Nie wiem, czy nie jest to najlepsza część cyklu z Gabrielą Sawicką…
Poprzedni tom skończył się bardzo dramatycznie. Komisarz Michalski, prywatnie partner prokurator Sawickiej, wraca do domu, który wygląda jak miejsce krwawej zbrodni. W dodatku nie ma Gabi. Wszystko wskazuje na to, że w domu rozegrały się wydarzenia, z których Gabriela raczej nie miała szans wyjść żywa. „Nie oszukasz mnie” zaczyna się w miejscu, w którym kończy się tom poprzedni. Gabi jak nie było, tak nie ma, a Michalski zostaje oskarżony o jej zabójstwo. W tym samym czasie zostaje brutalnie zamordowany emerytowany policjant i jego żona. Zbrodnia do złudzenia przypomina przestępstwa z lat ubiegłych.
Świetny wątek kryminalny został połączony z kilkoma wątkami pobocznymi w bardzo interesującą fabułę. Autorka w bardzo przystępny sposób operuje słowem, tworząc niemęczące, ale ciekawe powieści. Nie znalazłam tu przeintelektualizowanych tekstów, wszelkie wydarzenia i opisane procedury są przedstawione w ciekawy sposób, a przy tym zrozumiały dla laika. Tym razem nie natknęłam się również na denerwujące mnie w poprzednich tomach powtórzenia tego samego, tylko ustami innych bohaterów. Było dokładnie tak, jak lubię: ciekawie, zwięźle i na temat.
Skoro planowana jest kolejna część cyklu, to nie zdradzę chyba wiele, gdy napiszę, że nasz naczelny cyborg, czyli prokurator Gabrysia, nie byłaby sobą, gdyby nie pokazała wszystkim środkowego palca. Dianie genialnie udaje się utrzymać całą wredotę tej postaci. Mam nawet wrażenie, że z tomu na tom ta wredota eskaluje :) Pychy i przekonania, że jest nietykalna, na pewno nie można pani prokurator odmówić. Nawet w krytycznych dla siebie momentach ten „wredny babsztyl” nie spuszcza z tonu. Osobiście trochę żałuję, że Gabi tak rzadko pokazuję tę swoją kobiecą stronę, która jednak czasami dochodzi do głosu. Chciałabym, żeby czasem okazała strach, słabość, przyznała się do błędu – nie zaszkodziłoby to kreacji tej postaci, a wręcz by ją uwiarygodniło. Gabi stałaby się bardziej rzeczywista, realna, prawdziwsza…
Co do postaci, to ja już sama nie wiem, kogo nie cierpię bardziej: karierowicz Englerta czy tej okropnej Mariolki. Chcę, żeby wrócił Klimek.
Nie mogę zrozumieć tylko, dlaczego autorka z takim uporem przytacza nazwy obiektów wraz z nazwą miasta… Prokuratura Okręgowa w Szczecinie, Areszt Śledczy w Szczecinie, itp. To już piąty tom cyklu… myślę, że wszyscy czytelnicy dobrze zapamiętali, że akcja powieści rozgrywa się w Szczecinie… Po co to tak ciągle to powtarzać i formalizować? Od pierwszego tomu jakoś mi to nie grało i chyba się już od tego nie wyzwolę… Aż dziw bierze, że wspominając o Książnicy Pomorskiej nie było dopisku, że jest w Szczecinie…
„Nie oszukasz mnie” kończy się z przytupem, a nam, czytelnikom, pozostaje oczekiwać na kolejny tom, w którym, jak podejrzewam, wszystko już ostatecznie się wyjaśni.
W tekście znalazłam jeden okropny błąd, w dialogu Sawickiej z synem Zięby: „– No tak, trochę ukuło go to, że żadne z was nie poszło w jego ślady (…)”. Mnie osobiście to ukłuło w oko… „kuć” i „kłuć” to dwa różne czasowniki i znaczące coś innego… W kontekście powyższej wypowiedzi użyłabym formy „ukłuło”…