywać będą, i że zamknięcie jednych drzwi oznacza otwarcie innych.
»Kiedy jedne drzwi się zamykają, drugie się otwierają, ale często tak długo patrzymy z żalem na zamknięte drzwi, że nie widzimy tych, które dla nas się otwierają» [s.29].
W książce znajdziemy ciekawe opowieści i trochę historii z życia słynnych muzyków, takich jak choćby, Ludwik van Beethoven oraz wypowiedzi osób (przyjaciół, nauczycieli, lekarzy i terapeutów), których Miłosz spotkał na swojej niełatwej drodze.
Pomimo burz i kłód rzucanych pod nogi, pomimo uginających się kolan, ale też dzięki wspaniałym ludziom, którzy stawali na drodze bohaterów tej książki, udało się autorce uczynić niemożliwe możliwym. Mimo że bohater książki nadal ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem i rozumieniem języka mówionego, może się spełniać w muzyce, która jest jego światem. Muzyka stała się dla Miłosza „jego językiem, środkiem komunikacji z innymi”.
Lektura ta wyzwoliła we mnie niezwykłe emocje. Już od pierwszych słów, już od pierwszych zdjęć i od pierwszych dźwięków, które brzmiały gdzieś z tyłu mojej głowy. Interesujący styl i język autorki, barwny, płynny, momentami poetycki sprawiał, że z przyjemnością podróżowałam po kartach książki. To inspirująca, motywująca, jedyna w swoim rodzaju książka. Uważam, że bardzo potrzebna.
Co istotne, to nie jest lektura tylko dla osób, które żyją czy też spotykają się z ludźmi z autyzmem. Osobiście nie spotkałam takich osób, a mimo to książka ta, poza wzbogaceniem mojej wiedzy na temat tej choroby, „dała” mi wiele rad, natchnienia i motywacji, które są potrzebnie w życiu każdego człowieka.
W książce znajdziemy ponad trzydzieści zdjęć z życia Miłosza, które są swoistą „historią w fotografiach”. Bożena Gąsior powiedziała kiedyś, że gdyby w czasach, kiedy była na początku tej drogi, przeczytała taką książkę, byłoby jej łatwiej. Dlatego stworzyła tę lekturę, aby ludzie mogli poznać ten świat jej oczami i uwierzyć, że ich świat się nie zawalił, lecz otworzyły się przed nimi nowe drzwi.
Tak bardzo pragnęłabym usłyszeć wtedy historię taką jak Miłosza – historię młodego człowieka, który, mimo że nadal nie potrafi funkcjonować samodzielnie, może prowadzić satysfakcjonujące życie pełne muzyki i dawać poprzez nią pozytywną inspirację oraz nadzieję wielu innym[s.25].
Na zakończenie dodam, że ta książka ma potencjał, by stać się inspiracją dla scenariusza filmu, który pokazuje, że niemożliwe może stać się możliwe.
Bardzo dziękuję Pani Bożenie Gąsior za możliwość zrecenzowania tak niezwykłej, wartościowej i bezsprzecznie potrzebnej książki.
Droga matki i dziecka ku samowyrażeniu Ciemność – to właśnie pamięta Bożena matka Miłosza, gdy po raz pierwszy usłyszała diagnozę autyzmu u swojego dwuletniego syna. Potem nastąpiła kakofonia rozpac...
Droga matki i dziecka ku samowyrażeniu Ciemność – to właśnie pamięta Bożena matka Miłosza, gdy po raz pierwszy usłyszała diagnozę autyzmu u swojego dwuletniego syna. Potem nastąpiła kakofonia rozpac...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @AnnaKatarzyna
ZA KULISAMI „WŁADCY PIERŚCIENI”
@Obrazek „Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmił, że wkrótce zamierza dla uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wydać szczególnie wspaniale przyjęcie – ...
PIĘĆ METOD, KTÓRE SPRAWIAJĄ, ŻE POCZUJESZ SIĘ LEPIEJ „TU I TERAZ”
Co, gdyby każda zła rzecz, jaka kiedykolwiek ci się przytrafiła, w tym każdy problem, jaki napotkałeś, pojawiła się w twoim życiu po to, żebyś znalazł się w kontakcie z ...