Muszę przyznać, że po przeczytaniu opisu fabuły byłam zachwycona, że dane mi będzie zapoznanie się z tym tytułem. Bo jak miałoby być inaczej? W środku nocy znika znana piosenkarka i gwiazda YouTube'a. Filmik z żądaniem okupu trafia do jej specjalistki od zarządzania reputacją (właśnie reputacją a nie wizerunkiem, co już sugeruje, że nasza gwiazdka ma co nieco za uszami). Alicja, będąca zarazem jej najlepszą przyjaciółką postanawia nie angażować w sprawę policji tylko sama zająć się śledztwem. Jej decyzja podyktowana jest częściowo tym, że w przeszłości Mileny były już porwania... angażowane przez nią samą.
Książka napisana jest z kilku perspektyw, chociaż przeważa wersja Alicji. Początkowo myślałam, że są to zeznania składane przed organami ścigania po porwaniu Mileny, ponieważ mamy narrację pierwszoosobową i są to odpowiedzi na zadawane pytania. Bohaterowie przedstawiają swoje wersje wydarzeń i coraz dotkliwiej zakreślony zostaje podział Alicja kontra reszta współpracowników Mileny (jej ochroniarzem Sebastianem i menagerem Michałem).
Stopniowo poznajemy wydarzenia feralnej nocy (akcja rozgrywa się w ciągu kilku godzin, więc nie ma niepotrzebnych dłużyzn) a także odkrywamy wydarzenia z przeszłości bohaterów, przede wszystkim Alicji i Szymona, porywacza piosenkarki oraz samej porwanej.
Powieść to raptem 300 stron, czyta się w miarę szybko, bo narracja jest płynna i sprawnie poprowadzona, ALE jakoś mnie ona nie zachwyciła, nie porwała i z pewnością nie zagości na dłużej w mojej pamięci. Dlaczego? Powodów jest kilka.
Po pierwsze wszystko jest zbyt poprawne. Zabrakło mi głębi, wydarzenia są przedstawione w sposób poprawny i nic więcej, nie porywają czytelnika, nie zaciekawiają. Aura niedomówień, półsłówek i pewnej tajemnicy wykreowana jest w sposób, który znakomicie sprawdza się w horrorach (które do tej pory pisał autor pod pseudonimem Dawid Kain) niestety w thrillerze psychologicznym raczej drażni niż ciekawi.
Po drugie bohaterowie również są płascy, bez wyrazu. Nie można ich polubić jak i znielubić. Nawet, gdy poznajemy ich losy, traumy z przeszłości to ciężko jest się z nimi w jakikolwiek sposób uosabiać. Jakoś nie poczułam, że są to prawdziwe osoby, nie potrafiłam im współczuć. Właściwie autor tak bardzo skupił się na tej aurze tajemniczości i niedopowiedzeń, że słabo okreslał motywy ich działań. Dla mnie bohaterowie to przypadkowe osoby z przypadkowymi dramatami osobistymi i jak na thriller psychologiczny zabrakło mi tej psychologii.
Po trzecie to czego w tej historii nie było? Jak na tak niedługą opowieść i mocno ograniczone grono bohaterów to ilość nieszczęść jakie spotkała ich w życiu poraża swoim ogromem. Na dodatek niektóre z doznań są dość abstarkcyjne, i ponownie bardziej pasowałyby do horroru. Może gdyby autor trochę się ograniczył z umieszczaniem poszczególnych elementów, a bardziej skupił się na kilku wybranych byłoby lepiej. A tak tylko sygnalizować zagadnienie i już leciał do kolejnego nieszczęścia. Nie pozwalał czytelnikowi na refleksję, bo wszystko było zbyt powierzchowne.
Podsumowując pomysł na książkę był bardzo dobry, warsztat pisarski pan Kiszela posiada, bo książkę czyta się w miarę szybko, nawet z zainteresowaniem. Niestety zabrakło "pazura", czegoś mocniejszego ca zapadłoby nam w pamięć. Brakuje też rysu bohaterów i ich przeżyć. Wszystko to sprawia, że książka jest po prostu kolejnym przeciętniakiem, a szkoda, bo zapowiadała się naprawdę dobrze.
Za egzemplarz książki dziękuję Wudawnictwu W.A.B.